21 sierpnia 2017

Oko w oko ze śmiercią- recenzja filmu pt."Monster"

Hejka!
   Brutalne filmy akcji, w których gęsto pojawiają się przemoc oraz krew, zdecydowanie nie wpisują się w kanon moich ulubionych gatunków. Dopiero zmęczenie wywołane ciągłym oglądaniem romansów skłoniło mnie do sięgnięcia po tego typu produkcję. Padło na film pt. "Monster". Czy warto było poświęcić mu czas? Zapraszam! 


źródło: Lotte Entertainment

Informacje ogólne
Produkcja: Korea Południowa
Czas trwania: 114 min.
Gatunek: thriller, dramat
Rok produkcji: 2014

   Praca na straganie jest jedynym sposobem na to, aby Bok-Soon mogła zapewnić sobie i swojej młodszej siostrze godny byt. Jednakże wybuchowy charakter i wyjątkowo głośne zachowanie dziewczyny, często utrudniają jej znalezienie potencjalnych klientów. Gdy pewnego wieczoru, do domu bohaterki trafia mała, przerażona dziewczynka o imieniu Na-Ri, losy Bok-Soon i groźnego mordercy - Tae-Soo - powoli zaczynają się zazębiać. Otóż niespodziewana nowa lokatorka, świadek krwawej zbrodni, miała zostać zlikwidowana przez Tae-Soo, lecz ten w ramach swego rodzaju gry, pozwolił jej uciec. Ich "zabawa" ma jednak pewien warunek- każdy, kogo Na-Ri poprosi o pomoc, zginie. Pierwszą ofiarą tej makabrycznej gry, pada młodsza siostra głównej bohaterki. Ogarnięta szałem Bok-Soon postanawia zemścić się na zbrodniarzu i obmyśla plan, jak dostać go w swoje sidła. 
   Główna bohaterka tego filmu stanowi dla mnie nie mały problem, a mianowicie nie potrafię jednoznacznie określić, czy przypadła mi do gustu czy nie. Z jednej strony Bok-Soon to kochająca siostra, która dla swoich najbliższych gotowa jest poświęcić nie tylko cały swój czas, ale również i życie. Jednakże sceny, w których dramatyzuje, zwala niesprawiedliwie winę na innych (SPOILER Główna bohaterka obarczyła winą za śmierć swojej siostry małą Na-Ri. Wiem, że zrobiła to w nerwach, ale dziecku, które już i tak jest mocno wyniszczone psychicznie, nie robi się takich rzeczy. KONIEC SPOILERU) oraz jest agresywna i przesadnie zaborcza, mocno mnie do niej zniechęcały. Ostatecznie nadal waham się w ocenie tej bohaterki, ale z powodu wyjątkowo dramatycznej sytuacji, w jakiej się znalazła, jestem gotowa zapomnieć jej niektóre przewinienia i błędy. 
   W odróżnieniu od Bok-Soon, Tae-Soo od samego początku wzbudzał moje zainteresowanie. Jego postaci nie można odmówić niesamowitej charyzmy i tajemniczości, a dzieje się tak głównie za sprawą niejasnych motywów, jakimi kierował się w poszczególnych momentach. Poza agresją i gniewem, bohater nie zdradzał zbyt często swoich uczuć, przez co trudno było się domyślić, dlaczego postąpił w taki, a nie inny sposób. Jedyną obszerniejszą informacją, jaką widz otrzymuje na jego temat, jest geneza tego, dlaczego zamienił się w bezdusznego potwora. W filmie co jakiś czas ukazane są sceny związane z jego rodziną oraz dzieciństwem i to właśnie w nich należy szukać odpowiedzi. Tae-Soo musiał doznać naprawdę wielu krzywd i cierpienia jako dziecko, skoro jako dorosły stał się psychopatą, który SPOILER dodaje zmielone prochy swoich ofiar do gliny, wypala z niej garnki, a następnie ustawia na półce jako trofeum. Geniusz to wymyślał, naprawdę GENIUSZ! KONIEC SPOILERU


