30 maja 2015

Porządny główny bohater? A komu to potrzebne!- recenzja książki "Dzieci Demonów"

Hejka!
   W dzisiejszych czasach, książek fantasy jest jak grzybów po deszczu, czyli niesamowicie dużo. Wielu pisarzy próbuje zmierzyć się z tym gatunkiem- jedni z lepszym a drudzy z gorszym skutkiem. Kilka lat temu, wśród młodzieży (zwłaszcza wśród żeńskiej części publiczności) panowała moda na historie podobne do "Zmierzchu" czyli wampiry, krew, wilkołaki, ewentualnie anioły i demony no i rzecz jasna MNÓSTWO ale to MNÓSTWO miłości...
    Do czego zmierzam? Otóż idąc za pewnym nurtem, warto nie zapomnieć o choć odrobinie oryginalności i o tym, aby historia była porywająca i ciekawa. Bohaterowie nie mogą być papierowi a opisy bezbarwne i zniechęcające do dalszego czytania. Jednakże, czy autorom zawsze udaje się przestrzegać tych zasad? Przed państwem moje osobiste przemyślenia na temat książki "Dzieci Demonów" której autorem jest J.M. McDermott. 


Polska wersja okładki książki

   Akcja książki ma miejsce w krainie zwanej Psią Ziemią. Większość ludzi żyje tam w brudzie i ubóstwie zaś tylko nieliczni mają wystarczająco dużo pieniędzy aby wieść godne życie. Opuszczony przez Boga świat, który oferuje schronienie uciekinierom i podejrzanym typom oraz siedzisko największego zła... Tak. Tam nie może spotkać cię nic przyjemnego.
    Wydawać by się mogło, iż życie w tamtym miejscu jest nudne, nieciekawe i nie daje człowiekowi nic do zaoferowania. Co do tych dwóch ostatnich można się zgodzić, jednak nudne? Chyba nie do końca... Jak się okazuje, wśród zwyczajnych, śmiertelnych ludzi, grasują pół-demony o skażonej krwi. Ich najdelikatniejszy dotyk, jest w stanie wywołać groźną dla życia chorobę. Ich pocałunki niosą śmierć a uczucie do nich, może spalić twoje serce i ciało jak ogień. Te przeklęte dzieci bezimiennych demonów, sług bogini Elishty i śmiertelnych kobiet, zaczynają panoszyć się na coraz to większych obszarach. Najgorsze w nich jest to, że niemal nie różnią się wyglądem od przeciętnego człowieka. Oczywiście zdarzają się przypadki pół-demonów o zdeformowanych ciałach, lecz są to rzadkie okazy. Zwyczajni ludzie drżą ze strachu o własne życia przed tymi stworami, jednak nie są oni w stanie ich wszystkich wykryć. W tym celu, posyłają na poszukiwania Wędrowców Erin Błogosławionej. Są to ci, którzy potrafią przybierać postać wilków i posiadają wiedzę i moc, jak oczyścić dane miejsca z demonowej skazy. 


Oryginalna wersja okładki

   Główną bohaterką tej powieści jest jedna z Wędrowców Erin. Nie posiada ona imienia a jeżeli je posiada, to autor beznadziejnie rzadko o nim wspominał ponieważ nie obiło mi się ono o... oczy? Skoro czytałam, to o oczy! Dziewczyna posiada nadnaturalną moc (w zasadzie tak jak każdy Wędrowiec Erin) dzięki której jest w stanie poznać wspomnienia demona tylko i wyłącznie dzięki dotknięciu jego czaszki. Posiada ona również niesamowicie romantycznego i kochanego męża. Zobaczcie sami!

   On i Rachel się kochali. Ona go porzuciła. On umarł, goniąc ją.
   Zapytałam męża, czy umarłby dla mnie. Powiedział, że nie*

