31 lipca 2015

Deponia- wspaniała gra point and click

Hejooo! 
   Na moim blogu zwykle możecie się natknąć na recenzję jakiejś książki. Rzadko kiedy post dotyczy czegoś innego. Pora to zmienić! Dzisiaj mam zaszczyt zaprezentować wam jedną z najlepszych gier point and click w jaką grałam! Zapraszam!


Polska wersja okładki gry

   Na samym początku wytłumaczę pokrótce, czym są gry point and click (bo być może niektórzy słyszą o nich pierwszy raz). W takowych grach musimy zbierać przeróżne przedmioty, aby później wykorzystać je przy rozwiązywaniu danego problemu. Musimy rozmawiać z każdą postacią ponieważ możemy dowiedzieć się od nich wiele istotnych informacji które pomogą nam w rozwiązywaniu trudnych i skomplikowanych zagadek.


Główny bohater gry, którym sterujemy

   Główny bohater- Rufus, mieszka na Deponii, planecie która od wiek wieków pokryta jest ogromną warstwą śmieci. Nic tylko te śmieci i śmieci! Chłopak od zawsze marzył, aby zamieszkać w podniebnym mieście o nazwie Elizjum. Wyrwanie się z tego istnego złomowiska do raju nigdy nie wydawało mu się czymś niemożliwym. Jako iż Rufus jest złotą rączką (co z tego że skonstruowane przez niego sprzęty za każdym razem wybuchają, pfff!), postanawia skonstruować maszynę która wyrzuci go w powietrze i pomoże mu dotrzeć do Elizjum. Niestety i tym razem jego genialny plan zawodzi i zamiast wylądować w jego upragnionym raju, trafił na krążownik Organonu- wrogiej organizacji. 
   Jakby tego było mało, zamiast pomóc zauważonej przypadkiem na pokładzie pięknej Elizjance, strąca ją z wysokości kilkunastu metrów na ziemię! Oczywiście przypadkiem, żeby nie było! W ten oto sposób rozpoczyna się jego wielka przygoda. Czy Rufus zdoła dotrzeć do Elizjum? Co planuje wroga organizacja Organon? I co najważniejsze- czy Rufus spodoba się pięknej Elizjance? Przekonajcie się sami! 


Piękna Elizjanka o imieniu Goal 

   Gdyby nie pięknie rysowana grafika i komiksowy styl, zapewne nie zwróciłabym szczególnej uwagi na tę grę. Każda postać jest narysowana z precyzją, a aktorzy głosowi zostali idealnie dobrani. Gra odznacza się genialną, oryginalną muzyką która zmienia się w zależności od charakteru danej sytuacji. Raz poważna, raz elektroniczna, a jeszcze za innym razem bardzo emocjonująca i dramatyczna. 
   Gra podzielona jest na kilka rozdziałów. Każdy z nich rozpoczyna piosenka śpiewana przez dosyć osobliwego pana w kapeluszu zrobionym ze starej puszki i z łyżką jako ozdobą... Z resztą, sami zobaczcie!


Coś cudownego!

   Co jakiś czas pojawiają się mini gry. Jeżeli ktoś sobie z nimi nie radzi, można je pominąć. 




   Deponia nie jest prostą grą. Niejeden raz wspomagałam się internetowymi poradnikami i zapewne gdyby nie one, raczej nie byłabym w stanie dojść nawet do połowy pierwszego rozdziału. Jednakże wyjątkowo trudne zagadki rekompensuje niesamowicie absurdalny humor, który można uznać za cechę charakterystyczną Deponii. 
   Jedyną denerwującą dla mnie rzeczą w tej grze, był charakter Rufusa. Twórcy powinni dostać jakąś nagrodę za najbardziej irytującego głównego bohatera roku! Ten gość był momentami naprawdę nie do wytrzymania. Jego egoistyczne zachowanie nie dość, że było żałosne i nieodpowiedzialne, to jeszcze na siłę komplikowało całą fabułę, która już i tak była wystarczająco pokręcona. Cóż, teraz się nie dziwię, dlaczego wszyscy bohaterowie wokoło mieli go tak dosyć. 


