01 lipca 2016

Śmiać się, czy płakać?- recenzja filmu pt."Another"

Hejka!
   Powracam po dłuższej przerwie! Ostatni tydzień przed zakończeniem roku szkolnego spędziłam na wymianie w Niemczech. Udało mi się zwiedzić Kolonię, spędzić niemal cały dzień w parku rozrywki "Phantasialand" oraz zobaczyć wiele innych ciekawych miejsc. Dowiedziałam się, że moje imię okropnie brzmi, gdy wymawiają je Niemcy ("KaMYla"...brrr!) oraz, że mimo wszystko w Polsce są o wiele niższe ceny. Nie przychodzę jednak dzisiaj do was z powieścią zatytułowaną "Mój cudownie cudowny tydzień w Niemczech", tylko pragnę zapoznać was bliżej z filmem pt."Another" (z góry uprzedzam, że możecie natknąć się na spoilery, a rzadko zdarza mi się jakiekolwiek umieszczać, przynajmniej taką mam nadzieję). Zapraszam!


   Gimnazjum Yomikita znajdujące się w miasteczku Yomiyama kryje pewną mroczną tajemnicę. Kiedy przed ponad dwudziestoma laty pewna osoba z klasy IIIc - Misaki - ginie, wszyscy rówieśnicy z klasy postanawiają zachowywać się tak, jak gdyby nigdy nie doszło do żadnego śmiertelnego wypadku, a Misaki wciąż żyje i znajduje się wśród nich. Uczniowie IIIc przeżywają jednak szok, gdy na klasowym zdjęciu udaje im się znaleźć jedną dodatkową osobę, a jest nią nie kto inny, jak Misaki. Kiedy Kouichi Sakakibara przepisuje się do Yomikity, chłopak nie jest świadomy owej mrocznej historii związanej z klasą IIIc oraz faktu, iż co roku owa klasa jest narażona na ogromne niebezpieczeństwo. Podczas pierwszych dni pobytu w miasteczku, chłopak wpada na tajemniczą dziewczynę z opaską na oku. Unosząca się wokół niej aura sprawia, że Kouichi czuje zbliżające się zagrożenie.
   Zakładam, że ci z was, którzy interesują się mangami i anime, na pewno słyszeli już kiedyś o tej historii. Jest to jeden z najbardziej kultowych horrorów i możliwe dlatego w 2012 roku, pewna grupa śmiałków postanowiła zrobić live action tej serii. Jaki osiągnęli efekt? Delikatnie mówiąc- mierny. Jestem w stanie zrozumieć fakt, iż nie da się upchnąć całej treści czterotomowej mangi w ponad półtoragodzinnym filmie, jednakże twórcy mocno mnie rozczarowali swoją postawą. Wycieli z mangi przypadkowe fragmenty i zamiast rozwinąć najciekawsze z nich, wszystkie potraktowali w jednakowo lekceważący sposób. Ostatecznie cała ta historia straciła swój jedyny i niepowtarzalny mroczny klimat, a w wyniku pośpiesznego sklecania fabuły, wiele wątków nie doczekało się swojego zakończenia.
   Za każdym razem, kiedy oglądam jakąś ekranizację zastanawiam się, czy byłabym w stanie odnaleźć się w treści filmu bez ówczesnego zapoznania się z oryginałem? W przypadku tej produkcji jestem naprawdę zaciekawiona, ponieważ jest to jedna z tych historii, że jeżeli tylko odwrócisz wzrok na sekundę, momentalnie przestajesz nadążać za tempem fabuły. Do tego, wszystkie wątki są nieźle pokręcone i w przypadku mangi zajęło mi chwilę aby pojąć, o co tak naprawdę w niej chodziło. Dobra, przesadziłam trochę ze stwierdzeniem, że nie można nadążyć za tempem w "Anotherze". Akcja w tym filmie przebiega dosyć szybko, jednakże średnio rozgarnięty widz powinien być w stanie ogarnąć, co się w danym momencie dzieje (jeżeli uraziłam kogoś tym "średnio rozgarniętym widzem" to przepraszam, ale sama chyba takim jestem).


