09 lipca 2018

Niezbyt anonimowe wyznania

Hejka!
   W końcu powracam po długiej przerwie! Sesję na całe szczęście zdałam, choć niewiele brakowało, a odwiedziłabym mój instytut we wrześniu. Mimo, iż niedawno zaczęły się wakacje, ciężko mi się nimi cieszyć w pełni, gdyż wciąż jeszcze pracuję. Wolność przyjdzie jednak wkrótce, gdyż wraz z końcem lipca moja umowa dobiega końca. 
   Przez ostatnich kilka miesięcy moja styczność z piórem ograniczyła się jedynie do pisania prac zaliczeniowych i sporadycznego zaglądania do dziennika, dlatego jeżeli chodzi o twórcze pisanie, czuję, że zaszedł u mnie pewien regres. By więc nieco rozpisać się przed poważniejszymi postami, które mam w planach na najbliższe miesiące, postanowiłam opublikować dziś coś luźnego, w co nie powinnam włożyć zbyt wiele wysiłku. Przed Wami kilka ciekawych, czy może raczej dziwacznych, historii z mojego życia. Zapraszam!


źródło- pinterest.com

   Spróbujcie sobie przypomnieć, jaki był najdziwniejszy komplement, jaki kiedykolwiek usłyszeliście? Jeżeli już wiecie, to posłuchajcie tego. Był 7.09.2016 roku, Narodowe Czytanie "Quo Vadis". Z racji tego, iż patronem mojego liceum jest Henryk Sienkiewicz, nie mogło na tym wydarzeniu zabraknąć przedstawicieli z mojej szkoły. Szkolna Pani Bibliotekarka, z którą miałam wówczas bardzo częsty kontakt, poprosiła mnie o przeczytanie fragmentu powieści na miejskim rynku w dniu Narodowego Czytania. Nie miałam na ten dzień żadnych poważniejszych planów, więc się zgodziłam. 
   Nadszedł wyczekiwany dzień. Uznałam, iż należy się na niego ubrać dość elegancko, więc wygrzebałam z mojej szafy odświętne ubrania, zrobiłam delikatny makijaż, przez co wyglądałam wyjątkowo schludnie i dojrzale. Gdy zjawiłam się w umówionym miejscu, czekała już tam Pani Bibliotekarka oraz kilkoro nauczycieli i uczniów z mojego liceum. Podeszłam do Pani Bibliotekarki by się z nią przywitać i w momencie gdy mnie zauważyła, powiedziała:
- Kamila, ale ty dziś super wyglądasz! Bardzo galowo, tak jak trzeba.- Na moment zamilkła, gdyż zaczęła uważnie przyglądać się mojej twarzy.- W ogóle wiesz co, ty masz taką bardzo ciekawą urodę. Wyglądasz jak taka... Jak taka chrześcijańska niewolnica! 
   Zamurowało mnie. Chrześcijańska niewolnica? Jak ona na to wpadła? Czyżby klimat "Quo Vadis" wszedł jej za mocno? Obok nas stała jedna z nauczycielek i gdy to usłyszała, zaraz próbowała wytłumaczyć jakoś słowa Pani Bibliotekarki. Chyba pomyślała, że poczułam się przez nie urażona, ale wręcz przeciwnie- bardzo mnie one rozbawiły. Do dzisiaj, gdy mam gorszy humor, przypominam sobie ten komplement, który jak dotychczas jest najdziwniejszym, jaki usłyszałam w życiu. 


źródło- demotywatory.pl

Przepraszam za wszystkie memy i demoty w tym wpisie, ale nie mogłam się powstrzymać XD

   Mój brat ma dziwne skojarzenia. Pewnego razu kupiłam sobie mój ukochany serek camembert i zaraz po powrocie do domu planowałam spałaszować go całego w kuchni. Przyłapał mnie na tym mój młodszy brat, który choć w pierwszym momencie skrzywił się na widok mojego jedzenia, postanowił poprosić mnie o kawałek. Jak tylko wziął ser do ust zrobił dość komiczną minę, po czym skomentował:
- Ale ten ser ma dziwny smak!
   (CIAM CIAM)
   On smakuje jak takie...
   (CIAM CIAM)
   Jak takie stare meble kościelne! Ohyda!
   Aż głupio mi było zapytać, skąd u niego takie doświadczenia kulinarne. Ale cóż, przynajmniej zyskałam pewność, że w razie gdybym schowała kiedyś camemberta do lodówki, mój brat nie ruszy go nawet palcem.


Kadr z serialu pt."Miraculum: Biedronka i Czarny Kot"

Trochę nie na temat, ale po prostu spodobał mi się ten cytat

   Uwielbiam Kraków, choć to miasto, a raczej jego mieszkańcy, często mnie zadziwiają. Spacerowałam plantami w okolicy Placu Szczepańskiego, gdy przystanęłam na chwilę w cieniu by choć odrobinę uciec od palącego słońca. Nagle zza zaułka wychynął jakiś starszy pan, który wysypał na trawę pół worka ziarna dla gołębi. W jednym momencie zleciało się w to miejsce pełno ptaków, które przelatując o mało nie poharatały mi pazurami twarzy. By uchronić się przed kolejnym nalotem postanowiłam kontynuować spacer. Tak się złożyło, że znowu natknęłam się na wcześniej spotkanego pana, tym razem na samym skraju Placu Szczepańskiego. Dokarmiał gołębie przy czym ciągle coś do nich mówił więc pomyślałam, że w zasadzie może być całkiem miły; może był samotny i to zajmowało mu jakoś czas? Zauważył mnie, gdy przechodziłam niedaleko niego, więc posłałam mu lekki uśmiech. Wtedy pomachał do mnie ręką i zawołał:
- Panienko! Niech no tu panienka podejdzie!
   Nie wiedziałam, czego mam się spodziewać. Czyżby chciał mi dać trochę ziarna, abym sama dokarmiła ptaki? Przystanęłam obok niego, i wtedy wskazał ręką na krzaki obok nas.
- Niech no panienka spojrzy.
   Patrzę, a tam jakiś gość sra w krzakach... Serio? Byłam w takim szoku, że nie byłam w stanie nic powiedzieć. Oddaliłam się szybko i gdy nieco ochłonęłam zaczęłam się zastanawiać, po jaką cholerę on chciał mi pokazać gościa srającego w krzakach? Czemu??? W zasadzie najważniejszym pytaniem jest, kto normalny robi kupę w samym centrum miasta? Chyba nigdy nie poznam na to odpowiedzi.


źródło- demotywatory.pl

   Ten wpis znacznie odbiega swoim charakterem od jakichkolwiek poprzednich, więc nie zdziwię się, jeżeli niekoniecznie się Wam spodoba. Brzmi on też niesamowicie amatorsko; odnoszę wrażenie, jak gdybym cofnęła się stylem do początków liceum. Yhhh, nie wiedziałam, że jest ze mną aż tak źle! Myślę jednak, że to zawsze jakaś ciekawa odmiana poopowiadać o różnych dziwnych, a nawet mega dziwnych rzeczach, jakie zdarzyły mi się w życiu i w końcu miałam szansę, aby jakkolwiek podreperować mój warsztat.
  Jestem bardzo ciekawa co sądzicie na temat tych trzech historii. Koniecznie dajcie mi znać w komentarzach!

See you
Kamila 
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.