Bohaterowie gry- Toni i Wenzel (w polskiej wersji nazywa się Wacek :( jak oni mogli mu to zrobić?)


Rufus i Goal

   Deponia jest trzyczęściową sagą. W jej skład wchodzą gry:
  • Deponia
  • Chaos on Deponia
  • Goodbye Deponia
   W Polsce możliwe jest zakupienie gamebooka który zawiera wszystkie te trzy gry. Sama go zamówiłam i koszt (łącznie z przesyłką!) nie przekroczył 20 złotych.  


Okładka gamebooka

   Co pewien czas pojawiają się krótkie animacje, które można oglądnąć kolejny raz klikając w ikonę "Dodatki", która znajduje się w menu głównym gry. By jeszcze bardziej zaostrzyć wam apetyt, mam dla was tutaj kilka skanów z gry:  





   Podsumowując, "Deponia" jest wybitną grą. Te godziny spędzone przy komputerze zdecydowanie nie były stracone, a nietuzinkowa fabuła i wspaniała grafika sprawiają, że jest ona niewątpliwie warta zakupu. 

Moja ocena 9/10

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

24 lipca 2015

Kręcąc kołem fortuny- recenzja książki "Dziewczęta z Szanghaju"

Witam!
   Są takie historie, które wprawiają mnie w osłupienie i przez bardzo długi czas nie mogę przestać o nich myśleć. Są takie historie, które mnie niezwykle denerwują i nie mam ochoty doczytywać ich do końca. Są też takie historie, które pokazują mi, że wcale nie jestem ofiarą losu tylko niezwykłą szczęściarą. 
   Wciągające i poruszające opowieści, mówiące o trudach życia i kapryśnym losie, który stale lubi się z nami drażnić. Wzloty i upadki głównych bohaterów. Historie, które mogłyby mieć rzeczywiście miejsce... Tak. Takie historie kocham.
   Zapraszam was do bliższego zapoznania się z książką "Dziewczęta z Szanghaju" autorstwa Lisy See. 


Polska wersja okładki książki

  Akcja książki rozpoczyna się w 1937 roku. Głównymi bohaterkami powieści są dwie siostry- starsza Pearl i młodsza May. Obie mieszkają wraz z rodzicami w Szanghaju i pracują jako tzw. "piękne dziewczęta" czyli pozują malarzom i fotografom w eleganckich, modnych strojach i reklamują przeróżne produkty np. papierosy czy mleko w proszku dla dzieci. Gdyby nie dobrze prosperujący interes z rikszami ich ojca, zapewne nie byłby w stanie zakupić dla siebie aż tyle najnowszych kreacji.
   Niestety czasy bogactwa i dostatku kończą się z dniem, kiedy to ojciec dziewcząt traci wszystkie oszczędności przez uprawianie hazardu. Aby zdobyć jakiekolwiek pieniądze na spłaty długów, dziewczęta zmuszone są wyjść za mąż za dwóch synów Starego Louiego, który był przyjacielem ich ojca. 
   Spokojny i małomówny Sam zapewne nigdy nie zastąpi Pearl jej jedynej i prawdziwej miłości jaką był malarz Z.G. Jednakże, aby zapobiec upadkowi rodziny, dziewczyna zmuszona jest przystać na ten chory i kompletnie nie nowoczesny pomysł jakim jest aranżowane małżeństwo. 
   Po tym, jak dziewczęta zostały żonami wbrew własnej woli, doświadczają kolejnej tragedii jaką jest wojna. W grudniu 1937 roku, Japończycy dokonali rzezi na mieście Nankin a później z łatwością przedostali się do Szanghaju. Niekompetentne wojsko chińskie nie było w stanie obronić miasta i siostry zostały zmuszone aby je opuścić. 
   Dopiero po bardzo długim czasie docierają do swoich mężów którzy przenieśli się do Ameryki przed wybuchem wojny chińsko-japońskiej. To co miało miejsce pomiędzy opuszczeniem domu a przybyciem do USA, już na zawsze zmieniło ich patrzenie na świat...