   Zdecydowanie jednym z największych plusów tej produkcji jest budująca napięcie muzyka. Nie była ona może najwyższych lotów, jednakże śmiało można stwierdzić, iż spełniała swoją rolę. Żałuję tylko, że najlepszą piosenkę twórcy zdecydowali się umieścić na samym końcu. Czyżby miała to być taka wisienka na torcie? Patrząc na całokształt tego filmu, niestety nie za bardzo...
   Ci z was, którzy czytali moje poprzednie recenzje wiedzą, że uwielbiam skarżyć się na dosyć nieudolną grę Japończyków. Guess what? Japończycy znowu mnie zawiedli! Oglądając ich popisy przed kamerą miałam wrażenie, jakby większość z nich dostało specjalne wytyczne od reżysera, a brzmiały one mniej więcej tak: "Ty! [wskazuje palcem] Ty masz się cały czas głupio uśmiechać! Ty! [wskazuje palcem kogoś innego] Ty masz cały czas mieć pretensje o wszystko do wszystkich! A ty... [drapie się po brodzie] Ty bądź taki, jaki jesteś, czyli nijaki! Dobraaaaa! Kręcimyyyy!" (ten fragment mocno trąci Mietczyńskim i jego recenzją "Kac Wawy", chyba za często go oglądam XD). 
   Czas przejść do największych minusów "Anothera", a są nimi beznadziejne efekty specjalne i rekwizyty, które wyglądały jakby zostały zakupione w sklepie "Wszystko za 5 zł". Twórcy powinni sprawdzić swój budżet zanim zabrali się za kręcenie tego filmu, ponieważ efektowne zgony i elementy nadprzyrodzone są jednymi z ważniejszych elementów tej historii, a umiejętne ukazanie ich na ekranie mogło być kluczem to sukcesu. Niestety, w tym przypadku twórcy bezpowrotnie zaprzepaścili swoją szansę. Pokażę wam kilka rzeczy, które wyjątkowo zwróciły moją uwagę. UWAGA! SPOILERY!


   W jednej ze scen, uczennica klasy IIIc przewraca się na śliskiej podłodze, po czym ląduje na otwartym parasolu i przebija sobie nim tchawicę (ałć!). Na owym zbliżeniu wcale nie widać wcześniej wspomnianej dziewczyny, a jedynie lalkę! Jestem zbulwersowana tym, w jaki sposób twórcy potraktowali mnie, jako widza. Czy oni myśleli, że ja się nie zorientuję, że to nie był człowiek tylko zwykła lalka, a poruszała się tylko dlatego, że ktoś nią potrząsał? Biorę pod uwagę jednak pewien istotny fakt, albowiem w "Anotherze" co jakiś czas przewija się temat lalek: lalka zastępująca zmarłą Misaki, lalki z tajemniczego sklepu itd. Czyżby zastępując cierpiących ludzi lalkami, twórcy chcieli w ten sposób trzymać się tego wcześniej ustalonego motywu? Może to był tylko taki zabieg artystyczny, a ja się niepotrzebnie denerwuję? Nie mam pojęcia, w każdym razie w innej ze scen jesteśmy zaskakiwani kolejnymi, lalkowato wyglądającymi częściami ciała. Zobaczcie:


      Jak dla mnie wygląda to średnio przekonująco. 
   Wcześniej wspomniałam o tanich rekwizytach rodem ze sklepów "Wszystko za 5 zł", dla przeciwwagi muszę jednak przyznać, że pojawiające się w filmie ucharakteryzowane lalki wywarły na mnie ogromne wrażenie. Wzbudzały we mnie zarówno zachwyt jak i niepokój. Zwróciłam także uwagę na niektóre stylizacje postaci Mei Misaki. Nie były może zbyt wyszukane, ale w pewien sposób pasowały do jej wizerunku. 





   A teraz czas na gwiazdę wieczoru! Panie i panowie, przed państwem KOLOR ŚMIERCI. Tak, ten jelito-podobny glut to kolor śmierci, który Mei Misaki widziała swoim okiem lalki. Śliczny prawda? Cóż... Ja osobiście kolor śmierci wyobrażałam sobie jako aurę otaczającą daną osobę, nawet w mandze było to przedstawione w podobny sposób... Skąd pomysł na jakiegoś śmiercionośnego gluta?! Na planie tego filmu musieli się znajdować naprawdę bardzo kreatywni ludzie... Z tego wszystkiego aż zaczęłam nadużywać trzech kropek... Chyba jest ze mną źle...


