Hejka!
Tego roku los się do mnie uśmiechnął, gdyż w końcu udało mi się zawitać na krakowskich Targach Książki. Zaopatrzyłam się tam w kilka nowych, ciekawych tytułów, jednakże bardziej od tego, cieszy mnie samo doświadczenie bycia uczestnikiem jednego z największych książkowych świąt w Polsce. Dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami moimi wrażeniami, związanymi właśnie z tym wydarzeniem. Zapraszam!
Na początku (aby bezczelnie zwrócić Waszą uwagę!) zaprezentuję Wam tytuły, o jakie wzbogaciła się moja biblioteczka.
Śmiało, Angel!
Joss Stirling
źródło: empik.com
Z przykrością muszę stwierdzić, że pani Stirling powoli kończą się już pomysły i z każdą kolejną jej książką, coraz mocniej utwierdzam się w tym przekonaniu. Jakiś czas temu, we wpisie o ulubionych seriach młodzieżowych (łapcie LINK) wspomniałam, że w każdej z jej powieści, schemat rozwoju relacji pomiędzy bohaterami wygląda dokładnie tak samo. Nie inaczej sprawa ma się co do tego tomu- schemat goni schemat, a związek głównej pary przypomina niemal w stu procentach ten z poprzedniego tomu. Jednakże nie to zabolało mnie najbardziej; na nijaki romans byłam w pewien sposób przygotowana, ale na totalną przewidywalność fabuły- nie. Szokujące jest dla mnie, jak wielu rzeczy brakuje mi w tym tomie, a chodzi mi tutaj głównie o zaskakujące zwroty akcji, które zawsze urzekały mnie w książkach Stirling najbardziej. Dotarłam już niemal do końca "Śmiało, Angel!", i jak dotąd autorce w żaden sposób nie udało się mnie ani zadziwić ani wzbudzić we mnie napięcia. Z bólem serca przyznaję, że jest to - jak na razie - najgorsza jej książka, jaką zdarzyło mi się przeczytać. Mam nadzieję, że kolejny tom tej serii - "Co ukrywa Summer?" - wzbudzi we mnie nieco cieplejsze uczucia i choć odrobinę zdejmie skazę z prozy pani Stirling.
Folwark zwierzęcy
George Orwell
źródło: empik.com
Jakiś czas temu uznałam, iż najwyższa pora, aby nadrobić lektury szkolne z gimnazjum, w tym m.in. "Folwark zwierzęcy" Georga Orwella. Tak się składa, że całkiem niedawno przeczytałam inną powieść tego autora - "Rok 1984" - która wywarła na mnie bardzo pozytywne wrażenie, co tylko zachęciło mnie do sięgnięcia po "Folwark...". Zainteresowana twórczością Orwella oraz skuszona niską ceną książki (tylko 9 zł), postanowiłam ją kupić. Szczerze mówiąc, oczekuję naprawdę wiele po tym tytule oraz liczę na to, że i tym razem autorowi uda się zaskoczyć mnie bardzo nietypowym zakończeniem, jak w "Roku 1984".
Amerykańscy bogowie
Neil Gaiman
źródło: risingshadow.net
Myślałam, że zacznę piszczeć, gdy zobaczyłam tę książkę! Polowałam na nią już od dłuższego czasu, ale albo nigdy nie mogłam zastać jej w bibliotece, albo zapominałam o niej w trakcie spontanicznych książkowych zakupów. Chyba najbardziej ciszy mnie w tym wszystkim to, że jest ona w języku angielskim. Moje studia nie przewidują zajęć z tego języka na pierwszym roku, więc aby zachować z nim jakąkolwiek styczność, uznałam iż zacznę czytać więcej książek po angielsku. Upatrzyłam już sobie kilka tytułów, ale gdy tylko natknęłam się na ten jeden, kompletnie zapomniałam o całej reszcie. W momencie, kiedy ujrzałam tę książkę, popadłam w istną zakupową ekstazę i bez większego namysłu, pognałam z moją nową zdobyczą do kasy. Oby to były dobrze wydane pieniądze.
Nowy wspaniały świat
Aldous Huxley
źródło: woblink.com
To był dosyć spontaniczny zakup, jednakże jestem z niego bardzo zadowolona. Zastanawia mnie tylko pewna rzecz, a mianowicie, dlaczego nigdy wcześniej nie natknęłam się nigdzie na ten tytuł? Jego fabuła prezentuje się naprawdę obiecująco i zawiera w sobie jeden z moich ulubionych motywów literackich, czyli antyutopię. Odległa przyszłość, zdegenerowana ludzkość i nadchodzący upadek świata; nie rozumiem, dlaczego ten tytuł pozostawał mi dotychczas nieznany? Zaraz po przeczytaniu opisu, który znajdował się na odwrocie wiedziałam, że muszę mieć tę książkę. Nie ukrywam, skusiła mnie do tego również bardzo korzystna cena (taka sama jak w przypadku "Folwarku...", czyli 9 zł). Jestem bardzo ciekawa, czy ta książka spełni moje oczekiwania. Chyba zabiorę się za nią w następnej kolejności, zaraz za "Śmiało, Angel!".