Modelka chińska

   Historia sióstr która została opowiedziana w książce, ciągnie się od 1937 do 1957 roku. W tym czasie wydarzyło się tak dużo rzeczy, że szkoda wam psuć zabawę opowiadając o nich wszystkich już teraz. Jednakże, muszę opowiedzieć nieco o realiach z czasów pierwszych China Town w Los Angeles, bowiem tam mieszkają później główne bohaterki wraz z mężami.
  Chińczycy nie byli mile widziani w Stanach Zjednoczonych o czym świadczył fakt, iż nie wolno im było mieszkać w wielu dzielnicach miasta oraz nie byli obsługiwani w wielu sklepach. W kinach i teatrach musieli zajmować miejsca na balkonach, ponieważ Amerykanie (zwani przez Chińczyków lo fan), nie mieli zamiaru na nich patrzeć. 
   Dzielnica China Town w której mieszały główne bohaterki nazywała się China City i była dosyć biedna. Dodatkowo, w czasie II wojny światowej, po ataku Japończyków na Pearl Harbor, Chińczycy byli brani za Japońców i musieli nosić specjalne opaski na rękach (tak jakoś trochę z Żydami mi się to skojarzyło) i aby dowieść swojej miłości do Stanów Zjednoczonych, zaciągali się licznie do wojska. 
   Przez pewien czas, Chińczycy wraz z Amerykanami wspólnie walczyli przeciwko Japonii co zbliżyło do siebie oba te narody. W Stanach zniesiony został nawet zakaz zawierania małżeństw pomiędzy Chińczykami a Amerykanami! Jednakże, po proklamowaniu przez Mao Tse-tunga Chińskiej Republiki Ludowej i wprowadzeniu tam komunizmu, Chiny stały się drugim, zaraz po Rosji, najgroźniejszym wrogiem USA. Życie Chińczyków w Ameryce znowu stało się szare i  stale przepełniał je strach. 


Wejście do China City


   By przyciągnąć klientów do swoich sklepów i restauracji, w China City kobiety nosiły cheongsam czyli tradycyjną, chińską sukienkę. Oto kilka zdjęć współczesnych modelek w tym pięknym stroju.





   Kurczę, sama bym sobie coś takiego kupiła. Nawet jeżeli nie jestem Azjatką, chciałabym mieć własną cheongsam.
   Wracając do książki, jej narratorką jest starsza z sióstr czyli Pearl. Osobiście nie lubię kiedy w książce występuje narracja pierwszoosobowa (no, chyba że jest to pamiętnik czy autobiografia) ponieważ wszystkie wydarzenia jakie miały miejsce, są opisywane z punktu widzenia tylko jednej osoby. Jesteśmy w stanie dokładnie poznać i opisać głównego bohatera/bohaterkę ale znacznie trudnej jest wczuć się w pozostałe postaci. Za każdym razem kiedy Pearl kłóciła się ze swoją siostrą May, nigdy nie wiedziałam która z nich ma rację, po czyjej stronie mam stać. Nigdy nie poznałam tych samych wydarzeń z punktu widzenia tej drugiej postaci przez co nie wiem czy ona kłamie czy też mówi prawdę.
   Kolejną rzeczą, jest zbyt duża ilość tragicznych wydarzeń. Ja rozumiem, że czyjeś życie może nie być usłane różami i że ja mam znacznie łatwiej, ale kiedy co chwila dzieje się coś złego i w życiu głównego bohatera nie ma ani chwili szczęścia, trochę mnie to dołuje. W pewnym momencie, tragedia następuje po kolejnej tragedii. Miałam wrażenie jakby to wszystko było lekko przesadzone i smutne na siłę. Z jednej strony te wydarzenia wydają mi się przesadnie dramatyczne, jednak z drugiej wiem, że coś takiego mogłoby się zdarzyć naprawdę. 


Piękne dziewczęta

   Czytając moje recenzje na temat Chin, można z łatwością dostrzec, iż nie zawsze wypowiadam się pochlebnie na temat kultury i historii tego kraju (niekiedy aż z żalem i gniewem, zwłaszcza jeżeli chodzi o "Kwiat Śnieugu..."). Pomimo to, czytam o nich w wielką przyjemnością i pasją. Tak samo jest z Japonią. Interesuje mnie zwłaszcza historia XX-tego wieku, więc jeżeli znacie jakieś ciekawe książki o tej tematyce, chętnie je przeczytam!


