27 maja 2016

Diabły i lisy- recenzja książki pt."Bezpowrotna Góra: Baśnie japońskie"

Hejo!
   W trakcie oglądania wielu różnych anime, czy chociażby czytania książek dotyczących Japonii, moją uwagę zawsze zwracały nawiązania do pradawnych japońskich legend oraz baśni. Pewnego dnia uznałam, iż warto by było bliżej zapoznać się z tymi opowieściami. W tym celu zakupiłam wyjątkowo dobrze ocenianą książkę pt."Bezpowrotna Góra: Baśnie japońskie", na której niestety się zawiodłam. Dlaczego? Przed wami recenzja tego tytułu. Zapraszam!


Okładka książki

Informacje ogólne
Tłumaczenie oraz wybór baśni: Zbigniew Kiersnowski
Ilustracje: Piotr Fąfrowicz
Wydawca: Media Rodzina
Liczba stron: 384
Rok wydania: 2012

   Zapewne każdy fan japońskiej kultury słyszał kiedyś o historii pięknej tkaczki Orihime, córce Króla Niebios, oraz o jej wybranku, przez którego przestała tkać szaty dla swojego ojca. Pan Zbigniew Kiersnowski postanowił najprawdopodobniej poszukać nieco mniej znanych opowieści i umieścić je w opracowanym przez siebie zbiorze baśni. Żałuję iż tak postąpił, gdyż to właśnie z tymi bardziej popularnymi, często powtarzającymi się w popkulturze, historiami pragnęłam się bliżej zapoznać. Dodatkowo, wiele z nich miało niemal identyczną fabułę; najwidoczniej bazowały na tym samym schemacie. Jestem jednak w stanie to zrozumieć, gdyż czytając baśnie Braci Grimm odniosłam podobne wrażenie- zupełnie jakby korzystali z przygotowanej wcześniej ściągi!
   Przez to, iż nawet kilka historii z rzędu mogło mieć podobne zakończenie lub zbliżony do siebie przebieg akcji, brakowało mi różnorodności. Było to szczególnie odczuwalne wtedy, gdy czytałam za jednym zamachem aż 10 opowieści. Cały zbiór zawiera ich łącznie 21, więc jest w czym wybierać.
   Jedna z opowieści znajdująca się w tym zbiorze szczególnie przykuła moją uwagę, niestety w negatywny sposób. Chyba jeszcze nigdy nie widziałam baśni z tak bezsensownym zakończeniem! Rozsiądźcie się wygodnie, bo babcia Kamila opowie wam teraz cudowną bajeczkę o starym kowalu mieczniku i jego pięknej córce. 

   Ludzie w wiosce zawsze współczuli córce kowala. Działo się tak, gdyż ten miał bardzo wygórowane wymagania co do swojego przyszłego zięcia. Stary kowal zawsze powtarzał: "Oddam rękę mojej córki jedynie temu, komu uda się w ciągu jednej nocy wykuć aż tysiąc mieczy!". Jak się później okazało, znalazł się pewien tajemniczy śmiałek, który sprostał temu zadaniu. Stary kowal nie miał innego wyboru, musiał wydać swoją jedyną córkę za mąż. Miał on jednak pewne wątpliwości co do swojego przybyłego z nieznanej krainy zięcia. Pewnego dnia postanowił przyjść pod kuźnię i przyglądnąć się jego pracy. Kiedy zaglądnął przez szparę w ścianie, momentalnie skamieniał ze strachu. Jego zięć okazał się być diabłem, który do wykuwania mieczy korzystał ze swojego ognistego oddechu! Przyłapany na gorącym uczynku (hehe, gorącym, załapaliście?), diabeł rzucił się do ucieczki, zabierając przy tym wszystkie miecze. Diabeł pognał w kierunku morza i zaczął biec po tafli wody. Rozjuszony kowal rzucił za nim: "Zostaw mi proszę choć jeden miecz!". Diabeł o dziwo posłuchał kowala i odrzucił mu klingę, ze swoim imieniem wyrytym na głowni. Ów diabeł kazał się być Wielkim Władcą Demonów. Kto by pomyślał, że komukolwiek uda się odkryć ten sekret. Koniec! 

