Hejka!
Życie pisze najlepsze scenariusze. Jako zapalona czytelniczka biografii oraz autobiografii wiem, co mówię. Film, który jest tematem dzisiejszej recenzji może i nie jest oparty na faktach, ale mimo to potrafi zaskoczyć swoją wiarygodnością. Czym jeszcze może zadziwić widza ta produkcja? O tym przekonacie się za chwilę. Zapraszam!
Choong-Ui jest słynnym koreańskim piosenkarzem. Idol nastolatek w pełni korzysta z życia nie przejmując się przy tym żadnymi konsekwencjami (o czym zresztą chętnie rozpisują się gazety). Podczas jednej z mocno zakrapianych imprez, muzyk wdaje się w bójkę, w efekcie czego zostaje skazany na kilkanaście godzin prac społecznych. Choong-Ui trafia do hospicjum dla nieuleczalnie chorych, gdzie już pierwszego dnia udaje mu się zrazić do siebie nadzorczynię. Piosenkarz wkrótce dowiaduje się o istnieniu zespołu muzycznego, który działa w obrębie hospicjum, a wszyscy jego członkowie są nieuleczalnie chorymi pacjentami. Grupa prosi Choong-Ui'a o pomoc w napisaniu piosenki na konkurs, na co ten niechętnie się zgadza. Prędko okazuje się, iż współpraca z ciężko chorymi otwiera oczy młodemu mężczyźnie i zmusza go do spojrzenia na życie z zupełnie innej perspektywy.
Główny bohater tego filmu to typowa, zakochana w sobie, pusta gwiazdeczka show-biznesu. Pomimo jego wrednego i samolubnego zachowania, udało mi się w nim dostrzec odrobinę charyzmy i empatii, a muszę przyznać, że długo nie mogłam przekonać się do tej postaci. Dopiero w drugiej połowie filmu w zachowaniu Choong-Ui zachodzi diametralna zmiana, na co niewątpliwie wpływ mieli członkowie zespołu muzycznego z hospicjum. Chyba nie muszę mówić, jak imponująca była postawa życiowa tych ludzi. Oni wszyscy bardzo dobrze zdawali sobie sprawę z faktu, iż wisi nad nimi widmo śmierci, pomimo tego w pełni oddawali się swojej pasji i czerpali z życia pełnymi garściami.
Co złośliwsi mogliby się pokusić o stwierdzenie, iż "Rockin' on Heaven's Door" jest tylko tanim wyciskaczem łez, a poruszona w tym filmie kwestia śmierci ma tylko i wyłącznie na celu wzbudzić jak najwięcej kontrowersji i przyciągnąć większą publikę. Szczerze mówiąc, sama odniosłam podobne wrażenie czytając informacje na temat tej produkcji w internecie. Postanowiłam jednak dać jej szansę i muszę wam powiedzieć, że się nie zawiodłam. "Rockin' on Heaven's Door" nie tylko mnie wzruszyło, ale i skłoniło do gorzkiej refleksji nad kwestią, w jaki sposób podchodzę do życia. We wstępnie zaznaczyłam, iż ten film nie jest oparty na faktach, jednakże w dzisiejszych realiach podobna historia naprawdę mogłaby mieć miejsce.
Dzięki temu filmowi kolejny raz przekonałam się, iż gra aktorska Koreańczyków jest znacznie bardziej przekonująca i naturalna niż u Japończyków. Niestety, ale nie mam szczęścia do japońskich filmów i dram (WAIT! Japonia będzie miała szansę się odkuć, oglądam teraz "Never Let Me Go" i bardzo mi się ta drama podoba!). Zastanawia mnie jedna rzecz- czy po nakręceniu tego filmu, zaszła w grających tam aktorach jakaś zmiana? Czy fakt, iż wcielali się w śmiertelnie chore osoby wpłynął na ich światopogląd? Czy podczas nagrań wchodzili w interakcję z chorymi, by później lepiej wczuć się w ich role? Bardzo mnie to zastanawia...
Słabszą stroną tego filmu są klasyczne i przewidywalne żarty oraz momentami nudna, wlekąca się akcja. Z racji tego, iż wszędzie jest zaznaczone, że "Rockin' on Heaven's Door" jest komedią, liczyłam na coś więcej.
Zwykle, gdy akcja danego filmu dotyczy zespołu muzycznego bądź też piosenkarza, można się spodziewać kilku udanych młodzieżowych kawałków oraz klimatycznej ścieżki dźwiękowej. Bez obaw, podobnie jest i w tym przypadku. Dodatkowo, fanki K-Popu zapewne już zdążyły zauważyć, iż główną rolę w "Rockin' on Heaven's Door" gra Lee Hong-gi, wokalista zespołu F.T. Island.
"Rockin' on Heaven's Door" poruszyło moje serce i mam nadzieję, iż poruszy także i wasze. Film ten idealnie nadaje się na szybkie, osobiste rekolekcje (jeżeli ktoś w tym roku narobił sobie zaległości- jak najbardziej polecam, oczyszczenie wewnętrzne gwarantowane!). Jeżeli udało mi się was przekonać do tej produkcji, to kliknijcie TUTAJ, a zostaniecie przeniesieni do strony, gdzie będziecie mogli ją oglądnąć.
Moja ocena 8/10
See you
Kamila
Ps. Wesołych Świąt Wielkanocnych! Życzę wam dużo rodzinnego ciepła i miłości, miło spędzonych chwil, no i smacznego jajka :D