   Prawda, że kochany? Aż skręca mnie od środka od tej słodyczy! W każdym razie, zadaniem głównej bohaterki i jej cudownego mężusia, jest odnaleźć wszystkich tych, którzy mieli styczność z demonem którego wspomnienia posiadła, uzdrowić ich oraz odkazić miejsca w których przebywał ów potwór. 
   Pół-demonem o którym wcześniej była mowa jest niejaki Jona- lord Joni. Pracował on dla króla. Urodził się w szlacheckiej rodzinie jednak w wyniku problemów, czytałam ten fragment tak dawno że nie pamiętam już jakich, on i matka zmuszeni byli sprzedać znaczną część majątku. Jako pół-demon, musiał ukrywać się z tym całe swoje życie. Mimo to, udało mu się odnaleźć miłość. 
   Moim ogromnym zastrzeżeniem co do tej książki jest to, iż nie posiada ona porządnego głównego bohatera. Mimo iż wcześniej nazwałam tę Wędrowczynię główną bohaterką, to wcale tak nie jest. No co?! Zrobiłam to z czystej formalności! Fragmenty o życiu Jony pojawiają się zbyt często aby uznać tę Wędrowczynię Erin za główną bohaterkę, jednak to właśnie od niej zaczyna się cała akcja i to ona opowiada o wszystkich wspomnieniach Jony!
   Myślę że ta historia prezentowałaby się o wiele lepiej, gdyby w całości dotyczyła ona Jony a ta Wędrowczyni Erin pojawiłaby się jako postać drugoplanowa, jako ktoś przed kim ten Jona ucieka albo coś w ten deseń. Wszystko byłoby lepsze niż to co zaserwował mi autor!


   Kolejnym minusem dla tej książki, jest brak porządku i wszechobecny chaos! W jednym rozdziale, znajdziemy kilka fragmentów i każdy z nich, opisuje poczynania zupełnie innej osoby. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że przez styl jakim pisana jest ta książka, momentami nie byłam w stanie rozpoznać o kim mowa! Czy może ta Wędrowczyni Erin opowiada o tym co postanowiła w związku z Joną, czy może opisywane są wspomnienia tego pół-demona albo mowa o jego ukochanej- Rachel?
   Bohaterowie są dosyć... nudni?, nieciekawi? Akcja zamiast wbijać w fotel sprawia, iż nagle ma się ochotę na dłuuugą drzemkę. Prawdę mówiąc, zaczęłam czytać tę książkę w lutym i męczyłam się z nią aż do maja. Ona ma zaledwie 270 stron a miałam wrażenie jakby aż 600!    
   Jedno muszę autorowi przyznać- bardzo dobrze został oddany klimat Psiej Ziemi. Te obrzydliwe opisy miejsc czy przedmiotów sprawiły, iż po całym moim ciele przechodziły dreszcze.
   Na samym początku, wspomniałam o popularnych nurtach książkowych. Może i "Dzieci Demonów" odchodzą od wielu schematów, jednak doszukiwanie się w niej ogromnych pokładów oryginalności, byłoby najzwyczajniej w świecie stratą czasu. Ot, zwykła historia o fantastycznym świecie. Garść ludzi, łyżeczka demonów, szczypta Wędrowców Erin i voilà, gotowe! 
   Swoją drogą, ten kto narysował tę tajemniczą postać która znajduje się na okładce polskiej wersji książki, chyba wzorował się na postaci InuYashy z anime o tytule, i tutaj niespodzianka, "InuYasha"! 


Czyżby bliźniaki?


   Podsumowując, jeżeli naprawdę ale to NAPRAWDĘ wam się nudzi i nie macie w pobliżu jakiejś ciekawej książki, możecie śmiało sięgnąć po "Dzieci Demonów". Nie jest to w żadnym wypadku ambitna lektura jednak (na upartego) da się z nią spędzić wiele przyjemnych chwil. 
   Ci z was, którzy poszukują ambitnego, porywającego fantasy, lepiej niech sięgną po jakąś inną pozycję, chyba że chcecie tak jak ja, męczyć się z nią kilka długich miesięcy. Prawdę mówiąc, gdyby nie to iż kupiłam tę książkę i uznałam za honor przeczytać ją w całości, nie dokończyłabym jej. Odpuściłabym sobie w połowie albo może nawet wcześniej.

Moja ocena 3/10

Do zobaczenia następnym razem
Kamila

*cytat pochodzi z książki "Dzieci Demonów". 



UDOSTĘPNIJ TEN POST

3 komentarze :

  1. Bardzo fajna recenzja, bardzo dobrze napisana ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Podoba mi się jak opisałaś tę książkę. Nie oszczędziłaś jej pochlebstw.
    Obserwuję.
    melomol.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie słyszałam o tej książce, ale sądząc po fabule mogłaby mi się spodobać. Bardzo chciałabym obejrzeć anime ,,InuYasha", zwłaszcza, że już po opisie zdołałam polubić postać Kogi (wilczego youkai ^.^).
    Co więcej, angielski dubbing anime jest niezły :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.