Hejka!
Drogie dziewczęta, zapytam was teraz jak Joanna Kołaczkowska w jednym ze skeczy Kabaretu Hrabi: "Czy lubicie mieć powodzenie?". Zapewne większość z was odpowie: "Oczywiście, że tak!". Co jednak, gdy mężczyzna waszego życia jest o krok od was, ale kompletnie nie zauważa waszych starań? Dokładnie taka sytuacja przydarzyła się głównej bohaterce dramy pt."Secret Love: Coffee with an Angel". Zapraszam!
Sun Woo od kilku lat jest zakochana w Woo Binie, niestety bez wzajemności. Dziewczyna przy każdej możliwej okazji próbuje zwrócić na siebie jego uwagę, ale bez żadnego skutku. W pewnym momencie posuwa się nawet do tego, iż przeprowadza się na odległą wyspę, gdzie jej ukochany podjął jakiś czas temu pracę. Sun Woo zdaje sobie sprawę ze swojego desperackiego i bezmyślnego zachowania, więc pewnej nocy modli się do Boga o cud. Dziewczyna z całego serca błaga, aby Woo Bin w końcu dostrzegł jej starania i zakochał się w niej bez pamięci. Bóg wysłuchał prośby Sun Woo i jeszcze tej samej nocy zesłał jej do pomocy jednego z aniołów. Ale zaczekajcie chwilkę... Właściwie dlaczego ten anioł wygląda jak ludzki mężczyzna i w dodatku jest kompletnie nagi?! Tajemniczy przybysz z zaświatów przedstawia się jako Anioł nr 2013, jednak wkrótce każe się nazywać Sa Nam. Jednakże, czy z jego wybuchowym charakterkiem i nieporadnością Sun Woo uda się cokolwiek wskórać? Dodatkowo, chyba sam Sa Nam nigdy by się nie spodziewał, iż tak mocno przywiąże się do tej niezdarnej kobiety.
Jak większość z was mogła się już domyślić, "Secret Love..." jest klasycznym przykładem komedii romantycznej z domieszką fantasy. Ale zaraz, klasyczny wcale nie znaczy gorszy! Mimo, iż ta drama nie zachwyca swoją misternie skonstruowaną fabułą ani nieprzewidywalnym zakończeniem, jest niesamowicie przyjemna i ciepła. Zawarty w niej humor również nie jest szczególnie wysokich lotów, jednakże jest w stanie rozbawić nawet tych nieco bardziej wymagających widzów.
Mam niestety pewne zastrzeżenia co do kreacji niektórych postaci, a chodzi mi tutaj o trójkę naszych głównych bohaterów. Oglądając pierwszy odcinek dramy odniosłam wrażenie, iż każdej z tych trzech postaci przypisano jedną, góra dwie cechy charakteru. Sun Woo- słodka niezdara. Sa Nam- bezczelny gbur. Woo Bin- nieosiągalny ideał mężczyzny (ha, tylko na pozór!). Dopiero w drugim odcinku nieco dokładniej poznajemy ich charaktery, a co za tym idzie- motywy ich postępowań stają się dla nas jaśniejsze.
Jeżeli miałabym zadecydować, czyja gra aktorska była dla mnie najbardziej przekonująca, wymieniłabym tutaj Lee Dong Ha, który wcielał się w rolę nieosiągalnego Woo Bina. Trafiła mu się całkiem prosta do zagrania postać, więc poradził sobie z nią bez większych problemów. Nieco gorzej miał Ji Chang Wook, grający naszego złośliwego aniołka Sa Nama. Żałuję, iż jego postać została napisana w taki, a nie inny sposób. To jego wyniosłe i aroganckie zachowanie wyjątkowo mnie do niego zraziło, a do tego nie pasowało do charakteru wielu sytuacji. Szczególnie bolało mnie to, jak Sa Nam wytykał głównej bohaterce wady. Gdyby to jeszcze robił z taktem, nie miałabym mu nic za złe, ale on to robił w naprawdę chamski i bezczelny sposób. Ji Chang Wook robił co mógł aby wypaść przekonująco, i bardzo doceniam jego starania. Szkoda, że trafiła mu się taka trudna do zagrania rola.
Dawno nie widziałam tak słabych efektów specjalnych jak w tej dramie. Wyglądały one sztucznie, a w niektórych momentach wręcz biednie. Dobrze chociaż, że "Secret Love..." może się poszczycić pięknymi, profesjonalnymi zdjęciami, których zabrakło w poprzednio zrecenzowanej przeze mnie dramie pt."Heaven's Postman" (link do recenzji macie TUTAJ).
Co jeszcze może przykuć uwagę widza w "Secret Love..."? Bez wątpienia są to ujmujące serce krajobrazy wyspy Jeju (nie czytajcie tego tak jak w języku polskim XD to się powinno czytać "Czedżu") oraz wpasowująca się w klimat historii romantyczna muzyka. Nie zapominajmy też o koreańskich przystojniakach :D
Drogie panie, jeżeli szukacie jakiegoś słodkiego romansu, lepiej nie mogłyście trafić! "Secret Love" pozwoli wam odpłynąć na urokliwą wyspę Jeju, gdzie wraz z główną bohaterką przeżyjecie przygodę waszego życia. Drama ta jest idealną pozycją na wolny wieczór, bo przecież nie ma nic lepszego niż popcorn, ciepły kocyk i lekka, bawiąca do łez historia.
