11 czerwca 2017

Top 5 serii książkowych dla młodzieży

Hejka!
   Kilkutomowe serie książkowe nie są czymś, za czym zbytnio przepadam. Zazwyczaj kupuję lub wypożyczam jednotomowe powieści, co uważam za bardzo wygodne rozwiązanie; nie muszę wtedy czekać aż ktoś odda do biblioteki lub wyda następny tom. Są jednak książki, które zainteresowały mnie swoją fabułą na tyle, że postanowiłam sięgnąć po kolejne ich części. W moim przypadku są to najczęściej serie dla młodzieży i dziś pragnę opowiedzieć Wam o kilku z nich. Zapraszam!

Wszechświaty
Leonardo Patrignani


źródło: wydawnictwo Dreams

   Gratka dla miłośników historii pełnych tajemnic i nadnaturalnych zjawisk. 
   Para głównych bohaterów - Alex i Jenny - choć nigdy nie widziała swoich twarzy, od dłuższego czasu nawiązuje ze sobą telepatyczny kontakt. Gdy w końcu ma dojść pomiędzy nimi do spotkania okazuje się, że oboje znajdują się w dwóch zupełnie innych światach. Główni bohaterowie dowiadują się, iż wszechświat podzielony jest na nieskończenie wiele równoległych do siebie uniwersów oraz poznają sposób, w jaki podróżować pomiędzy nimi. Jenny, Alex oraz jego przyjaciel - Marco - wspólnie doświadczają katastrofy i rozpoczynają swą długą wędrówkę poprzez niezliczoną ilość światów. 
   Na samym początku muszę powiedzieć, że ta książka jest naprawdę specyficzna i nie każdemu może to odpowiadać. Jej fabuła zahacza o bardzo osobliwe rejony fantastyki, czyli o nadnaturalne możliwości ludzkiego umysłu oraz o podróże w odległe przestrzenie. Jeżeli jednak tego typu klimaty Wam odpowiadają, bardzo gorąco zachęcam Was do zapoznania się ze "Wszechświatami". Nie powinniście żałować. 
   Wiele osób zarzuca autorowi, iż wykreowani przez niego główni bohaterowie są zbyt idealni. Muszę się niestety z tym zgodzić. Każdy z nich był odważny, mądry, sprytny, wierny, brawurowy i... a dobra, nie chcę mi się wymieniać dalej. Jednakże pomimo swoich licznych zalet wydawali mi się oni potwornie nijacy. Jedynie Marco - komputerowy geniusz o niezwykle przenikliwym umyśle - nie sprawiał wrażenia papierowego; jego naprawdę dało się polubić. Poza tym, to on moim zdaniem odegrał kluczową rolę w całej tej historii. 
   Pomimo zawiłej fabuły i wszechobecnego chaosu, "Wszechświaty" potrafią wciągnąć i w dosyć świeży sposób przedstawić niezwykle intrygujący temat, jakim są światy równoległe. Osobiście jestem wielką fanką tego typu teorii i jestem bardzo szczęśliwa, że ktoś postanowił podjąć się tego tematu. 
   Tak trochę z innej beczki- nie podoba mi się sposób, w jaki została wydana ta książka. Jej papier jest bardzo gruby, przez co ciężko mi było swobodnie przerzucać każdą poszczególną kartkę. Nie rozumiem też, dlaczego obwoluta sięga jedyne połowy okładki. Może i daje to ciekawy efekt, ale na dłuższą metę jest to niesamowicie denerwujące, gdyż ona się ciągle ześlizguje. 

