06 lipca 2017

"Do mnie z drugiej klasy liceum"- recenzja filmu pt. "Orange"

Hejka! 
   Mam w swojej osobistej biblioteczce kilka mang, do których lubię co jakiś czas powracać. W lipcu zeszłego roku, dołączył do tego zaszczytnego grona kolejny tytuł, a jest nim "Orange" autorstwa Takano Ichigo. O powstałym na bazie tej serii filmie dowiedziałam się już jakiś czas temu, jednakże dopiero teraz znalazłam czas aby go obejrzeć. Czy twórcom udało się oddać niesamowity klimat i magię tej historii? Zapraszam! 


źródło: drakormaksnity.wordpress.com

Informacje ogólne
Produkcja: Japonia
Czas trwania: 139 min.
Gatunek: dramat, romans, fantasy
Rok produkcji: 2015

   Przyszłość wcale nie musi być jedną wielką niewiadomą. Przekonuje się o tym nastoletnia Naho po tym, jak otrzymuje list od o dziesięć lat starszej siebie. Początkowo dziewczyna ma ogromne wątpliwości co do wiarygodności listu, lecz znikają one w momencie, gdy zaczynają się dziać opisane w nim rzeczy. Jedną z nich jest pojawienie się w klasie nowego ucznia - Kakeru Naruse - któremu już pierwszego dnia udaje się zyskać sympatię jej przyjaciół. Sama Naho również bardzo się do niego zbliża i wkrótce zaczyna darzyć go głębszym uczuciem. Jednakże listy z przyszłości nie wróżą im najlepiej. By uniknąć tragicznego losu, dziewczyna musi przełamać swoje słabości i pomóc Kakeru w uporaniu się z jego mroczną przeszłością. Przyjaciele Naho pomagają jej w realizacji planu, lecz nie jest pewne, czy uda im się zdążyć na czas. 
   Jedna z pierwszych rzeczy, o jakiej pomyślałam zaraz po oglądnięciu tego filmu, dotyczy jego scenariusza. Byłam zaskoczona tym, jak sprawnie udało się twórcom zmieścić pięć tomów mangi w nieco ponad dwugodzinnym filmie. Tak jak przypuszczałam na początku- część wątków została pominięta, jednakże mimo wszystko byłam bardzo mile zaskoczona. Scenariusz był dobrze rozplanowany i nie udało mi się w nim dostrzec żadnych większych dziur. Wydaje mi się, że w pewnym stopniu może to być spowodowane tym, iż akcja w mandze toczy się dosyć spokojnym tempem i nie potrzeba było wiele wysiłku, aby powybierać z niej te co lepsze fragmenty. W każdym razie, scenariusz "Orange" stoi na dosyć wysokim poziomie i ewidentnie stanowi jeden z największych plusów tej produkcji. 
   Czymś, za co szczególnie pokochałam całą serię "Orange", jest jej niesamowicie wymowne przesłanie oraz powaga, z jaką traktuje ważne dla młodzieży problemy, a są nimi m.in.: przyjaźń, miłość ale także i kłopoty rodzinne oraz śmierć. Poprzez ukazanie tego, iż można zmienić swoje przeznaczenie, ta historia uczy młodych ludzi, że warto walczyć o samych siebie i o swoich najbliższych. 


źródło: pinterest.com

   Kolejny japoński film- kolejna porażka obsady. Oglądając ekranizacje mang często odnoszę wrażenie, jakby aktorzy próbowali w jak najdokładniejszy sposób oddać cechy charakteru oraz zachowanie danej postaci, a powinno być zupełnie odwrotnie. Przecież wiadome jest, że manga rządzi się zupełnie innymi prawami niż rzeczywistość. W mangach wiele rzeczy jest przejaskrawionych, zbyt mocno podkreślonych i niektórzy aktorzy zamiast delikatnie "wygładzić" ogrywaną przez siebie postać, oni jeszcze bardziej uwydatniają jej poszczególne cechy. Tak między innymi zachowywała się niemal cała obsada w "Orange". Muszę w tym miejscu zwrócić honor Kento Yamazakiemu, filmowemu Kakeru, ponieważ on jako jedyny zagrał w miarę znośnie swoją postać. Co do reszty... Cóż, szkoda mi po prostu słów. Z uroczej i nieco zbyt nieśmiałej Naho wyszła ameba, której trudno jest wydusić choć jedno słowo i to przy niemal każdej konwersacji. Energiczność Suwy została przerysowana do granic możliwości, Hagita stracił swoją charyzmę i cięty humor, a o Azu i Tace wolę już nie wspominać. One zachowywały się niczym dzieci z przedszkola albo podstawówki...Wybaczcie mi ten bulwers, ale nie potrafię wybaczyć aktorom tego, co zrobili z bohaterami tej serii. Po prostu nie potrafię (tym bardziej, że Azu należy do moich ulubionych mangowych bohaterek; no po prostu hańba!). 
żródło: wattpad.com

   Przejdźmy może do nieco przyjemniejszego tematu. Byłam oczarowana dbałością, z jaką został nakręcony ten film. Przepiękne lokacje, pełno zieleni i ciepłych barw w niemal każdym z kadrów oraz staranne ujęcia to coś, co niewątpliwie nadaje uroku 'Orange". Każdy z tych elementów stworzył niesamowitą aurę wokół tej historii, co czuć już w pierwszych minutach filmu. Ktoś bardzo wybredny mógłby jednak uznać te zabiegi za niewystarczające, jednakże w moim odczuciu są one naprawdę zadowalające. 
   Trochę żałuję, że wraz z pięknym montażem, nie szła w parze chwytająca za serce muzyka. Niby była, ale jakby jej nie było. Kompletnie nie zwróciła mojej uwagi i w żaden sposób się nie wyróżniała. Bardzo nie lubię, gdy muzyka skupia na sobie całą moją uwagę, ale gdy całkowicie wtapia się ona w tło, to sama już nie wiem, co gorsze. 