Shanghai Girls

   Podsumowując, dzięki książce "Dziewczęta z Szanghaju" można sporo dowiedzieć się o tym, jak żyli ludzie w China Town w pierwszej połowie XX-tego wieku. Jest to bardzo dobra książka zarówno pod względem historycznym jak i fabularnym. Mówiąc jak spikerzy w reklamach "Pozwól przenieść się do tego cudownego, tajemniczego świata!".

Moja ocena 7/10

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

14 lipca 2015

Z miłości do wodza- recenzja książki "Dziki Imbir"

Witam!
   Zawsze podczas lekcji historii uważnie wsłuchiwałam się w słowa mojej nauczycielki. Moją uwagę szczególnie przykuwały opowieści o tym, kiedy to w Polsce zaczęli rządzić komuniści. Za każdym razem kiedy pomyślę sobie o tych wszystkich szkodach jakie wyrządzili, o tym jaką wciskali nam ciemnotę, aż zaczyna mi się gotować krew w żyłach. Jak się okazuje, są kraje w których komunizm przyniósł znacznie więcej nieszczęść niż u nas. Jednym z nich są Chiny. Dzisiaj opowiem wam co nieco o książce Anchee Min pt. "Dziki Imbir". Zapraszam!


Polska wersja okładki książki

   Zanim przejdę po opowiedzenia fabuły książki, muszę przedstawić wam kilka faktów historycznych z okresu rewolucji kulturalnej w Chinach, bowiem właśnie wtedy toczy się akcja powieści.
   W 1966, przywódca Chin- Mao Tse-tung, zainicjował ruch zwany rewolucją kulturalną. Miał ona charakter społeczno-polityczny a jego celem było całkowite zabicie tradycji i kultury Chińskiej. Ludzie byli tak zaślepieni słowami i wielkością Mao, że bez najmniejszych podejrzeń postępowali według jego zaleceń, nie zdając sobie sprawy z konsekwencji.
   Kult Mao zakończył się wraz z jego śmiercią. Dopiero wtedy ludzie przejrzeli na oczy, jakich głupstw dopuścili się w imię miłości do ich wielkiego wodza. 






Plakaty propagandowe

   By szerzyć ideologię maoistyczną wśród młodzieży (maoizm to inna forma komunizmu, jak można się domyślić obowiązywała ona za życia Mao Tse-tunga), utworzona została Czerwona Gwardia. Wstąpić do niej mógł każdy nastolatek, który miał zarówno rodziców jak i dziadków robotników/rolników oraz był całkowicie oddany przywódcy. Członkowie Czerwonej Gwardii aktywnie działali na terenach szkół. Karali oni uczniów za najdrobniejsze przewinienia oraz za niestosowanie się do zasad wielkiego Mao. 


Członkowie Czerwonej Gwardii

   Każdy chiński obywatel miał obowiązek posiadać czerwoną książeczkę z cytatami Mao w której zawarte były jego najsłynniejsze myśli. Nie trudno odgadnąć, iż każde słowo było całkowicie przesiąknięte maoizmem.
   W Chińskich szkołach, codziennie przeznaczano daną ilość czasu na głośne odczytywanie fragmentów z czerwonej książki. Ten kto podczas mówienia pomylił się choć jednym słowem czy też ziewnął, był surowo karany przez członków Czerwonej Gwardii. Kary polegały głównie na biciu oraz publicznym obrażaniu. 
   Ówczesne szkolnictwo opierało się niemal tylko i wyłącznie na szerzeniu maoistycznej propagandy oraz sławieniu czynów wielkiego przywódcy Chin. Na geografii zamiast uczyć młodzież gdzie znajduje się Ameryka czy też jak nazywają się największe kraje na świecie, kazano wyuczyć się wszystkich nazw miejscowości, które znajdowały się na trasie danego marszu wojskowego Mao. Czysta paranoja! Wyobrażacie sobie, że nasi dziadkowie czy też rodzice mieliby znać na pamięć wszystkie nazwy miejscowości do jakich zawitał Stalin?