   Dziękujemy już babci Kamili, napracowała się biedna. Teraz powiedzcie mi, jaki jest morał tej historii? Zawsze sprawdzaj dokładnie, kim jest twój przyszły zięć? Lepiej jest poznać dokładnie daną osobę, niż ufać jej talentom i możliwościom? Pozostawię to pytanie dla was. 
   Ilustracje pana Piotra Fąfrowicza zostały utrzymane w typowo wschodnim klimacie, co bardzo cieszy mnie, jako fana tego stylu. Jednakże fakt, iż nie zachwycają one swoim wykonaniem i bogactwem detali, rzutuje na całokształcie tego zbioru baśni. Zawsze bardzo zwracam uwagę na wszelakiego rodzaju ilustracje (najbardziej na rysunki i szkice), a te autorstwa pana Fąfrowicza średnio przypadły mi do gustu. Jedynie te, które przedstawiają kwiaty wyjątkowo zwróciły moją uwagę; wyglądały bardzo estetycznie. Co jednak z pozostałymi? Oto kilka z nich:




   Mina tego smoka mówi: "Zabierzcie mnie stąąąąąąd!"

   Może i się czepiam, ale piękne rysunki/ilustracje/obrazy to dla mnie naprawdę istotna sprawa. Znając mnie, na pewno już nie jeden raz o tym wspominałam XD
   Książka "Bezpowrotna Góra..." została wydana w dość nietypowym dla mnie formacie, bowiem swym kształtem przypomina kwadrat. Musicie wiedzieć, że nigdy wcześniej nie spotkałam się z tak grubą książką (384 strony) o tej wielkości. Swoją drogą, miałam przez ten format mały problem, a mianowicie nie wiedziałam, na której półce ma się ta książka znaleźć. Zamiast umieścić ją przy zwykłych powieściach (które znajdują się na półce reprezentacyjnej) musiałam ją umieścić obok książek o zbliżonym formacie do tej (teraz jest kompletnie niewidoczna przez drzwiczki szafki XD).
   Podsumowując, miałam ogromne oczekiwania wobec tej pozycji. Bardzo się na niej zawiodłam, ale patrząc na nią nieco bardziej obiektywnie, nie prezentuje się ona najgorzej. Historie zostały napisane całkiem przyjemnym językiem, który nie zniechęca do dalszego czytania. W książce użyto dużej i przejrzystej czcionki, przez co dzieci nie powinny mieć problemów z czytaniem (bo to właśnie z myślą o nich powstał ten zbiór baśni). 
   Jeżeli któryś z fanów kultury Japonii pragnie bliżej zapoznać się z tamtejszymi baśniami, gorąco zachęcam, aczkolwiek ostrzegam- proszę nie spodziewać się po tym tytule fajerwerków. Pomimo całego mojego narzekania i wszelkich zarzutów, udało mi się jednak w pewnym stopniu poszerzyć moje horyzonty. Udało mi się osiągnąć cel, który postawiłam sobie kupując tę książkę- dowiedzieć się więcej o japońskich baśniach.

Moja ocena 6/10 
   
See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

21 maja 2016

Anime Tag cz.2

Hejka!
   Dzisiaj pragnę zakończyć rozpoczęty przed kilkoma tygodniami Tag dotyczący anime. Zachęcam was do zapoznania się z częścią pierwszą, którą znajdziecie TUTAJ. Przed wami kolejna dawka informacji o moich upodobaniach związanych z anime. Zapraszam!

Wolisz długie czy krótkie serie?


   Zdecydowanie bardziej preferuję te krótkie. Moim zdaniem najodpowiedniejszą ilością odcinków jest 24/25/26 lub 50. Lubię kiedy fabuła się nie dłuży i twórcy nie dodają ciągle jakichś niepotrzebnych wątków, nie uśmiecha mi się też oglądanie fillerów :/ 

Wolisz anime czy mangi?


   Jest to dosyć trudne pytanie, szczerze mówiąc. Momentami sięgam tylko i wyłącznie po mangi, a na mojej liście na centrum-mangi.pl w bardzo krótkim czasie przybywa mnóstwo nowych tytułów. Kiedy indziej non stop zastanawiam się, jakie anime powinnam sobie obejrzeć. Aktualnie zanotowałam u siebie wzrost na korzyść anime, i pewnie się to nie zmieni przez najbliższych kilka tygodni. 

Czym się kierujesz wybierając kolejne tytuły do oglądnięcia/przeczytania ?