Trylogia czasu
Kerstin Gier


źródło: wydawnictwo Egmont

   Wydaje mi się, że dopiero po przeczytaniu tej serii zrozumiałam, że podróże w czasie są moim ulubionym motywem w popkulturze. 
   W rodzinie nastoletniej Gwendolyn, od pokoleń przekazywany jest gen podróży w czasie. Jak się okazuje, to ona, a nie jej kuzynka Charlotta, jest jego następną posiadaczką. Dziewczyna wstępuje do tajemnej organizacji, która zrzesza osoby o podobnych zdolnościach, gdzie poznaje przystojnego i niedostępnego Gideona. Podczas licznych podróży w przeszłość, para wspólnie zmierza się ze śmiertelnym niebezpieczeństwem oraz dosyć szybko okrywa, iż łączy ich coś więcej niż powierzona im misja. 
   Uwielbiam Trylogię czasu za jej lekkość oraz niezwykle wciągającą fabułę. Nie wiem dlaczego dopiero po zapoznaniu się z tą serią zrozumiałam, jak bardzo kocham motyw podróży w czasie. Chyba po prostu nie miałam wcześniej zbyt częstej styczności z tym tematem. W każdym razie, autorka całkiem nieźle poradziła sobie z ukazaniem tego, w jaki sposób bohaterowie potrafią przenosić się wieki wstecz. Również przebieg fabuły był jasny i łatwy do zrozumienia, co nie znaczy, że brakowało w nim elementów zaskoczenia i licznych zwrotów akcji.  
   Podobnie jak we "Wszechświatach", miałam tutaj ogromny problem z bohaterami. Tyle, że w tym przypadku, nikt z głównych postaci nie przypadł mi do gustu, dosłownie nikt. Gwendolyn denerwowała mnie swoją infantylnością, Gideon zachowywał się jak gbur, a o Xemeriusie wolę już nie wspominać... Powiem tylko tyle, że gdy robiłam w 2014 roku listę przeczytanych książek i przyznawałam różne tytuły poszczególnym książkom i bohaterom, Xemerius otrzymał ode mnie nagrodę za najgorszą postać męską. Chyba nie muszę nic więcej mówić. 
   Trylogia czasu posiada wiele mankamentów, na które niekiedy bardzo ciężko przymknąć oko, ale warto po nią sięgnąć nawet i ze względu na samą fabułę. Jeżeli dopiero wdrażacie się w motyw podróży w czasie, to na dobry początek warto sięgnąć właśnie po tę serię. 
   
Skrzydła Laurel
Aprilynne Pike


źródło: Wydawnictwo Dolnośląskie 

   Pierwsza seria książkowa, jaka zagościła w mojej biblioteczce. Niedługo po przeprowadzce do nowego miasta, główna bohaterka - Laurel - odkrywa prawdę o swoim pochodzeniu; dowiaduje się, iż jako małe dziecko została podrzucona przez wróżki i sama jest jedną z nich. Dziewczyna postanawia powierzyć ten sekret swojemu najbliższemu przyjacielowi - Dawidowi - w którym wkrótce zakochuje się z wzajemnością. Poznanie swojej tożsamości to nie koniec rewelacji, gdyż w otoczeniu Laurel coraz częściej zaczynają pojawiać się groźne trolle. Do walki z nimi staje tajemniczy Tamani (jak ja mam go nazwać, bo nie wiem... wróżka czy wróż?), który niejednokrotnie namiesza w życiu oraz w sercu Laurel. 
   Ten opis fabuły brzmi co najmniej dziwacznie... Szczerze, gdybym dopiero teraz go przeczytała i nie miała wcześniej żadnej styczności z tą serią, raczej bym po nią nie sięgnęła. Dla tych, którzy zaczęli już mieć jakieś wątpliwości- "Skrzydła Laurel" to nie jest słodka baśniowa opowiastka. Jest zupełnie odwrotnie, gdyż nie brakuje w niej brutalnych scen, romansu oraz silnych emocji. To właśnie lubię w tej historii- jest czymś kompletnie innym, niż mogłoby się zdawać. 
  Nie ukrywam, że "Skrzydła Laurel" i jej kontynuacje dosyć mocno bazują na fabule "Zmierzchu", gdyż powstały one właśnie na fali popularności sagi pani Meyer. Liczne podobieństwa nie sprawiają jednak, że tej historii brakuje oryginalności i czyta się ją z nieprzemijającym uczuciem deja vu. Historia Laurel potrafi nie raz zaskoczyć i dostarczyć mnóstwa pozytywnych uczuć. 