Czerwone księgi z cytatami Mao


Chińska młodzież

   Skoro wiecie już co nieco na temat realiów w jakich toczy się akcja książki, startujemy z fabułą!
   Główna bohaterka powieści i zarazem narratorka- Jawor, jest regularnie dręczona przez członków Czerwonej Gwardii. Winą jest jej pochodzenie. Zarówno jej rodzice jak i dziadkowie byli nauczycielami. 

   Zaraz... Przecież to właśnie na pracy robotników i chłopów opiera się całe nowoczesne i odbudowane po wojnie państwo! Precz z jakimiś nauczycielami co pewnie nauczają rzeczy niezgodnych z naukami wielkiego Mao!

   Najwidoczniej jeżeli nie było się wtedy robolem albo rolnikiem, było się całkowicie skreślonym. 
   Pewnego dnia, do klasy Jawor dochodzi nowa uczennica o imieniu Dziki Imbir. Dziewczyna od razu wzbudza zainteresowanie wśród rówieśników, a dzieje się to głównie za sprawą jej oczu o nietypowym kolorze oraz jej zbyt swobodnego i lekceważącego zachowania.

   Z akt wiadomo o niej wszystko! Jej matka była śpiewaczką operową a ojciec Francuzem. Skoro był Francuzem to pewnie był szpiegiem! Tak! Ona też jest szpiegiem! Trzeba ją zniszczyć!

   Kiedy Dziki Imbir widzi jak Jawor jest dręczona przez członków Czerwonej Gwardii, przybywa jej na pomoc dzięki czemu zjednuje sobie sympatię dziewczyny. Od tamtego momentu stały się bliskimi sobie przyjaciółkami.
   Po pewnym czasie Jawor przestaje być obiektem drwin, za to ataki na Dziki Imbir coraz bardziej się nasilają. Fakt iż jest córką Francuza sprawia, że ludzie odwracają się do niej plecami i traktują ją jak potencjalnego wroga. Dziki Imbir zaczyna wierzyć, iż ich zachowanie jest sprzeczne z naukami Mao. Przecież ona jest wierną maoistką! Zna niemal każdy cytat z czerwonej książeczki i jest dobrym obywatelem! 
   Nastolatka jest silnie przekonana, że jeżeli Mao dowiedziałby się o jej całkowitemu oddaniu, wybaczyłby jej haniebne pochodzenie i pochwaliłby za wspaniałą postawę. 
   Z czasem, wiara w sprawiedliwość wielkiego wodza nasila się to tego stopnia, iż dziewczyna postanawia wstąpić do Czerwonej Gwardii.


Plakat propagandowy

   Ostatnio zauważyłam, że w zasadzie w każdej z moich recenzji, bardzo zwracam uwagę na to jak wyglądały realia w których toczy się akcja książki. Przeważnie więcej jest właśnie o tym niż o fabule! 
   Muszę przyznać, iż dopiero od niedawna zaczęłam czytać tyle książek o Chinach, Japonii lub historie oparte na faktach. Wcześniej czytałam same, mało wymagające książki fantasy. Takie gnioty dla młodzieży, które nic nie wnosiły do mojego życia... Dzięki moim przyjaciółkom się to zmieniło. Dzięki! 
   Co do książki- niemal wszystko w niej jest idealne. Ten niesamowity klimat tamtych lat, oddany z taką dokładnością (autorka żyła właśnie w tamtych czasach w Chinach więc na pewno większość sytuacji mogłaby mieć naprawdę miejsce). Niestety, tak jak wcześniej powiedziałam, ta książka jest NIEMAL idealna. 
   Największym minusem tej powieści jest beznadziejny wątek romantyczny. Główna bohaterka oraz Dziki Imbir mają wspólnego znajomego- Zimozielonego. Chłopak jest miły oraz bardzo atrakcyjny więc podoba się obu dziewczętom. Jawor jednak wie, że jest na przegranej pozycji ponieważ Dziki Imbir i Zimozielony mają więcej ze sobą wspólnego. Jak się później okazuje, Zimozielony rzeczywiście zaczyna pałać gorętszym uczuciem do maoistki. Po tym jak Dziki Imbir odrzuca jego zaloty prosząc go aby zostali tylko przyjaciółmi (FRIENDZONED), Zimozielony zaczyna coś czuć do Jawor. W wyniku pewnego przypadku spotkali się ze sobą i już, przy tym jednym z pierwszych spotkań sam na sam, kochali się ze sobą. Ej serio! Oni ledwo się znali, rozmawiali ze sobą może 5/6 razy i od razu poszli ze sobą do łóżka. Czekajcie! Wait! To nie było łóżko XD 
   Swoją drogą, miałam wrażenie że związek Zimozielonego i Jawor opierał się głównie na seksie. Na prawdę! Jeżeli robili ze sobą coś, cokolwiek poza tą rzeczą, to nie zostało to szczególnie uwzględnione. 
   Jawor skupia się głównie na poczynaniach Dzikiego Imbiru. Dzięki temu z łatwością jestem w stanie wymienić cechy jej charakteru zaś co do Jawor, wiem o niej jedynie to, że jest uległa. O! I wierna. I to w zasadzie tyle. Co do Zimozielonego... A niech to! Nie chce mi się nawet o nim pisać! Przeczytacie, to dowiecie się dlaczego! 