   Odpowiedź jest prosta- gatunkami. Wchodząc na stronki z anime zaznaczam zawsze, jakie gatunki mnie interesują i następnie szukam jakichś ciekawych tytułów spośród nich. W przypadku mang, bardzo zwracam uwagę na kreskę autora. Jestem ogromną fanką pięknych rysunków i jeżeli dana manga ma interesującą fabułę ale jest narysowana okropnym stylem, raczej po nią nie sięgnę. Dokładnie tak mam z mangą "Boku Dake ga Inai Machi". Anime mnie zachwyciło, fabuła wbiła mnie po prostu w fotel, ale kreska autora to jakaś tragedia!
   Chyba w najmniejszym stopniu kieruję się opiniami innych, jeżeli chodzi o wybór mang/anime. Tak jak w przypadku książek zawsze lubię przeczytać kilka recenzji, tak tutaj kieruję się niemal wyłącznie własnymi odczuciami. 

Czy pomijasz openingi/endingi?


   Zawsze staram się wysłuchać openingów do końca, zaś endingi zazwyczaj pomijam. Znam niewiele endingów, którym udało się zdobyć moją sympatię już za pierwszym razem. Jeżeli chodzi o openingi, często mi się zdarza, że jeżeli jeden z nich bardzo mi się spodoba, to mogę go odtwarzać w kółko przez blisko godzinę XD 
   Panie i panowie, przed wami mój ulubiony opening oraz ending:

  


Czy twoi najbliżsi akceptują to, że interesujesz się mangami i anime?


   Niestety, ale moi rodzicie nadal nie potrafią przeboleć faktu, iż czasami zdarza mi się wydać więcej pieniędzy na mangi. Przestałam się tym jednak przejmować, w końcu mangi kupuję raz na... 4 miesiące? Nie wydaję na nie fortuny, więc nie widzę tutaj większego problemu.
   Tak się składa, że kilka lat temu udało mi się zainteresować mangami i anime jedną z koleżanek z mojej klasy, a dzisiaj jesteśmy najlepszymi przyjaciółkami! Nie mam więc problemu jeżeli chodzi o akceptowanie mojego hobby przez otoczenie, spotykam się ze zrozumieniem, za co jestem wdzięczna. Każdemu Otaku życzę, aby jego najlepszy przyjaciel podzielał jego pasję! 

Czy przerywasz oglądanie anime, jeżeli ci się ono niezbyt podoba? 


   Tak, często zdarza mi się tak robić. Wychodzę wtedy z założenia, że na świecie jest tyle dobrych anime, że nie ma sensu męczyć się z czymś, co nie spełnia moich oczekiwań. Podobnie jest w przypadku mang- nie podoba mi się jedna, szukam czegoś ciekawszego. Najprawdopodobniej w ten sposób zdyskredytowałam wiele anime, które rozkręcają się na dobre dopiero w połowie... Cóż, zawsze mogę przecież wrócić do tych serii. Już paru dałam drugą szansę, więc nie jestem aż taka bezduszna XD 

Co planujesz oglądnąć/przeczytać w najbliższej przyszłości?


   Ostatnio zastanawiałam się nad oglądnięciem anime "Anohana". Tyle, że skoro płaczę już na samym openingu, to chyba mój organizm straci wszystkie płyny podczas oglądania anime!
   Jeżeli chodzi o mangi to zbieram pieniądze na "Acony" i trzy ostatnie tomy "Orange". Bardzo często lubię też powracać do mang takich jak "Strobe Edge" lub "Hapi Mari", jednakże są one dostępne tylko na internecie. 


Ale piękny pałac! Jedziem tam XD

   Niedawno mój blog przeżył swój wielki dzień, a chodzi mi tutaj o jego pierwsze urodziny! Założyłam go dokładnie 16.05.2015 roku. Na samym początku był to blog stricte książkowy- recenzje oraz wszelakiego rodzaju informacje o książkach. W pewnym momencie zaczęłam publikować recenzje innych interesujących dla mnie rzeczy. Końcem 2015 roku rozpoczęłam serię "Moje, wasze, nasze dzieciństwo", w której pisałam o książkach, grach oraz serialach, które wiążą się z moimi najwcześniejszymi latami życia. W pewnym momencie uznałam, iż nadszedł czas ujednolicić tematykę tego bloga. Stało się to w okolicach tegorocznych ferii zimowych. Rozpoczęłam serię "Zapomniane anime" oraz zostałam członkinią zespołu ADPsubs & DramaQueen jako ich recenzentka. Cieszę się, że nie zaprzestałam prowadzenia tego bloga, a niestety bywały takie momenty, kiedy planowałam go zamknąć. Bardzo dziękuję wszystkim za obserwowanie, czytanie oraz komentowanie mojego bloga. A jednak komuś podobają się te wypociny XD
   Jeżeli chodzi o dzisiejszy Tag, to pytania do niego zaczerpnęłam z TEJ strony. Bardzo zachęcam  was do podjęcia się go, gdyż jest naprawdę przyjemny. 
   A jak wy odpowiedzielibyście na powyższe pytania? Podzielcie się ze mną waszymi przemyśleniami :D

