28 maja 2017

Bez żadnych granic- recenzja filmu pt."Tokyo Girl"

Hejka!
   Jako zapalona miłośniczka historii o podróżach w czasie, bardzo chętnie sięgam po przeróżne tytuły z tego gatunku. Jednakże, twórcy niektórych z nich najprawdopodobniej postanowili zerwać ze wszelkimi prawami rządzącymi światem, przez co mamy dzisiaj taki twór jak "Tokyo Girl". Czy pomimo swoich licznych niedociągnięć i innych wad, ten film jest wart oglądnięcia? Zaraz się przekonacie. Zapraszam!


źródło: asianwiki.com

Informacje ogólne
Produkcja: Japonia
Czas trwania: 98 min.
Gatunek: fantasy, dramat, romans
Rok produkcji: 2008

   Ludzki los i ścieżki splatają się ze sobą na różne niepojęte dla nas sposoby, W momencie, kiedy Miho zbiega ze schodów w jednym z tokijskich hoteli, dochodzi do gwałtownego trzęsienia ziemi i telefon, który trzymała wcześniej w ręce, wędruje tunelem czasoprzestrzennym do poprzedniego stulecia. Szczęśliwym znalazcą własności dziewczyny, okazuje się być młody aspirujący pisarz- Tokijiro. Zatroskana nastolatka dzwoni na swój telefon i po jakimś czasie okrywa, iż jej rozmówca pochodzi z 1912 roku. Hiho i Tokijiro coraz częściej nawiązują ze sobą kontakt i w pewnym momencie dostrzegają, iż ich wzajemna fascynacja przerodziła się w znacznie głębsze uczucie. W pewnym momencie dziewczyna dowiaduje się o dacie i okolicznościach śmierci chłopaka. Czy pomimo dzielącego ich dystansu i przeszkód stojących na ich drodze, dziewczynie uda się uratować jej ukochanego?
   To, co przed chwilą przeczytaliście, to była chyba piąta albo szósta wersja opisu fabuły. Ta historia jest tak poplątana, że naprawdę ciężko było mi przedstawić ją w miarę logiczny sposób. Paradoksalnie może to i dobrze, ponieważ w pewien sposób świadczy to o tym, iż jest w niej wiele oryginalnych i nietuzinkowych elementów.


źródło: asianwiki.com

   Na początek chciałabym Wam wytłumaczyć, na jakiej zasadzie możliwe było połączenie telefoniczne pomiędzy 2008 a 1912 rokiem, ponieważ jest to moim zdaniem największy problem w tym filmie. Otóż bohaterowie wcale nie wykorzystywali do tego żadnej specjalistycznej technologi, ani nie prosili kosmitów o pomoc. Jedyne, co było im potrzebne to.... księżyc. Tak, księżyc i wysyłane przez niego magiczne promienie, dzięki którym mogli ze sobą rozmawiać. Z jednej strony brzmi to dla mnie niesamowicie głupio i dziwacznie, ale z drugiej jestem zaskoczona pomysłowością twórców. Myślę, że ich koncepcja była, ogólnie rzecz biorąc, dobra- osoby z dwóch różnych epok odkrywają różnice pomiędzy ich światami i pokonują dzielące ich bariery. Odnoszę jednak wrażenie, że twórcy chcieli za wszelką cenę stworzyć coś oryginalnego, przez co albo odrzucili albo zapomnieli o wszelkiej logice i prawach. Efektem tego jest scenariusz, który wygląda zupełnie jak parodia tego pierwotnego pomysłu.
   Pewnym ciekawym przykładem nielogiczności w tym filmie jest scena, w której główny bohater spaceruje ulicą i rozmawia z Miho przez telefon. O ile w dzisiejszych czasach tego typu widok nie robi na nikim większego wrażenia, o tyle w XX wieku mógłby być dla kogoś niepokojący. Wyobraźcie sobie, że żyjecie w 1912 roku. Spacerujecie sobie po mieście, a tu obok was idzie jakiś gość, co gada do siebie i trzyma przy uchu białe drewno, czy co to kurczę jest. Chłopak rozmawia cały czas: i w parku, i w restauracji i siedząc w tramwaju. Wydaje mi się, że większość osób zareagowałaby w jakikolwiek sposób na takie zachowanie. Jednakże, w tym filmie nic takiego nie zachodzi. Tutaj nikt nie zwrócił na Tokijiro większej uwagi: nikt się nie obejrzał, nikt nie skomentował, po prostu zero reakcji. Niby jest to drobna rzecz, ale moim zdaniem razi i to bardzo.


źródło: film "Tokyo Girl"

Trochę kiczowato to wygląda, sami przyznajcie...