Chiński banknot z podobizną Mao z 1999 roku!

   Podsumowując, jeżeli chcecie bliżej zapoznać się z realiami XX-wiecznych Chin, to bardzo gorąco polecam wam tę książkę. Można dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy oraz znacznie pogłębić swoją wiedzę. Jeżeli jednak szukacie wspaniałej, romantycznej historii która poruszy wasze serca, uciekajcie jak najdalej! 


Moja ocena 6/10

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

07 lipca 2015

Liebster Blog Award #1

Hejka!
   Zostałam nominowana do "Liebster Blog Award" przez Michała Krysiewicza oraz VikQ. Oto moje odpowiedzi na ich pytania. Zapraszam!


Pytania od Michała Krysiewicza

1. Co chcesz zmienić w swoim życiu?
Chciałabym być bardziej konsekwentna. Często nie umiem powiedzieć sobie "nie" czego później żałuję.

2. Czy jesteś szczęśliwy?
Tak. Mam wspaniałą rodzinę, przyjaciół oraz marzenia i pasje. Dziękuję Bogu że moje życie wygląda tak a nie inaczej.

3. Jaką chcesz zyskać popularność poprzez prowadzenie bloga?
Chciałabym aby czytelnicy docenili moją szczerość. Nie muszę mieć pierdyliard czytelników, wystarczy mi tylko garstka tych którzy szczerze doceniają moją pracę i lubią czytać moje nędzne wypociny :P

4. Jaka śmieszna sytuacja cię dziś spotkała?
W sumie to chyba żadna...

5. Masz dwa miliony złotych. Co robisz z pieniędzmi?
Jedną czwartą wydaję na książki, mangi, piękne dekoracje w stylu vintage, gry point and click oraz jakąś wycieczkę z rodziną. Dwie czwarte, czyli połowę, inwestuję na przyszłość. Na pewno spora sumka pójdzie na cele charytatywne, a co z resztą? Chyba przekazałabym rodzicom. Oni tyle pieniędzy na mnie wydali że się im to należy!

6. Czy chcesz skoczyć ze spadochronem?
Zdecydowanie nie. Nie jestem fanką mocnych przeżyć (innymi słowy- jestem tchórzem).

7. Czy chcesz zostać aktorem/aktorką?
Będąc w podstawówce marzyłam o tym by zostać aktorką! Cóż, nadal chciałabym zagrać w jakiejś produkcji ale nie zależy mi na tym tak bardzo jak na zostaniu... UPS! Tajemnica!

8. Co trzeba robić aby stać się twoim przyjacielem/przyjaciółką?
Być szczerym- to chyba najważniejsze. Nie ukrywam, iż te same bądź też podobne zainteresowania bardzo pomagają (zwłaszcza wtedy kiedy nie ma już o czym rozmawiać).