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

14 maja 2016

Zaglądając w głąb młodzieńczego serca- recenzja filmu pt."Strobe Edge"

Hejka!
   W ostatnim poście wspomniałam, iż najwyższy czas opublikować tutaj recenzję jakiegoś filmu. Tak się składa, iż udało mi się znaleźć wyjątkowo ciekawą i wartą uwagi produkcję, która na pewno spodoba się żeńskiej części publiczności. Dzisiaj pragnę podzielić się z wami moimi przemyśleniami na temat japońskiego filmu pt. "Strobe Edge". Zapraszam!


Słodcy są!

   Okres licealny to najlepszy czas, aby się zakochać. W końcu, kto nie chciałby miło spędzać czasu w towarzystwie swojej drugiej połówki i choć na chwilę zapomnieć o szkolnych obowiązkach? Niestety, ale Ninako Kinoshita nie ma tyle szczęścia, gdyż zakochuje się bez wzajemności w Renie- jednym z najpopularniejszych chłopaków w szkole. Na dodatek, Ren już od dłuższego czasu spotyka się z Mayuką (która jest modelką, nawiasem mówiąc) co przekreśla starania nastolatki już w przedbiegach. Po niedługim czasie na drodze Ninako staje kolejny mężczyzna, a jest nim nieokrzesany i rozrywkowy Andou. Pomimo tego, iż dziewczyna jest pewna swoich uczuć do Rena i pragnie się z nim spotykać, w jej sercu zaczynają się budzić wątpliwości- czy wolno jej rozbić związek chłopaka? A co z czekającym na uboczu Andou? W sercu Ninako rozpętuje się burza, którą nie łatwo będzie uspokoić...
   Na pierwszy rzut oka, fabuła ta nie prezentuje się szczególnie zaskakująco, ani tym bardziej nowatorsko. Cóż, niestety sama nie mogę temu zaprzeczyć. Zakończenie jest równie łatwe do przewidzenia, co kolejne kroki podejmowane przez poszczególnych bohaterów. To, co mnie jednak poruszyło w "Strobe Edge", jest wiarygodność, z jaką przedstawiono ludzkie problemy. Nie chodzi mi tutaj tylko o kwestię nieszczęśliwej miłości, film ten mówi także o rodzinnych perypetiach oraz o przyjaźni, którą za często wystawiamy na próbę. Warto zwrócić uwagę na te wątki podczas oglądania.
   Scenariusz do filmu "Strobe Edge" powstał na podstawie dziesięciotomowej mangi autorstwa Io Sakisaki. Z racji tego, iż niemożliwym było zawrzeć wszystkie wątki w jednym, ledwo dwugodzinnym filmie, twórcy zostali zmuszeni do spłycenia pierwotnej fabuły oraz do pominięcia i zmniejszenia roli większości postaci. Muszę jednak przyznać, iż bardzo sprawnie udało im się z tego wybrnąć! Twórcy wyciągnęli z tej historii to, co było najlepsze i napisali dobry scenariusz, w którym nie udało mi się dostrzec większych dziur. Patrząc na inne filmy powstałe na podstawie mang, można uznać to za ogromny sukces!


Ten Ren wygląda dla mnie, jakby był żywcem wyjęty z mangi!

   Tak jak zwykle narzekam na grę aktorską Japończyków, tak w tym przypadku w końcu spełniła ona moje oczekiwania! Mimo, iż w mojej wyobraźni poszczególni bohaterowie wyglądali i zachowywali się nieco inaczej, i tak byłam bardzo zadowolona z efektów gry aktorskiej całej obsady. Dobrze, że nie zatrudniono do tej produkcji Nany Komatsu, która zniszczyła mi oglądanie dramy takiej jak "Kurosaki-kun no Iinari ni Nante Naranai" (recenzję znajdziecie TUTAJ).
   Jestem bardzo ciekawa, czy potrafiłabym odnaleźć się w fabule tego filmu, nie znając jej wcześniej niemal na pamięć. Tak, przyznaję się, czytałam niemal każdy tomik "Strobe Edge" po kilka razy (podobnie jest w przypadku "Ao Haru Ride" autorstwa tej samej mangaki) i jak tylko dowiedziałam się o istnieniu tego filmu, od razu trafił na moją listę "Must watch". Dlaczego o tym mówię? Ponieważ na samym początku filmu, zaraz po jednym z kluczowych wydarzeń dla całej historii, pojawia się retrospekcja. Można ją uznać za swego rodzaju fenomen, gdyż jeszcze nigdy nie spotkałam się z tak dziwnym i nieczytelnym sposobem na przedstawienie wcześniejszych wydarzeń. Zresztą, sami zobaczcie.