   "Tokyo Girl" to nie tylko miłość i związane z tym perypetie, ale także i dramaty rodzinne. Ojciec głównej bohaterki zmarł, kiedy ta była jeszcze małym dzieckiem, przez co była później wychowywana jedynie przez swoją mamę. Po wielu latach samotności, gdy matka dziewczyny w końcu czuje się na tyle gotowa, by związać się na stałe z kimś nowym, ta kategorycznie jej tego zabrania. Podczas wspólnego spotkania z nowym partnerem matki, Miho zachowuje się jak rozwydrzone dziecko: jest wredna, chowa się przed nimi w toalecie, nie odpowiada na pytania, a jeżeli już, to zwykle podnosi przy tym głos. Gdyby bohaterka była dzieckiem, byłabym jeszcze w stanie zaakceptować to, że ma ona takie podejście do tej sprawy, ale błagam Was, ona jest już nastolatką i ma 16 lat. Wydaje mi się, że osoby w tym wieku już trochę lepiej rozumieją otaczający ich świat i potrafią wczuć się w sytuację innych osób. W tym przypadku, główna bohaterka wykazała się, moim zdaniem, wyjątkowo infantylnym podejściem do całej sprawy, przez co bardzo trudno było mi poczuć do niej jakąkolwiek sympatię. Na szczęście, pod wpływem znacznie dojrzalszego od niej Tokijiro, dziewczyna zmienia swój stosunek do jej sytuacji rodzinnej i akceptuje nowego wybranka swojej mamy.
   Nieco ciekawszy był dla mnie wątek Tokijiro, który postanowił porzucić rodzinny interes i rozpocząć naukę u pewnego szanowanego pisarza. Pomimo nieprzychylności ze strony ojca, Tokijiro realizuje swoje pasje i stara się urzeczywistnić swoje marzenia, czym już na początku zyskał mój szacunek.


źródło: asianwiki.com

   Oprawa i wykonanie tego filmu stoją na miernym poziomie. Gra aktorska niczym mnie nie zachwyciła, a czasami wręcz bawiło mnie to, w jak nieudolny sposób poszczególni aktorzy próbowali odegrać swoje role (szczególnie Kazuma Sano wcielający się w postać Tokijiro; doceniam go za usilne starania, ale mimo wszystko nie poradził sobie zbyt dobrze). Również montaż wzbudził we mnie mieszane uczucia. Zerknijcie do góry na kadr ze świecącym księżycem. Wygląda to mało profesjonalnie, moim zdaniem. Jedyny zabieg, który mnie pozytywnie zaskoczył, to podkreślenie różnicy pomiędzy współczesnością a przeszłością za pomocą kolorów. Kiedy kamera podąża za Miho, wszystkie kolory wokół niej są żywe i nasycone, a gdy przenosimy się do 1912, nabierają one brązowawych i szarawych odcieni. Jeżeli chcecie wiedzieć więcej na ten temat, odsyłam Was do TEGO filmiku. 


źródło: film "Tokyo Girl"

   Pomimo wielu niejasności i bzdurnych niedociągnięć, "Tokyo Girl" jest w pewien sposób warte uwagi i można przy tym filmie miło spędzić swój wolny czas. Nie brakuje tutaj fantazji i klimatu, a z czasem niektóre głupie elementy stają się tak chore, że aż śmieszne. Tematyka oraz problemy jakie porusza są mimo wszystko dosyć oryginalne, a podczas oglądania można się niejednokrotnie wzruszyć, szczególnie na sam koniec. Swoją drogą zakończenie jest najbardziej zaskakującym elementem w całym tym filmie. SPOILER Przez cały czas wydawało mi się, że "Tokyo Girl" to ten typ produkcji, gdzie wszystko ma się ułożyć pozytywnie: bohaterowie nigdy się nie rozstają, ich miłość kwitnie i każdy akceptuje ich uczucie. Niestety, ale jest zupełnie inaczej- Miho nie udaje się uratować Tokijiro i chłopak umiera tonąc w jeziorze... Powiem Wam, że kompletnie się tego nie spodziewałam i ogromnie mną to wstrząsnęło. Dlatego przed oglądaniem przyszykujcie sobie paczkę chusteczek, tak na wszelki wypadek.  KONIEC SPOILERU. 

Moja ocena 6/10

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

16 maja 2017

Moje ulubione żeńskie postaci z anime

Hejka!
   Przepraszam was za tak długą ciszę z mojej strony. Cały ostatni miesiąc poświęciłam maturze, dlatego nie miałam nawet energii by sprawdzić, co się dzieje w blogosferze. Wszystkie pisemne egzaminy mam już za sobą, pozostały mi jedynie te ustne. 
   Pragnę kontynuować dziś mój ostatni WPIS i przedstawić wam listę moich ulubionych żeńskich postaci z anime. Zapraszam! 