A tutaj macie piękną mangową Mei Misaki jako odtrutkę po tych wszystkich okropnościach, jakie wam dziś zaserwowałam. Przepraszam ;_;

   Sama nie wiem, jak mam podsumować tę recenzję. Zarówno w świetle anime, a już w szczególności mangi, ten film wypada wyjątkowo blado. Nie jest to jednakże powód, aby go całkowicie odrzucać i nienawidzić. Warto go obejrzeć chociażby z tego względu, aby mieć całkowite rozeznanie w tej historii. Chociaż nie... Sama nie wiem, czy oglądanie tego filmu nie pomiesza w głowie tym, którzy średnio rozumieją o co chodzi w "Anotherze". Hmmm... Powiem więc bardzo filozoficznie: "Zróbcie to, co uważacie za słuszne".
   Jeżeli zdecydowaliście się na oglądnięcie tego filmu, znajdziecie go na TEJ stronie. 

Moja ocena 5/10

See you
Kamila
PS Czy wy też kiedy recenzujecie słabe tytuły stajecie się nagle złośliwi? Jak czytam tę moją recenzję to tyle jadu w niej widzę, że szkoda gadać!
UDOSTĘPNIJ TEN POST

24 komentarze :

  1. Chciałbym zaznaczyć, że zarówno manga, anime i jakże wspaniała komedia live-action są adaptacjami light nowelki o tym samym tytule.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A no to oczywiście :D zapomniałam o niej wspomnieć, dzięki.

      Usuń
  2. JELITOPODOBNY GLUT WYGRAŁ WSZYSTKO! ❤ Anime Another widziałam, nie jestem tym zachwycona, więc zdecydowanie nie sięgnę po live action. Zdecydowanie. Nawet żeby pośmiać się z tych kiczowatych efektów specjalnych, podstawionych lalek i magicznego gluta - koloru śmierci. ❤

    OdpowiedzUsuń
  3. Kolor śmierci. XDDD
    Nie przepadam za niczym, co Japończycy próbują przerobić z mangi/anime/LN na serial z udziałem ludzi. Ani trochę mnie to nie przekonuje, a czasami bohaterowie wyglądają tak absurdalnie, że głowa mała.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jejku, większość tych kadrów wygląda strasznie tandetnie... Widziałam anime i czuję, że zepsułabym sobie jego obraz oglądając ten film, więc raczej podziękuję, nie sięgnę xD

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja nie recenzuję rzeczy, których nie lubię, wolę pisać o tym, co mi się podoba XD

    OdpowiedzUsuń
  6. No nieźle.
    Czyli nie tykać kijem xDD

    OdpowiedzUsuń
  7. Sam pomysł na fabułę świetny, szkoda, że wykonanie tak leży. Efekty specjalne, które pokazałaś, były rzeczywiście przekomiczne ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Anime nie obejrzałam, znam tylko wersję z mangi. Historia jako tako jest całkiem ciekawa i trzyma w napięciu, z tego też powodu nie sięgnę po wersję aktorską, gdyż w tym przypadku jest to całkowicie bez sensu. W adaptacjach serii typu horror, Japońce są imo beznadziejni, wszystko wygląda karykaturalnie, wręcz żałośnie. Podobnie było z Shingeki no kyojin :d :d

    OdpowiedzUsuń
  9. Zastanawiałam się kiedyś nad anime, ale nie lubię horrorów, a po tych strasznych rzeczach jakie przeczytałam dzieją się w filmie chyba sobie daruję. Może za jakiś czas, ale filmu nie obejrzę na tysiąc procent.

    OdpowiedzUsuń
  10. Oglądałam anime i, chociaż nie lubię horrorów, to mi się spodobało, ale o ekranizacji jeszcze nie słyszałam. Chyba kiedyś obejrzę dla tego koloru śmierci-glutka, haha xD

    OdpowiedzUsuń
  11. Nawet nie sądziłam, że jest film na podstawie tej mangi. Oglądałam tylko anime (średnio mi się podobało, ale było jednym z lepszych). Nie moje klimaty. Nie jestem specem od japońskich filmów, ale Japończycy rzeczywiście trochę dziwnie grają. Jedynie dzieci są w stanie wykrzesać z siebie trochę talentu (Usagi Drop).
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  12. "Another" znam z anime. Wielbię, oglądałam kilka razy, nawet kiedyś chciałam zająć się filmem, ale z tego co widzę, szkoda czasu. Nigdy nie byłam jakoś specjalnie przekonana do gry aktorskiej młodszych Japończyków, więc coś czuję, że zalewała by mnie krew. Co do motywu lalki... Co prawda ja nie widzę różnicy w zdjęciu, który wstawiłaś, ale nie sądzę też by autorzy rzucili się na taką interpretację śmierci bohaterów. Kolor śmierci to faktycznie jakaś żenada, ale pojawiające się w fabule laleczki nijak nie mają się do rzekomego pomysłu, chyba że twórcy posiadali naprawdę nieudaną duszę artysty XD Tak czy inaczej dziękuję, że uchroniłaś mnie przed zmarnowaniem tych ponad 1,5h ;)