Zapraszam was na stronę Drama Queen, gdzie znajdziecie oba odcinki tej dramy. Link do niej znajduje się TUTAJ. Aby obejrzeć tam "Secret Love..." bądź też inne dramy musicie być na niej zalogowani.
Moja ocena 7/10
See you
Kamila
hmm obejrzałabym to ... albo to wcześniejsze ;-; poradź nudzę się a mam 3 dniowy weekend ;-;
OdpowiedzUsuńmoonskillx.blogspot.com
Wybacz za tak późną odpowiedź ;_; (przygotowania do urodzin :/).
UsuńJak na razie obejrzałam łącznie tylko 3 dramy. Jeżeli miałabym wybrać z nich tę najlepszą, to byłoby to "Splah Splash Love" :)
Drama może być ciekawa :)
OdpowiedzUsuńOstatnio naszła mnie chęć, by je oglądać i szukałam jakiejś strony z dramą, gdzie nie trzeba się logować. I znalazłam: http://centrum-dramy.pl/viewpage.php?page_id=19
Tak, gdyby ktoś chciał na przyszłość :)
Pozdrawiam,
Isabelle West
Z książkami przy kawie
Jak coś, to przy recenzjach dram zawsze daję do nich linki, więc nie musisz szukać daleko :)
UsuńO! Jaka słodka i urocza historyjka. I znowu będę się dziwić nad azjatycką wyobraźnią. Goły anioł prosto z nieba? Błagam was, wyobrażacie to sobie w amerykańskim filmie? :D
OdpowiedzUsuńSzukałam właśnie jakiejś ciekawej odmiany dla zachodnich filmów, w które ostatnimi czasy w ogóle nie mogę się wciągnąć, dlatego twoje propozycje wydają się tym ciekawsze :3
A skoro już tu jestem, to przydałoby się poinformować cię, że zostałaś nominowana u mnie do wykonania tagu :D. (I propsy za Muse na playliście! *.*)
www.bookish-galaxy.blogspot.com
Nieźle się zapowiada. O ile dobrze pamiętam twoja ostatnia recenzja także miała ocenę 7/10 więc życzę ci na trafienia na film o maksymalnej punktacji :-)
OdpowiedzUsuńKLIK & ZAPRASZAM
Niezbyt w moim temacie, ale może kiedyś się skuszę i wejdę na tą stronę :) Nominowałam Cię także do Liebster Blog Awards, więcej tutaj: http://countrywithbooks.blogspot.com/2016/02/liebster-blog-awards-67.html
OdpowiedzUsuńnie wiem czy w sumie zainteresowałąby mnie ta drama. Z reguły pochłaniam każdą po kolei, ale ta jakoś mi nie orzypadła do gustu.
OdpowiedzUsuńKażdy ma inny gust :)
UsuńNie obserwuje dużej liczby blogów, ale postanowiłam zostać na dłużej tutaj! :3
OdpowiedzUsuńhttp://konekosenpai.blogspot.com
Brzmi uroczo, ale nie mam teraz czasu na takie rzeczy. ;( Licencjat sam się nie napisze, a szkoda.
OdpowiedzUsuńCo do "Orange": serdecznie tę mangę polecam, mnie się bardzo podoba! :)
Pozdrawiam!
Hon no Mushi
O matko! Powodzenia z licencjatem! Moja mama co chwila pisze tego typu prace i wiem, ile to zajmuje czasu ;_;
UsuńNigdy w życiu nie oglądałam żadnego azjatyckiego filmu, jak tak się zastanowię, to nigdy nawet nie zauważałam, ze coś takiego istnieje. Myślę, ze możesz wnieść w moje życie nową perspektywę i coś całkiem nowego :).
OdpowiedzUsuńPokażę też Twój blog koleżance, która zakochana jest w japońskich tematach, powinna być zachwycona.
Obserwuję!
Pozdrowienia z Po drugiej stronie książki od Książniczki
Bardzo dziękuję za wsparcie :D
UsuńIlu odcinkowa jest ta drama? Ostatnio jakos nie kreca mnie tasiemce. ;C chociaz opis tej strasznie mi się spodobał.
OdpowiedzUsuńJesli lubisz takie dziwne pokrecone love story, polecam "Secret" z Jayem Chou. NIe dosc , ze historia porywajaca, to jeszcze muzyka... przepiekna <3
btw. pozwole sobie dodac blog do obserwowanych.;)
xoxo
To ma tylko dwa odcinki :)
UsuńDziękuję za obserwację!
O nie, znowu zarażę się jakąś dramą i znajomi nie wyciągną mnie z domu przez tydzień. :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.hoe-e.blogspot.com
O masakra, słodki romans - zdecydowane nie :D
OdpowiedzUsuńOstatnio zrażają mnie do siebie romanse gdzie główna bohaterka ma obsesję na punkcie jakiegoś chłopaka, a on ją niemalże ignoruje. Z drugiej jednak strony uwielbiam kiedy dziewczyny w dramach są słodkie, rozczulające itd. XD, więc pewnie dam szansę temu tytułowi :D.
OdpowiedzUsuńJa tej dramie dałabym 9/10. Dlaczego? Bo rozpatrując ją w swoim gatunku jest naprawdę dobra. Jest odrobina humoru, dawka miłości no i odrobina smutku. Bo nawet jeśli to wydaje się tylko słodką komedią romantyczną to nie do końca tak jest. Drama porusza też temat śmierci rodziców, z jakim borykała się główna bohaterka. Mnie osobiście ten moment, gdy o tym opowiadała bardzo wzruszył.
OdpowiedzUsuń