Saga o braciach Benedictach
Joss Stirling


źródło: wydawnictwo Akapit Press
  
   Kolejny cykl dotyczący paranormalnych zdolności związanych z ludzkim umysłem. Każda z jego bohaterek jest sawantką czyli osobą, która potrafi komunikować się telepatycznie z innymi i posiada nietypową zdolność jak np. zatrzymywanie czasu lub kontrolowanie ognia. Wszystkie dziewczęta odnajdują wśród rodziny Benedictów swoich przeznaczonych, to znaczy kogoś, kto stanowi dopełnienie dla ich nadnaturalnej mocy. Niektórzy sawanci wykorzystują swoje zdolności do niekoniecznie dobrych celów, i to właśnie Benedictowie starają się ich powstrzymać. Z każdym tomem wrogowie stają się coraz silniejsi. Czy żyjące dotychczas zwykłym życiem dziewczęta dadzą sobie radę ze śmiertelnym niebezpieczeństwem? 
   Trafiłam na tę serię przez zupełny przypadek. Szczerze mówiąc, kiedy przeczytałam w opisie fabuły słowo "sawant", od razu przyszła mi do głowy definicja sawanta z Wikipedii (link macie TUTAJ); nie sądziłam, że może mieć tutaj jakieś fantastyczne zabarwienie. Dopiero podczas czytania zorientowałam się, że mam przed sobą coś zupełnie innego, niż myślałam.  
   Przeczytałam już niemal wszystkie dostępne w Polsce tomy tej serii (pozostałych dwóch nie chciało mi się już tutaj wklejać) i za każdym razem czuję ten sam dreszczyk emocji i zdenerwowanie. Autorka w naprawdę genialny sposób kreuje intrygi i wciąga w nie czytelnika. Przeczytałam też pierwszy tom innej jej serii - "Wyklęta" - na którym również się nie zawiodłam. 
  Jedynym problemem Sagi o braciach Benedictach jest schematyczność jeżeli chodzi o wątek romantyczny. Autorka stworzyła coś na wzór szkieletu, na którym bazuje przez wszystkie tomy serii. Co prawda za każdym razem przebieg wątku romantycznego wygląda trochę inaczej, ale po przeczytaniu tomu 4 - "Droga do Misty" - ten "szkielet" stał się dla mnie aż zbyt widoczny. Pozwólcie, że przedstawię Wam go w punktach:
  1. Para głównych bohaterów się poznaje i oboje stwierdzają, że kompletnie do siebie nie pasują; są wobec siebie wredni i unikają swojego towarzystwa. 
  2. Gdy okazuje się, że główni bohaterowie są swoimi przeznaczonymi, nagle zaczynają się do siebie kleić i wyznawać dozgonną miłość (choć kilka minut wcześniej jedno nie znosiło drugiego). 
  3. Miłość bohaterów zostaje wystawiona na próbę w starciu ze złymi sawantami. 
  4. SPOILER Happy end. W sumie po co daję to w spoiler? Przecież to było do przewidzenia... KONIEC SPOILERU 
  Saga o braciach Benedictach to jedna z najbardziej emocjonujących serii jaką znam. Gwarantuję Wam, że nie będziecie się przy niej nudzić. Nawet jeżeli wątki romantyczne nie zaskakują oryginalnością, to elementy kryminalne, które przepełnione są akcją, nadrabiają straty. 


Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów
Ann Brashares


źródło: wydawnictwo Egmont

   Poproszę o fanfary, bo przed Wami moja ulubiona seria młodzieżowa! Czwórka głównych bohaterek - Carmen, Lena, Tibby i Bridget - znają się ze sobą od wczesnego dzieciństwa i nadchodzące lato ma być pierwszym, kiedy każda z nich spędzi je w zupełnie innym miejscu. By pozostać w jak najbliższym kontakcie, postanawiają przesyłać sobie co jakiś czas parę dżinsów, która idealnie pasuje na każdą z nich. Stąd też nazwa "Stowarzyszenie Wędrujących Dżinsów". Tradycja przesyłania sobie dżinsów jest kontynuowana przez dziewczęta nawet wtedy, kiedy kończą liceum i rozpoczynają studia. Dla nich te dżinsy to coś więcej niż tylko kawałek materiału; dla nich symbolizują miłość. 
   Mogłabym opowiadać o tych książkach godzinami. Kocham w nich wszystko: od fabuły, poprzez postaci, kończąc na przesłaniu, jakie ze sobą niesie. Kiedy kilka lat temu sięgałam po pierwszy tom, pomyślałam sobie: "To pewnie będzie kolejna nudna młodzieżówka, ehhh". Ogromnie się myliłam, do czego ze wstydem muszę się przyznać. 
   "Stowarzyszenie..." porusza bardzo istotne problemy, jakimi są: śmierć bliskich, zawody miłosne, kłopoty rodzinne i wiele innych. Bohaterki podchodzą do wielu z nich niedojrzale, często rozdrapują rany i lekceważą uczucia innych, jednakże zawsze potrafią wyciągnąć ze swoich przeżyć cenną życiową lekcję. Jeżeli zawiniły, spotyka je za to kara. Bardzo podoba mi się takie podejście autorki do ich problemów, gdyż przedstawia je ona w realistyczny sposób i przy okazji edukuje, co jest dobre a co nie. Z każdego z tomów da się wyciągnąć morał oraz zaczerpnąć inspirację do stawania się lepszym. Dobre jest także to, że bohaterki posiadają wady i nie są idealne. Ich postępowanie jest niejednokrotnie złe, ale zawsze potrafią się przyznać do popełnionego błędu i go naprawić. 
   Z każdą z czterech bohaterek potrafiłam się w dany sposób utożsamić. Ich uczucia, myśli oraz czyny zawsze wywoływały we mnie wiele emocji i skłaniały do refleksji nad swoim własnym życiem. Ponadto, trzeci tom opisuje wszystko to, co właśnie w tej chwili przeżywam- jaką drogą podążać dalej? Jakie studia wybrać? Jak zniosę rozłąkę z rodziną i przyjaciółmi? Jest to kolejny powód, dla którego tak bardzo kocham tę serię- ona dotyczy także mnie. 
   Nie potrafię wymienić żadnej większej wady, jaka mogłaby się znaleźć w "Stowarzyszeniu...". Historia każdej z bohaterek obfituje w ciekawe wydarzenia, które mogłyby przytrafić się każdemu z nas. Ta seria posiada ogromny potencjał, który uważam za w pełni wykorzystany,


źródło: bbs.dnvod.eu

   Jakie są Wasze ulubione cykle książkowe? Czy czytaliście któryś z tych, które wymieniłam w dzisiejszym poście? Czekam na Wasze komentarze! 

See you
Kamila

PS Dawno tyle nie pisałam. Aż zapomniałam jak to jest XD
UDOSTĘPNIJ TEN POST

14 komentarzy :

  1. Ja w sumie znam je wszystkie ale tylko z recenzji i mam zamiar przeczytac trylogie czasu :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Trylogia czasu chodzi za mną od dawna, ale czekam aż wpadnie w moje ręce w nowym wydaniu. :) Pozostałych serii nie znam.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  3. Serii młodzieżowych już prawie nie czytam, ale miałam okazję przeczytać pierwszy tom ,,Stowarzyszenia Wędrujących Dżinsów" (do czego zachęcił mnie film). Książka mi się spodobała, ale nie mam dostępu do kolejnych części.
    Miałam ochotę sięgnąć po ,,Czerwień Rubinu" (także przez film, chociaż zwykle nie kieruję się filmami), ale gdy opisałaś irytujących głównych bohaterów to podziękuję. Nie cierpię głównych bohaterów i zwykle trudno mi znaleźć takiego, którego polubię.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Wszechświaty mają genialne okładki, chciałabym mieć je na półce.
    Stowarzyszenia znam tylko z filmów. Nigdzie nie mogę znaleźć egzemplarzy tych książek, a szkoda, bo pewnie są ciekawe!