Makoto Kino/Sailor Jupiter
"Sailor Moon"


   Gdy byłam w pierwszej klasie gimnazjum i namiętnie oglądałam "Sailor Moon" na TV4, często marzyłam o tym, by któregoś dnia stać się tak silną jak Sailor Jupiter. Ta "siła" może mieć tutaj wiele znaczeń. Pierwszym z nich jest to, iż Makoto była bardzo sprawna fizycznie, a drugim, że potrafiła samodzielnie poradzić sobie z każdym problemem. Ponadto, bardzo lubiłam jej moc władania piorunami, była naprawdę efektowna (jednakże to Burning Mandala Sailor Mars jest moim ulubionym atakiem). 

Shuuko Murao
"Ao Haru Ride"


   Początkowo nie zwróciłam na Shuuko większej uwagi, ponieważ była ona bardzo wycofana, cicha i niezbyt sympatyczna dla osób ze swojego otoczenia. Po tym, jak zaprzyjaźniła się z główną bohaterką i pokazała swoją wrażliwszą stronę, poczułam do niej mnóstwo sympatii. Zaczęłam rozumieć jej problemy związane z przystosowaniem się do nowego otoczenia i bardzo przeżywałam jej sprawy sercowe, Swoją drogą, jej wątek miłosny wydawał mi się o wiele ciekawszy od tego głównego. SPOILER Shuuko zakochała się w swoim nauczycielu z liceum. KONIEC SPOILERU

Najayra
"Hanasakeru Seishounen"


   Bardzo enigmatyczna i zagmatwana osobowość. Z jednej strony Najayra jest zimną i wyrachowaną egoistką, a z drugiej gdy kogoś kocha, potrafi mu poświęcić całą swoją uwagę i energię. Szczerze mówiąc, sama nie wiem, co mam o niej sądzić; do samego końca anime nie potrafiłam stwierdzić, czy stoi ona całkowicie po stronie zła, czy w rzeczywistości jest pozytywną bohaterką. Chyba właśnie to, że nie jest tak jednoznacznie określona sprawia, że bardzo polubiłam jej postać. 

Sachiko Fujinuma
"Boku Dake ga Inai Machi"


   Jedną z moich ulubionych cech w bohaterach jest przenikliwość. To właśnie nią odznacza się Sachiko, matka głównego bohatera "Boku Dake ga Inai Machi". Zawsze zadziwiała mnie jej spostrzegawczość i szybkie łączenie ze sobą faktów. Zaimponowała mi również jej ogromna miłość, jaką darzyła syna, a także to, jak gorąco go wspierała. Gdy ten postanowił pomóc dręczonej przez matkę Kayo, Sachiko bardzo zaangażowała się w tę sprawę. 

Azusa Murasaka
"Orange"


   Uwielbiam Azusę za jej cięty humor. Sceny, w których drażni się ze swoim przyjacielem - Higatą - zawsze poprawiają mi humor. Swoją drogą, Azusa posiada moim zdaniem najbardziej charyzmatyczną osobowość ze wszystkich bohaterów "Orange": jest ironiczna i nieco złośliwa, ale przy tym ma w sobie dużo ciepła i nigdy nie zapomina o najbliższych. 

Suu
"Shugo Chara"


   Jedna z najbardziej uroczych postaci jaką znam! Suu jest trzecią charą (chara to coś w rodzaju duszka opiekuńczego, który rodzi się z naszych marzeń) głównej bohaterki - Amu - i zarówno swoim wyglądem jak i zachowaniem odzwierciedla to, kim chciałaby być jej pani. Suu posiada prostą i łatwą do rozszyfrowania osobowość- jest typem idealnej gospodyni, która nigdy nie odmówi niczego swoim gościom i jednym z jej głównych celów w życiu, jest niesienie pomocy innym. Wydaje mi się, że gdybym miała mieć swoją własną charę, to byłaby ona bardzo podobna do Suu. 

Maka Albarn
"Soul Eater"


   Maka jest dla mnie idealnym przykładem tego, jak powinny prezentować się bohaterki anime z gatunku shounen. Odwaga, waleczność oraz spryt są tym, co powinno je wyróżniać na tle innych, tak jak w przypadku Maki. Podoba mi się zdjęcie, które wybrałam do tego opisu. Ukazuje dokładnie to, o czym wcześniej pisałam: waleczna i odważna. 