źródło: dramaqueen.pl

   Skoro mowa już o postaciach, warto też wspomnieć o małej Na-Ri, która wykazała się niebywałą, jak na dziesięcioletnie dziecko, odwagą i wolą walki. To zapewne jej trudne dzieciństwo, które nauczyło jej samodzielności oraz wytrwałości, wpłynęło na jej dojrzałą postawę wobec sytuacji, w której przyszło jej się znaleźć. Przyglądając się bliżej tej postaci dochodzę również do wniosku, że to chyba jej obecność nadaje najwięcej dramaturgii całemu filmowi (w końcu wplątanie niewinnego dziecka w krwawą grę brzmi naprawdę okrutnie). 
   Wszystkie pojawiające się w filmie wątki łączą się w całkiem zgrabną, logiczną całość, chociaż co jakiś czas zdarzały się drobne niedociągnięcia. Do wzmocnienia mrocznego wydźwięku fabuły, przyczyniły się w ogromnym stopniu: klimatyczna muzyka (zwłaszcza ta melodia w intrze; aż miałam ciarki!), ciemna kolorystyka oraz świetnie dobrane lokacje jak np. otoczony przez las, samotnie stojący dom lub opustoszała wieś, w której mieszka główna bohaterka.
   "Monster" jest kolejną produkcją, gdzie natknęłam się na obsadzoną w roli głównej bohaterki Kim Go-Eun. Jestem zaskoczona tym, jak przekonująco prezentuje się ona jako każda z ogrywanych przez siebie postaci, i nie inaczej sprawa ma się w przypadku omawianej dziś produkcji. Przyznam Wam jednak, że bardzo dużym sentymentem darzę jej kreację Hong Seol w "Cheese in the Trap", gdzie zagrała spokojną, rozważną młodą kobietę. Po obejrzeniu filmu "Monster" poczułam lekkie rozczarowanie, gdyż o wiele chętniej zobaczyłabym ją właśnie w roli miłej i opanowanej dziewczyny niż dzikuski, która do każdego wyskakuje z pięściami.
   Z Lee Min-Ki, wcielającym się tutaj w postać Tae-Soo, również miałam już kiedyś styczność i podobnie jak w przypadku Kim Go-Eun, jestem zachwycona sposobem jego gry. Swoją drogą, ta dwójka tworzy naprawdę dobraną parę i chętnie zobaczyłabym ich jeszcze kiedyś razem na ekranie. 


źródło: Lotte Entertainment


   Jako alternatywa dla oglądanych przeze mnie filmów, "Monster" bardzo dobrze spełnił swoją rolę dostarczając mi całą masę emocji i trzymając w napięciu aż do samego końca. Co jest też również moim zdaniem ważne, film poza mrożącą krew w żyłach akcją, sięga swoją tematyką o wiele głębiej ukazując, jak poszczególni ludzie radzą sobie z cierpieniem; jedni nie potrafią wytrzymać presji i staczają się na samo dno, zaś drudzy nie ustają w wysiłkach i walczą o samych siebie i o najbliższych do samego końca. 
   Jeżeli udało mi się zainteresować Was tym filmem, znajdziecie go na TEJ stronie. 

Uwaga!

   Wraz z tym wpisem, wprowadzam nowy system oceniania recenzowanych przeze mnie tytułów. Czuję, że mój dotychczasowy sposób przyznawania not był niekompetentny i nierzetelny. W związku z tym, postanowiłam wprowadzić pewne ulepszenia, które pozwolą Wam dokładniej określić, czy dany twór kultury zasługuje na Waszą uwagę, czy nie. 
   W nowym systemie oceniania pojawią się cztery kategorie:
- fabuła
-bohaterowie
- wykonanie (muzyka, lokacje, stroje itp.)
- subiektywne odczucie (wbrew pozorom jest to najbardziej potrzebna kategoria, gdyż często daję wysokie noty źle zrobionym filmom, bo np. to było tak złe, że aż miło się tę szmirę oglądało, lub wprost przeciwnie- zaniżam oceny dobrze zrobionym, ale nudzącym mnie filmom; czuję, że ta kategoria pozwoli mi sprawiedliwiej przyznawać noty)
   Przejdźmy więc do rzeczy!

Ocena dzieła

Fabuła 3/5
Bohaterowie 4/5
Wykonanie 4/5
Subiektywne odczucie 3/5

Ostateczny wynik 7/10 

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

03 sierpnia 2017

Przesyłka od Ranalcusa

Hejka!
   W dzisiejszym, nieco luźniejszym, poście, opowiem Wam, co znalazłam w paczce od Ranalcusa z bloga Fejwsi Figure Collection. Zapraszam!


   Na początku chciałabym zaprezentować Wam figurkę jednego z bohaterów anime pt."Youkai Watch"- Tomnyana. Każdy element tego małego cudeńka składałam i oklejałam własnoręcznie, a znajdująca się w opakowaniu ilustrowana instrukcja, bardzo ułatwiła mi pracę. Gdybyście mieli kiedyś do czynienia z podobnymi rzeczami, uważajcie przy naklejkach! Nie mam za bardzo precyzji w rękach, więc aby przykleić je choć odrobinę równo, musiałam co chwilę coś poprawiać. Moje usilne starania przyniosły odwrotny efekt- klej przestał trzymać się plastiku i naklejki zaczęły od niego brzydko odstawać. Mimo tej dość nieprzyjemnej wpadki, jestem zadowolona z ostatecznego efektu. Postawiłam Tomnyana na mojej półeczce z mangami, gdzie pięknie się teraz prezentuje, a problemy z naklejkami można z łatwością załatwić przy pomocy super-glue.