Decyzję, o odwiedzeniu tegorocznych targów, podjęłam dosyć spontanicznie, bo zaledwie kilka dni przed ich rozpoczęciem. Teraz tego żałuję, gdyż ominęło mnie wiele atrakcji, które wymagałyby z mojej strony pewnych drobnych przygotowań. Chodzi mi tutaj szczególnie o punkt wymiany książek, znajdujący się na terenie targów. W mojej biblioteczce zalega mnóstwo tytułów, których staram się z dosyć miernym skutkiem pozbyć; szczególnie Półka Wygnańców woła tutaj o pomstę do Nieba. Niestety, dowiedziałam się o tej akcji dopiero dwa dni przed targami i nie miałam żadnej możliwości, aby sprowadzić te książki do siebie, do akademika. Żałuję też, że nie przygotowałam się lepiej, jeżeli chodzi o umiejscowienie stoisk poszczególnych wydawnictw. Na szczęście udało mi się znaleźć większość z tych, które planowałam odwiedzić, ale zajęło mi to dłużej, niżbym przypuszczała. Ogólnie rzecz biorąc, nie wykazałam się jako organizator; ten wypad był czysto spontaniczny, ale mam nadzieję, że w przyszłym roku się ogarnę i zaplanuję wszystko dostatecznie wcześniej.
Targi trwały od czwartku 26 do niedzieli 29 października, jednakże ja wybrałam się na nie wyłącznie drugiego dnia, czyli w piątek 27. Przyjechałam autobusem mpk pod galerię M1, skąd zabrał mnie i innych uczestników specjalny bus, kursujący pod halę EXPO. Gdy dojechaliśmy już na miejsce, momentalnie poczułam ogromne podekscytowanie! Od liceum marzyłam, aby pewnego dnia wziąć udział w tym wydarzeniu, dlatego tak bardzo się ucieszyłam, że w końcu mam szansę spełnić to moje małe pragnienie.
Zaraz po kontroli biletu skierowałam się do hali "Wisła", gdzie znajdowały się głównie wydawnictwa uniwersyteckie oraz wydawcy książek dla dzieci. Byłam przygotowana na tłok i ścisk, ale mimo wszystko i tak uderzyła mnie ta duża liczba uczestników. Zaskoczył mnie również rozmiar samej hali, która w pewnym momencie wydała mi się niesamowicie długa, choć w rzeczywistości jest pewnie niewiele większa od sali do WF (hmmm... takie jest moje subiektywne odczucie).
(to nie jest żadna forma reklamy, po prostu bardzo rozbawił mnie ten banner)
Byłam wręcz oszołomiona wyglądem stanowisk co poniektórych wydawnictw. Wiele z nich od razu przyciągało wzrok, jednakże moją uwagę przykuł najbardziej stand rzeszowskiego wydawnictwa DREAMS. Mam do nich szczególny sentyment, dlatego postanowiłam sobie, że dopóki nie znajdę i nie odwiedzę ich choćby na kilka minut, dopóty nie pozwolę sobie na opuszczenie targów (spokojnie, ja wiedziałam, że oni gdzieś tam są). Aby zrozumieć moje motywy, musimy się cofnąć do wiosny 2015 roku, do Dnia Przedsiębiorczości. Wtedy to właśnie odwiedziłam DREAMS, by przekonać się na własne oczy, jak funkcjonuje wydawnictwo książkowe. Spędziłam w ich biurze kilka ładnych godzin, a oprowadzała mnie po nim sama założycielka firmy - pani Lidia Miś-Nowak - która wytłumaczyła mi dokładnie, jak krok po kroku przebiega proces wydawania książki. Z tego spotkania wyniosłam wiele ciekawych, ale przede wszystkim, przydatnych informacji, oraz w formie drobnego upominku, wręczono mi dwie wydane przez nich książki. Swoją drogą, do dziś trzymam je na głównej półce mojej biblioteczki, i jak na razie nie zamierzam ich nigdzie przekładać.
Od tamtego czasu, bardzo miło wspominam tę firmę, i w momencie, gdy w końcu ujrzałam jej stand, zyskała ona jeszcze więcej w moich oczach. Czuję, że DREAMS naprawdę się postarali z wyglądem swojego stanowiska, i moim zdaniem, udało im się przebić wiele innych, nawet bardziej znanych wydawnictw (może niekoniecznie tych z poniższych zdjęć, ale prezentowali się lepiej niż np. Akapit Press; ich stand nie wywarł na mnie większego wrażenia; był w porządku, ale bez efektu "wow").
Po ponad dwóch godzinach intensywnego zwiedzania i kupowania (książkowe zakupy robię ostatnio dosyć sporadycznie, więc te cztery tytuły to była dla mnie góra literatury!), uznałam, iż czas wracać. Powoli zaczynały boleć mnie plecy, a ogromna kolejka po autograf Nicholasa Sparksa ledwo pozwalała mi się gdziekolwiek dostać. A! Mówiąc o pisarzach- niestety, ale nie udało mi się zdobyć podpisu żadnego z nich. Powraca tutaj kwestia złej organizacji oraz tego, że po prostu mam niewiele ulubionych autorów i nie zamierzałam prosić o autograf kogoś, kogo twórczość jest mi zupełnie obojętna. Idealnym przykładem będzie wcześniej wspomniany Sparks, którego książki nie wzbudzają we mnie żadnych głębszych uczuć i po prostu do mnie nie przemawiają.