Ale z tym "Proszę" i "Dziękuję" to był kompletny przypadek XD Pomiędzy tymi scenami jest minutowy odstęp.

   Oglądając tę retrospekcję nie wiedziałam, na której stronie ekranu mam skupić wzrok. Czułam się zdezorientowana i uważam, że ten zabieg można było zastąpić czymś innym. Jak na razie, jest to dla mnie jedyny większy minus tej produkcji. 
   Czymś, co niezbyt mogłoby się spodobać fanom wartkiej akcji, są nieco przydługawe sceny podczas których np. główna bohaterka idzie ulicą, a za nią wybuchają fajerwerki lub moment, w którym dwie postacie prowadzą ze sobą rozmowę. Nawet jeżeli przez pewien czas nie działo się nic interesującego, to tło idealnie uzupełniało tę chwilową przerwę w akcji. Chodzi mi tutaj o świetny wybór lokacji, jakiego dokonali twórcy. Do gustu przypadł mi wygląd szkoły, do której uczęszczali bohaterowie, zamieszkiwane przez nich miasto, czy chociażby znajdująca się opodal plaża. 
   Japończycy w swoich produkcjach uwielbiają wyolbrzymiać większość sytuacji i podobnie jest w kwestii scen miłosnych. Zwyczajny pocałunek jest w nich podnoszony do rangi... no nie wiem... przysięgi małżeńskiej? W "Strobe Edge" takowe sceny przebiegały w zadziwiająco naturalny sposób, nic nie zostało w sztuczny sposób podkreślone, ani podkoloryzowane. 100 % szczerości i naturalności. 


Nie było tutaj jeszcze Andou, więc oto on!

   Nie ma wątpliwości co do faktu, iż "Strobe Edge" jest jednym z lepszych filmów, jeżeli chodzi o młodzieżowe romanse. Prócz wciągającego wątku miłosnego, pozwala także widzowi zajrzeć w głąb młodzieńczego serca i poznać jego najskrytsze pragnienia. W każdym z bohaterów można odnaleźć cząstkę siebie, co jest jedną z największych zalet tej produkcji. Mam nadzieję, iż wy też dopiszecie ten film do swojej listy "Must watch". 
   Film jest dostępny na TEJ STRONIE. Aby go jednak obejrzeć, musicie być na niej zalogowani. 

Moja ocena 8/10

See you
Kamila
Ps. Czy ktoś z was czytał mangę "Strobe Edge" bądź "Ao Haru Ride"? Osobiście bardzo polecam :P
UDOSTĘPNIJ TEN POST

07 maja 2016

Zalotny Tag Książkowy

Hejo!
   Ostatnio naszło mnie na robienie Tagów, więc dzisiaj postanowiłam wywiązać się z obietnicy danej Paulinie Zaprzałce z bloga Z książką w kieszeni i zrobię Tag, do którego zostałam przez nią nominowana. Jak można wywnioskować z tytułu posta, może być ciekawie XD Zapraszam! 

Faza 1
Zauważenie, czyli książka, którą kupiłam ze względu na okładkę


   Jedna z pierwszych ważniejszych książek w mojej osobistej biblioteczce. Kupiłam ją, gdy miałam 11 lat i muszę przyznać, że wtedy byłam jeszcze za młoda na tego typu historie! Pamiętam, jak rozglądałam się wokoło z zażenowaniem czytając fragmenty, w których główni bohaterowie rozmawiali na intymne tematy... 
   Dlaczego okładka tej książki zwróciła moją uwagę? Cóż, moja miłość do różowego koloru jest niekiedy silniejsza ode mnie! W moich oczach mam chyba jakiś specjalny detektor, bo wszystko co jest różowego koloru nigdy nie umknie mojej uwadze! 