Lain Iwakura
"Serial Experiments Lain"


   Lain to tajemnicza i zamknięta w sobie dziewczyna. Realna rzeczywistość jest dla niej niczym sen, dlatego dopiero w sieci potrafi odnaleźć spokój i korzystać z życia. Nierozumiana i nieakceptowana przez otoczenie, zatraca się w wirtualnym świecie jeszcze bardziej i dzieje się to do momentu, aż nie zleje się on całkowicie z tym realnym. 
   Już w kilku innych wpisach dotyczących anime podkreślałam, iż Lain jest jedną z moich najukochańszych bohaterek. Dzieje się to głównie z powodu, iż jej charakter wciąż pozostaje dla mnie nie lada zagadką. Jaka ona była naprawdę? Która z jej osobowości - realna czy wirtualna - była tą prawdziwą? Aż mam ochotę sięgnąć po to anime kolejny raz.

Youko Nakajima
"Juuni Kokki"


   Dynamika i rozwój są czymś, co uwielbiam w tej postaci. Niespodziewane wydarzenia, do jakich doszło w życiu Youko zmusiły dziewczynę do tego, aby dogłębnie przemyślała swoje postępowanie  i dokonała decyzji, w jakim kierunku powinna podążać. Jej wybory nie zawsze okazują się trafne, ale dzięki stopniowemu pokonywaniu swoich słabości, Youko przeobraża się z cichej i nieśmiałej uczennicy w rozważną, waleczną kobietę. 
   Moim zdaniem, historia życia Youko może zainspirować tych, którzy nie mają wiary we własne możliwości i boją się ryzykować. Mimo, iż jest ona tylko fikcyjną postacią, a jej historia nie mogłaby mieć miejsca w rzeczywistości, jej postawa dała mi dużo do myślenia i bardzo zachęciła mnie do pracy nad moim własnym charakterem. Uważam, że warto poświęcić temu anime więcej uwagi.

Bishamon
"Noragami"


   Postanowiłam umieścić Bishamon na szczycie dzisiejszej listy, ponieważ jest to bohaterka, z którą najbardziej się utożsamiam. Nie jestem może tak odważna i silna jak ona, ale mnie również czasami bardzo trudno przed czymś powstrzymać i niełatwo przychodzi mi zapomnienie cudzych win. Gdy popełnię jakiś błąd, staram się - podobnie jak Bishamon - do niego przyznać i go naprawić. 
   Z dzisiejszego i poprzedniego wpisu wynika, iż Kazuma i Bishamon są parą moich ulubionych bohaterów z anime. Co najlepsze, oboje są bohaterami tej samej serii i są w niej partnerami w walce i przyjaciółmi. Jako parę również bardzo ich lubię, jednakże czuję pewien niedosyt. SPOILER Tak jak pisałam ostatnio, bardzo gorąco liczę na to, iż kiedyś wyniknie z ich znajomości coś więcej. Oni naprawdę idealnie do siebie pasują! KONIEC SPOILERU


Bardzo melancholijny i uroczy ten obrazek <3

   Z dumą oświadczam, iż mój blog kończy dzisiaj równe dwa lata! Jestem naprawdę szczęśliwa, że prowadzę go już tak długo. Przez ten czas przeżył on mnóstwo wzlotów i upadków, ale mimo wszystko nadal on istnieje i mogę się dzięki niemu rozwijać. 
   Muszę Wam przyznać, że ten blog stał się naprawdę istotną częścią mojego życia. Dzięki niemu mogę popracować nad moimi umiejętnościami związanymi z pisaniem (widzę dosyć sporą różnicę pomiędzy pierwszymi a ostatnimi postami), dzielić się z Wami różnymi ciekawymi rzeczami i dowiadywać się czegoś od Was. Udało mi się poznać mnóstwo ciekawych osób i blogów oraz zdobyć grono zaufanych czytelników. W tym miejscu chciałabym przeprosić ich za to, że tak późno odpowiadam na ich komentarze. Postaram się w przyszłości robić to sprawniej. 
   Tegoroczny egzamin maturalny trochę utrudnił mi regularne pisanie, ale planuję nadrobić chociaż część zaległości przez nadchodzące wakacje. Mam w planach zrobić wpis z różnymi plastycznymi rzeczami (czyli kontynuacja zeszłorocznego "Szału tworzenia"), kilka recenzji i coś książkowego (na razie to tajemnica :D). 
   Dziękuję wszystkim za odwiedzanie mojego bloga! Mam nadzieję, że znaleźliście tutaj coś, co was zaciekawiło, co później oglądnęliście lub przeczytaliście. Nawet jeżeli ta strona nie ma stricte określonej tematyki (jest to bardziej zlepek moich zainteresowań) to cieszę się, że taki mały zakątek Internetu istnieje i w każdej chwili można do niego zaglądnąć. 

See you
Kamila

PS Myślałam nad zrobieniem osobnej zakładki u góry, gdzie znajdowałyby się linki do polecanych przeze mnie gier point and click (tych internetowych). Co o tym sądzicie? 
UDOSTĘPNIJ TEN POST
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.