Targi opuściłam w okolicach 15:30, czyli w momencie, kiedy okolice wokół hali EXPO stały się niemal nieprzejezdne. Zamiast czekać na busa, który zawiózłby mnie pod centrum handlowe M1, postanowiłam dotrzeć tam pieszo, co zajęło mi zdecydowanie mniej czasu. Podczas gdy ja czekałam już na przystanku autobusowym mpk, bus do M1 powoli przedzierał się przez potworny korek. Z tego co słyszałam, w pozostałe dni wyglądało to dokładnie tak samo, a może nawet gorzej.
(jedna z najdziwniejszych książek, jaką udało mi się znaleźć na targach, nie mogłam nie zrobić zdjęcia)
Jak widać spontaniczne decyzje czasami się opłacają, gdyż udział w tegorocznych targach uważam za jedno z najciekawszych doświadczeń w moim życiu. Liczę na to, że uda mi się wziąć udział również w kolejnych edycjach, lecz tym razem z rozpisanym wcześniej planem i mapką! Mam również nadzieję, że w przyszłym roku zdobędę autograf któregoś z lubianych przeze mnie pisarzy. Gdyby to byli Neil Gaiman albo Guillaume Musso, chyba skakałabym ze szczęścia! Ciekawe, czy ten sen się ziści...
Czy również uczesniczyliście w tegorocznych Targach Książki? Chętnie zapoznam się z Waszymi wrażeniami.
See you
Kamila
Spontaniczne wypady są spoko ;)
OdpowiedzUsuńFolwark zwierzecy to chyba moja ulubiona lektura z gimnazjum ;)
Bardzo mnie dziwi, że nigdy nie natknęłaś się na Nowy wspaniały świat, ale to pewnie dlatego, że za moich złotych szkolnych czasów, ta pozycja była lekturą szkolną, podobnie jak rok 1984. Zarówno po Huxleyu, jak i po Orwellu nie da się spodziewać złych rzeczy, bo ich wizje są naprawdę niesamowite i odpowiadające rzeczywistości, która naprawdę przeraża w ich pozycjach.
OdpowiedzUsuńJeśli chodzi o tego typu lektury jestem skłonna Ci polecić również pozycje Raya Bradburry :)
Wypad jak widzę udany!
Pozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe
Jeśli podoba Ci się styl Orwella to na pewno polubisz "Folwark zwierzęcy", ja niestety nie miałam go w szkole czego kompletnie nie rozumiem... Zanudzali Nas jakimiś książkami których nie byliśmy w stanie zrozumieć a pominęli tak ważną książkę. Trochę przerażające jest to, że Folwark jest cały czas aktualny co oznacza że od X lat nic sie w polityce i społeczeństwie nie zmieniło :/
OdpowiedzUsuńbooklicity.blogspot.com
Zazdroszczę! Ja od ładnych paru lat próbuję się wybrać, ale jakoś mi nie wychodzi. Podobnie jak przeczytanie "Amerykańskich bogów" ;<
OdpowiedzUsuńSuper relacja,też byłam na targach :)
OdpowiedzUsuńO matko, ta kocia historia sztuki wygląda cudownie!
OdpowiedzUsuńSpontan to najlepsze co może być. Ja ci gratuluję zdobyczy.
OdpowiedzUsuńSerdecznie pozdrawiam. :*
Właśnie tą książkę Orwella czytałam i bardzo ją polecam. Miło się ją czyta mimo że o miłych tematach nie traktuje. Zazdroszczę ci że masz książkę Huxleya- właśnie po nią chciałam sięgnąć po "Folwarku zwierzęcym".
OdpowiedzUsuńMój bolg
Folwark zwierzęcy czytałam w liceum i bardzo mi się podobał.:)
OdpowiedzUsuńŻałuję, że nie dotarłam na Targi, ale za to mogę poczytać właśnie takie relacje :)
OdpowiedzUsuńTeż chciałabym być na tych targach.
OdpowiedzUsuńJak śmiesznie, czytałam wszystko poza Angel ;) Słyszałam o tej serii wcześniej i własnie zastanawiam się, czy zacząć czytać, piszesz, że dalej się psuje, ale pierwszy tom jak się prezentuje sam w sobie? Taki sam rozwój relacji mamy w całej serii Miłość na kołku, a to kilkanaście tomów -_-
OdpowiedzUsuńCzytanie książek po angielsku mnie przeraża, zostanę przy czytaniu mang w tym języku, z tym jeszcze jakoś sobie radzę.
Super zdobycze :) Zazdroszczę Ci, że byłaś na Targach. Z pewnością jest to niezapomniana przygoda :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, maobmaze ♥
Akurat te ksiązki nie w moim typie :O
OdpowiedzUsuńZapraszam https://ispossiblee.blogspot.com