    OdpowiedzUsuń
  5. Zainteresowałaś mnie tą seria "Wszechświaty"- trochę już o niej słyszałam, ale jakoś nigdy nie miałam czasu. Teraz mszę to zmienić ;) na pewno przeczytam też "Stowarzyszenie wędrujących dżinsów"- w filmie się zakochałam, ale wiem, że filmy rzadko są tak dobre jak ich papierowe pierwowzory.
    Co do moich ulubionych serii młodzieżowych to polecam "Pas Deltory". Przeczytałam ją kiedy miałam 13 lat, ale wciąż uważam, że ta książka może stanowić wspaniały wstęp do fantastyki dla młodszych czytelników- nawet tych dziesięcio- jedenastoletnich
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  6. Kiedyś zakupiłam "Wszechświaty", przeczytałam początek, ale niestety nie przypadł mi do gustu styl autora. Klimat całkiem w porządku, ale jednak chyba nie do końca dla mnie, może dlatego że jest pisane typowo pod młodzież. "Trylogia czasu" natomiast od dawna mnie interesowała, polecano mi to kiedyś oraz szukałam czegoś co zawierałoby małą nutę podobieństwa do popularnych serii "Niezgodnej" i "Igrzysk śmierci" (numer jeden u mnie) i czuję że właśnie ta trylogia idealnie wtapia się w mój klimat, więc nie mogę się doczekać aż zacznę ją czytać.

    devil-vision.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Nie czytałam żadnej z przedstawionych, ale bardzo zainteresowałaś mnie mnie pierwszą i druga pozycją. A to nie łatwe, bo podróże w czasie to zdecydowanie nie mój konik. A jednak wydała mi się ciekawa.
    Z dobrych serii młodzieżowych bardzo dobrze wspominam "Zwiadowców".
    Teraz sie zestarzałam i wole klasyczne kryminały. :)
    Pozdrawiam,
    Aiko :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Nie czytałam, ale słyszałam o wszystkich ^^

    OdpowiedzUsuń
  9. Z wymienionych czytałam tylko Wszechświaty, ale jakoś niespecjalnie mnie porwały, chociaż okładka piękna. Z serii młodzieżowych czytałam "Zwiadowców" - istny tasiemiec, chyba 12 tomów. :)
    ściskam :* Latające książki

    OdpowiedzUsuń
  10. Hej :)
    Żadnej z tych książek nie znam, ale to pewnie dlatego, że minęło już sporo czasu, od kiedy ostatni raz sięgałem po coś nowego i ogólnie nie jestem zbytnio w temacie. Nie mnie jednak, zbliżają się wakacje, więc szukam czegoś dla siebie do czytania na ten okres, więc pewnie po coś sięgnę z Twojej listy. "Trylogia czasu" wydaje się bardzo ciekawa, aczkolwiek będę musiał sprawdzić jak to jest z jej dostępnością w okolicznych bibliotekach...
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytałam jedynie pierwszy tom Trylogii Czasu i wydał mi się jakiś taki... nijaki. Być może sobie to odświeżę i doczytam kolejne tomy. Może będzie jakoś ciekawiej. O pierwszej z tych serii nigdy nie słyszałam, a wydaje się całkiem interesująca. Na razie nie dopiszę jej do listy "must read", bo jest już zbyt długa, ale może kiedyś zastanowię się nad przeczytaniem. ^^

    OdpowiedzUsuń
  12. Ja kojarzę tylko stowarzyszenie wędrujących jeansów :p A reszta mi obca, ale nie ukrywam, że ja dużo książek nie czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Trylogia Czasu - złożony temat dla mnie :D bo z jednej strony wszystko fajnie, pomysł okej, a bohaterowie leżą i kwiczą. Gwen ciągle ryczy, Gideon to szuja jedynie Ximi był cudowny <3 no i długo było czekać na dowiedzenie się o co biega w książce :D
    Skrzydła Laurel zaczęłam, jestem po pierwszym tomie i było nawet okej, więc kiedyś może sie skusze na dokończenie tego :D
    Kim jesteś, Sky? masakra kolejna. Nie przemówiło do mnie to w ogóle. Jakoś nie mogłam się wgryźć i tak.

    Buziaki
    coraciemnosci.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  14. O "Stowarzyszeniu..." słyszalam w telewizji, bo z tego co się oreintuje to jest tej serii ekranizacja ;) Najbardziej zaintrygowałaś mnie tymi braćmi Benedicth i Trylogią Czasu (która też chyba ma swoją ekranizację, bo coś podobnego widziałam jak moja znajoma oglądała)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.