    Jak recenzuje słabe tytuły to jestem złośliwa, a przy tym często daje się ponieść sarkazmowi XD Myślę, że to normalne, że nie próbujemy na siłę ładnie opisywać tego, co nam się nie podoba. To tak jak byś miała w piękny sposób opisywać osobę, której wyjątkowo nie znosisz - no chyba, że to taki chwyt dla mniej rozgarniętych, jak to określiłaś ;) Zjawisko podobne do powiedzenia, że "apetyt rośnie w miarę jedzenia". Im więcej myślisz na temat minusów produkcji, tym bardziej chce się na nie skarżyć, a to czy dogłębnie po nich pojedziesz, czy miłym słownictwem podkreślisz ich beznadziejność nie ma większego znaczenia (chyba ze w kwestiach inteligencji i oczytania xd), skoro seria jest tak słaba. Mnie czasami jeszcze zdarza współczuć niektórym anime, że nie szczędzę sobie na nich słów i wygląda to w sumie tak, jakbym się uwzięła ... Czasami staram się napisać coś miłego, ale kurczę... Jak trafi się faktycznie wybitne dno to nie ma innej rady XD Pozdrawiam
    Kusonoki Akane

    OdpowiedzUsuń
  13. Złe rzeczy można potraktować tylko w zły sposób, hahah :)
    Ja osoboście Another średnio lubiłam jako mangę/ anime, a filmu nie tykam nawet 5cio metrowym kijem.

    OdpowiedzUsuń
  14. Stanowcze nie odemnie nie lubie takich filmów :P brrr

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com Odpowiadam na każdą obserwacje i propozycje wejść w linki :)

    OdpowiedzUsuń
  15. Film nie w moim guście, raczej go nie nie obejrzę. Nie lubię takich. :/

    Mój kawałek Internetu

    OdpowiedzUsuń
  16. Nie lubię tego typu filmów, ale może kiedyś się skuszę.
    Pozdrawiam :*
    zapoczytalna.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  17. Bałabym się jechać do Niemiec, oni tam chyba oczekiwaliby, że będe mówić w ich języku...
    No nie, nie mów, że zniszczyli te wszystkie wspaniale kreatywne śmierci tanimi efektami. Foch i kropka.
    Czyli jednak ktoś jeszcze oprócz mnie nie przepada za grą azjatuf.
    Sukienka ze szmatek jest piękna, ale ten glut -_- Matko z córką, cóż to za diabelstwo!
    Czasem troche jadu jest nieuniknione, o ile jest to spowodowane faktyczną słabością materiału, a nie tylko chęcią dokopania komuś BO TAK. Bywa tak, że po prostu się nie da.

    OdpowiedzUsuń
  18. Hahaha, może Twoja recenzja rzeczywiście ocieka jadem, ale jest napisana z takich humorem, że naprawdę przyjemnie mi się ją czytało :) Jeśli chodzi o sam tytuł to póki co przeczytałam tylko 1 tom mangi, o anime wiedziałam, ale słyszałam o nim skrajnie różne opinie, zdziwiłam się natomiast, że jest jeszcze film O.O (hahaha, a dzisiaj dowiedziałam się jeszcze, że to jest na podstwie light nowelki). W każdym razie świetna recenzja!
    Pozdrawiam,
    https://lekturia.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  19. Śmiercionośny glut sprawił, że spadłam z krzesła xD Ogólnie nie za bardzo wierzę w live action, bo przedstawiona historia traci w nich swój charakterystyczny mangowy styl i nie chodzi mi tylko o przedstawienie ale często i fabułę oraz zachowanie postaci
    Z pewnością do tej wersji "Another" nie sięgnę :>
    Pozdrawiam!
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  20. Dobrze, że przeczytałam Twoją recenzje :D Pozdrawiam!

    lublins.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  21. Nie przepadam za azjatyckim kinem, dlatego raczej sobie go odpuszczę :)
    Pozdrawiam
    ifeelonlyapathy.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  22. Nie miałam zamiaru oglądać i po Twojej recenzji nic się nie zmieniło XD. Jestem za to ciekawa co sądzisz o live action Death Note ? :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie oglądałam i raczej nie zamierzam. Chyba boję się, że zepsuję sobie dobre wrażenie, jakie pozostawiły po sobie anime oraz manga :P

      Usuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.