Faza 2
Pierwsze wrażenie, czyli książka, którą kupiłam ze względu na opis


   Jak tylko przeczytałam opis fabuły tej książki, od razu uznałam, iż muszę ją mieć! Kupiłam tę książkę w kieszonkowym formacie za zaledwie 15 złotych i muszę wam powiedzieć, że się nie zawiodłam! Akcja trzyma w napięciu do samego końca, zakończenie jest zaskakujące i ciekawe, a bohaterowie różnorodni. Jaki z tego wniosek? Czasami warto zaryzykować i kupić to, na co mamy w danym momencie ochotę :D 

Faza 3
Słodkie rozmówki, czyli książka ze świetnym stylem pisania


   Pokochałam prozę Neila Gaimana właśnie dzięki tej książce. Jeszcze nigdy nie byłam tak zachwycona stylem pisania jakiegokolwiek pisarza! Od pewnego czasu w mojej biblioteczce zadomowiły się powieści, takie jak "Nigdziebądź" oraz "Dym i Lustra" jego autorstwa, a to wszystko dzięki szczęśliwemu trafowi i wizycie w bibliotece. To właśnie tam zetknęłam się z "Gwiezdnym Pyłem". Chwała bibliotekom! 

Faza 4
Pierwsza randka, czyli pierwszy tom serii, który sprawił, że miałam ochotę od razu zabrać się za kolejne


   Tę serię poleciła mi moja bliska przyjaciółka. Jak tylko przeczytałam pierwszy tom "Wampiratów", od razu chciałam sięgnąć po kolejne. Seria jest łatwa oraz przyjemna w odbiorze, jednakże w pewnym momencie robi się zbyt naiwna dla ambitniejszego czytelnika. Polecam ją tym, którzy pragną wrócić do książek czytanych w dzieciństwie lub chcą poczuć nie lada dreszczyk emocji! 

Faza 5
Nocne rozmowy telefoniczne, czyli książka przy której przetrwałam noc


   Nie pamiętam już, jaka była ostatnia książka z którą przetrwałam noc. Mogę wam za to powiedzieć, która była tą pierwszą, a jest nią "Szatan z siódmej klasy". Do dziś pamiętam, jak byłam w szóstej klasie podstawówki i czytałam tę powieść jako lekturę. Chyba sama byłam zaskoczona tym, jak bardzo wciągnęła mnie ta historia.

Faza 6
Zawsze w myślach, czyli książka o której nie mogę przestać myśleć


   Niestety, ale żadna książka nie przychodzi mi w tym momencie do głowy :/

Faza 7
Kontakt fizyczny, czyli książka, którą kocham za towarzyszące uczucia


   Pomimo, iż tytuł tej książki brzmi naprawdę kiczowato, a opis fabuły kompletnie nie zachęcił mnie do czytania, jakimś cudem sięgnęłam po tę powieść. Spodziewałam się badziewia gorszego niż "Gra o Ferrin"- tak złą opinię wyrobiłam sobie na temat tej książki. Jak się okazało, "Anna i pocałunek w Paryżu" jest dzisiaj jednym z moich najulubieńszych romansów! Przeżywałam każde wydarzenie, jakie miało miejsce w powieści i szalenie zazdrościłam głównej bohaterce tak wspaniałego chłopaka (no co XD). Gorąco polecam!

Faza 8
Spotkanie z rodzicami, czyli książka, którą chcę polecić rodzinie i znajomym


   "Dziewczyny z Syberii" oraz ich wydawnicze poprzedniczki, czyli "Dziewczyny z Powstania" są moim zdaniem książkami, które powinien przeczytać każdy. Zawarto w nich dramatyczne historie kobiet, którym pomimo wojny i wszelkich innych przeciwności, udało się przeżyć. Tak na marginesie, dostałam "Dziewczyny z Syberii" jako prezent urodzinowy, a niedawno pożyczyłam tę książkę mojej nauczycielce od historii :D 

Faza 9
Myślenie o przyszłości, czyli książki, które będę czytać jeszcze nie raz




   O takich klasykach się nie zapomina! Są to zdecydowanie jedne z najbardziej kultowych dla mnie książek. 

Faza 10
Dzielenie się miłością


   Nominuję wszystkich tych, którym spodobał się ten Tag i mają na niego ochotę! 


Jakie piękne niebo! 

   Za tydzień postaram się wrzucić tutaj recenzję jakiegoś filmu- dawno żadnej nie było! 
  Jak odpowiedzielibyście na powyższe pytania? Piszcie w komentarzach :D

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.