9. Uśmiechasz się do nieznajomych?
Tak. Najczęściej są to małe dzieci które widzę w kościele (XD) bądź też mężczyźni którzy otwierają przede mną drzwi (co zdarza się raz na ruski rok).

10. Co spowodowało że powstał twój blog?
Uwielbiam pisać! Uwielbiam... To złe słowo. Kocham! Tak! Kocham pisać! Czytam też dosyć sporo książek więc uznałam, że warto by było spróbować założyć własnego bloga i dzielić się z innymi swoimi przemyśleniami.

11. Jaki jest twój ulubiony cytat?
Najwyższa nagroda pracy - to, czym pozwala nam się stać ~ John Ruskin


Pytania od VikQ

1. Czy wierzysz w reinkarnację?
Siostra Faustyna w swoim dzienniczku pisała, iż Niebo jest tak niesamowicie pięknym miejscem że dusza ludzka nie będzie chciała już nigdy z niego wyjść. Wydaje mi się jednak, iż na ziemię ponownie schodzą dusze tych, którzy nie odnaleźli swojego powołania w poprzednim życiu. W zasadzie- kto wie jak to wszystko wygląda? Wolę na razie tego nie wiedzieć...

2. Co sądzisz o miłości od pierwszego wejrzenia?
Nie ma czegoś takiego jak miłość od pierwszego wejrzenia. Ten stan nazywa się "zauroczeniem". Słowo "kocham" nie powinno być wypowiadane za każdym razem, kiedy zawróci nam ktoś w głowie. Słowo "kocham" ma ogromną wartość. Potrafi ono zmienić czyjeś życie tak samo jak słowo "nienawidzę". 

3. Jakie jest twoje ulubione zwierzę? Uzasadnij swoją odpowiedź. 
Świnka morska! Opiekuję się jedną. Ma na imię Malinka. Malinka jest słodka ale strasznie głupiutka. Dzięki niej pokochałam te gryzonie!

4. Wolisz czytać blogi czy oglądać YouTube?
Sama nie wiem... Lubię zarówno czytać blogi jak i oglądać filmiki.

5. Jakie masz plany na wakacje?
Planuję znaleźć dorywczą pracę. Prócz tego, rodzice planują zorganizować rodzinną wycieczkę w Góry Świętokrzyskie. Czy jednak coś z tego wyjdzie, nie wiem.

6. Czego najbardziej się boisz i dlaczego?
Boję się, że nie uda mi się spełnić moich marzeń. Boję się że będę starą panną, bez rodziny i bez satysfakcji z życia...

7. Jakie jest Twoje ulubione danie przyrządzone przez Twojego rodzica?
Pierogi ruskie mojej mamy! PYYYCHA!

8. Co sądzisz o aborcji?
Nie mam jeszcze na ten temat wyrobionego zdania. 

9. Wierzysz w duchy?
Tak. Nie chodzi mi tu o te złe duchy z horrorów tylko o ludzkie dusze, które po śmierci rozpoczynają swoją wędrówkę. 

10. Czy zmieniłabyś coś w sobie?
Tak jak napisałam już wcześniej, chciałabym być bardziej konsekwentna. 

11. Dlaczego zdecydowałaś się założyć bloga?
Kocham pisać <3


Moje pytania

1. Jaki film cię najbardziej wzruszył?
2. Czy boisz się starości?
3. Jaka książka była twoją ulubioną w dzieciństwie?
4. Jakie jest twoje najmilsze wspomnienie?
5. Jaką cechę charakteru cenisz u siebie najbardziej?
6. W jaki sposób realizujesz swoje marzenia?
7. Czy kiedykolwiek prowadziłaś/łeś dziennik?
8. Z którą z postaci książkowych bądź filmowych najbardziej się utożsamiasz?
9. Gdybyś mógł/mogła podróżować w czasie, w jakim wydarzeniu chciałabyś/chciałbyś wziąć udział?
10. Jaki rodzaj gier komputerowych lubisz najbardziej? 
11. Czym wyróżnia się twój blog?