   Oprawa tego kompletu zrobiła na mnie ogromne wrażenie. Oprócz samego DVD z filmem "Bleach: Memories of Nobody", znajdują się w nim także dwie inne płyty. Jedna zawiera komentarze do filmu, zaś druga trailery. Ponadto, do kompletu dołączone zostały również kolekcjonerskie karty z nadrukowanymi na nie postaciami oraz książeczka z informacjami o powstawaniu filmu (zapomniałam ją umieścić w kadrze). 



   Do mojej kolekcji płyt dołączyły także inne DVD. Są to kolejno: OVA z serii "Sayonara Zetstubou Sensei" (niestety, ale nie udało mi się znaleźć informacji, która jest to część) oraz pierwszy odcinek "Nany" i "Saint Oniisan". Trochę żałuję, że żadna z nich nie posiada choćby angielskich napisów (podobnie jest z Bleachem), ale mimo to, całkiem nieźle bawiłam się podczas oglądania. Cały czas uważnie wsłuchiwałam się w kwestie wypowiadane przez bohaterów lub narratora i o dziwo, udało mi się zrozumieć w wielu momentach, o czym była wtedy mowa. Czyli lata oglądania anime nie poszły na marne! 


   Poza płytami DVD, znalazłam też w paczce kilka mini-CD, a na nich piosenki z anime z lat 90. Najbardziej cieszą mnie te utwory, które śpiewa Megumi Hayashibara. Bardzo lubię jej wokal, ale przede wszystkim mam ogromny sentyment do "Slayersów" gdzie podkłada ona głos głównej bohaterce. Nigdy nie zapomnę czasów, kiedy oglądałam tę serię... 


   Nie miałam wcześniej styczności z anime "Steel angel kurumi" ale z tego co czytałam, może być ono dosyć ciekawe. Co do plakatu- już upatrzyłam dla niego miejsce na ścianie, i jak tylko skończę mały remont mojej sypialni, zaraz go tam przykleję. 


   Jako swoistą wisienkę na torcie, pragnę zaprezentować wam doujinshi "Fake 3" autorstwa Peace Makera oraz przepięknego artbooka z rysunkami You Shiina (jako bonus dołączono do niego widniejący wyżej plakat). Jest to pierwszy raz, kiedy mam styczność z tymi twórcami, z czego You Shiina zainteresował mnie swoimi pracami o wiele bardziej. Jak tylko skończyłam przeglądać artbooka, od razu zaglądnęłam do internetu w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji na temat jego twórczości. Niestety, ale nie udało mi się znaleźć zbyt wiele. Szczerze mówiąc, nie udało mi się nawet doczytać, czy rzeczywiście jest to mężczyzna... Ale dla ułatwienia sprawy, załóżmy że nim jest. 


   Nie będę owijać w bawełnę- zakochałam się w rysunkach You od pierwszego wejrzenia. Jego prace mają wszystko to, co przykuwa moją uwagę, a są to: delikatna kreska w stylu shoujo, tematyka fantasy oraz częste użycie pastelowych barw. Wszystkie te elementy dają niesamowity efekt, od którego wprost nie jestem w stanie oderwać wzroku. Tak naprawdę nie ma żadnej potrzeby, abym się tutaj dalej rozpisywała, bo całą moją opinię na temat tego artbooka mogę zmieścić wyłącznie w jednym słowie- cudo. Żałuję jedynie, że You Shiina jest kompletnie zapomnianym artystą, a jego twórczość nie jest zbyt szeroko znana i dostępna. 


   Doujinshi od Peace Makera nie zrobiło na mnie co prawda tak ogromnego wrażenia jak wcześniej wspomniany artbook, ale i tutaj udało mi się znaleźć kilka perełek, na których miło jest zawiesić oko na dłużej. Wyżej przedstawione rysunki znajdują się na samym końcu tomiku i autor narysował je ze zdecydowanie większą starannością niż samo doujinshi. Mimo wszystko, jego styl również przypadł mi do gustu i możliwe, że będę powracać co jakiś czas do jego prac. 


źródło: ramenparados.com

   Który z tych przedmiotów zainteresował Was najbardziej? Czy lubicie kolekcjonować podobne rzeczy? Czekam na Wasze odpowiedzi w komentarzach! 

See you
Kamila

PS Jak mijają Wam wakacje?  
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.