źródło: film "Orange"

   Nie potrafię jednoznacznie określić, czy ten film jest wart polecenia, czy też lepiej omijać go z daleka. Fabuła wraz z montażem znacznie podnoszą jego poziom, jednakże nie można przejść obojętnie obok tak marnego popisu aktorstwa, jakim wykazała się obsada. Jeżeli ten film ma być czyimś pierwszym spotkaniem z "Orange", to zamiast tego radzę sięgnąć po mangę lub zapoznać się z anime. Dla tych jednak, którzy mieli już styczność z tą serią, polecam obejrzeć ten film nawet i z czystej ciekawości. 
   Jeżeli jesteście zainteresowani oglądnięciem tego filmu, znajdziecie go na TEJ stronie. Pamiętajcie jednak o wcześniejszej rejestracji/wcześniejszym zalogowaniu. 


Moja ocena 6,5/10


See you
Kamila

PS Przepraszam Was za kolejną dłuższą przerwę. Tym razem był to zastój twórczy. Przez kilka tygodni nie mogłam sklecić ani jednego zdania... Mam nadzieję, że teraz będzie już lepiej. 
UDOSTĘPNIJ TEN POST

12 komentarzy :

  1. O, zastanawiałam sie nad obejrzeniem tej ekranizacji, ale po Twoim opisie juz nie jestem taka chętna xD

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie jestem miłośniczką japońskich filmów z udziałem aktorów, więc sobie daruję, chociaż historię z Orange lubię.
    A aktorzy wyglądają bardzo sympatycznie. ^^

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam Orange i bardzo mi się podobało. A co do filmu- obejrzę, jak pisałaś, z ciekawości.

    OdpowiedzUsuń
  4. W sumie to nawet ciekawie sie zapowiada :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/07/czarny-dresowy-komplecik.html

    OdpowiedzUsuń
  5. Oglądałam anime, całkiem mi się podobało więc film aktorskich z chęcią bym obejrzała. Ale te aktorskie problemy zawsze mnie jakoś odrzucają od spróbowania japońskich filmów. Może się jednak na ten skuszę, w końcu mam czas ^^

    OdpowiedzUsuń
  6. A mi się obsada podobała bardzo! Właśnie Suwa i reszta ekipy (Dori w okularach!!!) mnie najbardziej zauroczyli i straszna szkoda, że nie dostał więcej screentime'u. Ja w sumie rzadko kiedy uważam, że dobór aktorski to porażka w japońskich filmach - bardziej odbieram to jako brak akceptacji przez Europejczyków/Amerykanów prawdziwego wyobrażenia Japończyków na temat postaci. To my własnie czytając mangi wygładzamy sobie postacie, które Japończycy widzą w inny sposób, a ja strasznie lubię oglądać właśnie w jaki sposób to widzą oni - w końcu Japonia to stworzyła, a my tylko interpretujemy. Ale w sumie mi japońskie aktorstwo siada bardziej niż np. koreańskie czy amerykańskie, wydaje mi się bardziej naturalne z jakiegoś powodu.

    W tym filmie najbardziej i tak oczarowały mnie piękne krajobrazy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcześniej bardzo lubiłam Orange, ale obecnie hype już trochę opadł i ciężko mi do niej ponownie wrócić. To chyba przez anime i film, bo historia robi wrażenie za pierwszym razem. Film był wizualnie piękny, krajobrazy, kolory i dbałość o detale zachwycały, ale fabularnie trochę się wynudziłam. Jeśli chodzi o aktorów mam podobne odczucia, wydaje mi się, że trochę przerysowali postacie, w które się wcielili.

    OdpowiedzUsuń
  8. Kurczę, mam ochotę obejrzeć jakieś anime, ale może skuszę się na film...
    Ostatnio oglądałam film, który strasznie mi się spodobał - ,,Present Perfect - What If You Could Turn Back Time". Polecam ^^
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedyś myślałam nad przeczytaniem tej mangi. Patrzę na Twój post i myślę sobie, że może chociaż film obejrzę xD Ale jak odradzasz takim ludziom jak ja oglądanie, to może jednak pierw zapoznam się z mangą :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Pierwszy raz widzę o tej ekranizacji. Zachecilas mnie do obejrzenia jej. 😘

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie miałam pojęcia, że jest ekranizacja! Na pewno obejrzę, nawet dla rozluźnienia! :D

    OdpowiedzUsuń
  12. Kurcze własnie dlatego nie lubię japońskich ekranizacji, szczególnie kiedy są na podstawie mang/anime. Postacie są sztuczne - to mnie boli najbardziej. Nawet nie mówię o ich stylizacjach (choć włosy zazwyczaj doprowadzają mnie do istnego szału, a wykrochmalone ubrania niszczą anatomie urodziwych aktorów), ale ich sposób zachowania - to mnie wkurza. Japończycy zawsze chcą zrobić z filmu aktorskiego film animowany. To nie trafia do odbiorców zbyt dobrze, niestety. Aczkolwiek widzę, że film ma wiele plusów. Skoro kadry i montaż są wartościowe to może faktycznie dopisze "Orange" do listy oczekujących. :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.