Blogi które nominuję

See you
Kamila :3
UDOSTĘPNIJ TEN POST

04 lipca 2015

Muzeum Dobranocek w Rzeszowie

Witam!
   Jakiś czas temu odwiedziłam Muzeum Dobranocek w Rzeszowie, które znajduje się w tym samym budynku co teatr "Maska" (to tam byłam na "Piotrusiu..."). Z racji tego iż można było robić zdjęcia eksponatom, postanowiłam pokazać wam kilka z nich. Zapraszam!


   Na powyższej fotografii znajduje się Profesjonalna czarno-biała kamera telewizyjna. Jeszcze chyba nigdy czegoś takiego nie widziałam!


   Doskonale zachowany telewizor marki "Klejnot". Ciekawe kto z was miał kiedyś taki w domu?


   Oryginalny gramofon "Bambino". Szkoda że nie był on otworzony. Myślę, że to jak wygląda od środka jest zdecydowanie bardziej ciekawe niż to jak wygląda na zewnątrz.


   Pierwsze zapiski dotyczące "Bolka i Lolka". Jak ja uwielbiałam tę bajkę w dzieciństwie! Miałam płytę na której były zgrane niektóre odcinki. Nie wiem czy przypadkiem nie była ona dołączona do magazynu "Ciuchcia"?


   Zabawki związane z "Bolkiem i Lolkiem". Było ich tam o wiele więcej ale niestety nie chciało mi się męczyć z moim aparatem w telefonie ponieważ bardzo długo schodzi mu aby wyostrzyć obraz :/


   Papierki po gumach balonowych z animowanymi postaciami. Oprócz tego, były jeszcze znaczki pocztowe, pudełka po produktach żywnościowych, płyty z muzyką z bajek, a nawet karty telefoniczne!


   Płyta z muzyką z filmu "Plastusiowy Pamiętnik".


   Japońska karta telefoniczna z "Muminkami".


   Kolejna karta telefoniczna. Przedstawia ona "Rusałkę Amelkę". Jaka ona jest słodka <3


   Znaczki pocztowe, które znalazłam w starym klaserze leżącym na półce w moim pokoju. Nawet zapomniałam że coś takiego mam...


   Wystawa poświęcona "Gąsce Balbince". Nigdy nie oglądałam tej bajki. Hmmm... Domyślam się, iż jej główną bohaterką jest Gąska Balbinka. A wy jak sądzicie?


   Japoński plakat reklamujący "Misia Uszatka". Nie wiem czy wiecie, ale w Japonii nasz misio nazywa się Kuma-chan i cieszy się całkiem dużą popularnością! 



Japońskie intro "Misia Uszatka"


   Domek Uszatka, misio i jego przyjaciele. Kiedy byłam mała, uwielbiałam Uszatka do tego stopnia, że zaczęłam przekrzywiać jedno uszko mojemu pluszowemu misiowi kiedy brałam go na ręce. Niestety, nic to nie dawało.


   Oryginalne maskotki używane podczas kręcenia bajki! Coś niesamowitego!


   To co znajduje się powyżej, jest to zdjęcie zdjęcia! Najprawdopodobniej przedstawia twórców "Misia Uszatka" ale nie jestem do końca pewna...


   Wystawa poświęcona "Koziołkowi Matołkowi". Kolejna bajka mojego dzieciństwa!


   Pluszowy Koziołek i książeczka z jego przygodami. Miałam kiedyś taką i zawsze czytałam sobie przed snem. Z tego co pamiętam, to było to na początku podstawówki. 


   Jedna z pierwszych bajek jakie oglądała w dzieciństwie moja mama. 


   Śliczny zestaw sztućców i naczyń z "Muminkami". Najbardziej podoba mi się ten obrus z imionami bohaterów po Japońsku!


   Wychodząc z muzeum, kupiłam sobie przy kasie biletowej dwie przypinki: jedną z Jackiem i Agatką a drugą z Muminkiem. Chciałam kupić sobie z Koziołkiem Matołkiem ale była tylko jedna i niezbyt mi się ona podobała :(

   Jeżeli kiedykolwiek będziecie w Rzeszowie, musicie koniecznie odwiedzić to muzeum. To co zobaczyliście na moich zdjęciach to tylko namiastka tego, co można tam zobaczyć. 

See you
Kamila

UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.