25 lutego 2017

Pamiętajcie o dziennikach!

Dzień dobry!
   Jeżeli czytacie mojego bloga od dłuższego czasu, to zapewne wiecie, jakie są moje zainteresowania: książki, mangi i anime, dramy i inne tego typu rzeczy. Do tej szerokiej grupy należy jednak jeszcze jedna rzecz, o której zapewne nigdy wcześniej tutaj nie wspominałam (a jeżeli już, to bardzo szczątkowo). Otóż od kilku lat prowadzę dzienniki. Chciałabym dzisiaj podzielić się z wami moimi doświadczeniami oraz przemyśleniami, związanymi właśnie z ich tematem. Zapraszam!


Moje dzienniki z podstawówki i gimnazjum

   Mój pierwszy dziennik zaczęłam pisać końcem wakacji 2009 roku. Jakiś czas wcześniej moja kuzynka pochwaliła mi się, że sama zaczęła takowy prowadzić, a że jako dziecko byłam straszną zazdrośnicą, sama zachciałam później taki mieć. Pierwszy notatnik prowadziłam przez całą V i VI klasę podstawówki. Zabawne jest to, jak w tak krótkim czasie zmieniło się moje pismo. W pierwszym wpisie, wszystkie słowa wyglądały jak drobniutki maczek, rozsypany w przypadkowych miejscach. Kiedy przewertuje się kilka kartek dalej, litery nagle stają się o wiele większe i pojawiają się "y", "j" i "g" ze śmiesznymi haczykami u dołu. Ponadto, przeglądając mój pierwszy dziennik mogę zauważyć, jak bardzo zmieniłam się od tamtego czasu. Czuję, że dojrzałam. Jeszcze wiele mi brakuję, ale widzę, że idę w coraz lepszym kierunku.
   Dziennik pisany w I klasie gimnazjum był niemal w całości poświęcony anime: jakie tytuły zaczęłam oglądać, jakie skończyłam i tym podobne. Moje nowe hobby pochłonęło mnie tak bardzo, że odstawiłam pisanie na okrągły rok; nie napisałam nic przez niemal całą II klasę gimnazjum. Jest to jak na razie najdłuższa przerwa w prowadzeniu dziennika, jaką miałam.


Dzienniki z I i II liceum

   Początkowo wszystkie wpisy były bardzo podobne do siebie. Opisywałam w nich wydarzenia z ostatnich dni, wycieczki szkolne, wypady z przyjaciółmi oraz moje plany związane z rodzinnymi wyjazdami. Nie skupiałam się tak bardzo na osobistych przemyśleniach, a już w szczególności na przykrościach, które zdarzało mi się od czasu do czasu doświadczyć. Robiłam to nie bez powodu- wiedziałam, że jeszcze kiedyś wrócę do tych dzienników i nie chciałabym wtedy przypomnieć sobie tych wszystkich smutnych momentów; wolałam, żeby odeszły w zapomnienie. Ostatnio jednak, zaczęłam podchodzić do tego zupełnie inaczej. Skoro jest jakaś kwestia, która nie daje mi spokoju i o której nie mam zamiaru nikomu mówić, dlaczego mam to tłamsić w sobie? Od tamtej pory nie hamuję się z niczym i jeżeli jest coś, co leży mi na sumieniu, przelewam to na papier. Nawet nie wiecie, jak mi to pomaga. Podczas pisania porządkuję wszystkie moje myśli, powoli udaje mi się wybrnąć z tego chaosu i pozbywam się całego ciężaru, który leży mi na sercu. Niektóre moje wpisy traktuję jako rachunek sumienia lub spowiedź- wyznaję w nich moje ostatnie przewinienia i grzeszki (co nie znaczy, że nie spowiadam się u księdza, nie nie, dziennik służy tutaj tylko jako pomoc). W innych wpisach dokładnie analizuję moje zachowanie i próbuję dojść do tego, dlaczego postąpiłam w taki, a nie inny sposób. Czuję, że w ten sposób lepiej poznaję sama siebie. Co jest zaskakujące, przyznanie się do winy - nawet i na papierze, co możesz przeczytać tylko ty - wymaga sporo odwagi. Z tego też względu uważam, że pisanie dziennika pozwala udoskonalić samego siebie. Tak naprawdę prowadzenie go przynosi same korzyści: wyzbywasz się dręczących myśli, uwrażliwiasz swoje sumienie i przede wszystkim masz jedyną w swoim rodzaju pamiątkę. Jednakże z dziennikami nie należy też przesadzać. Samo przyznanie się do błędów na papierze nie wystarcza; trzeba też za nie zapłacić. Podobnie sprawa się ma z przesadnym ukrywaniem uczuć i zamykaniem się w świecie swoich przemyśleń- nie przynosi to nic dobrego. Wszystko z umiarem.


Dzienniki z II i III liceum

   Ostatnio zaczęłam się zastanawiać, dlaczego kultura pisania dzienników zanika? Być może przyczyną jest tutaj forma. Pisanie bloga na komputerze lub nagrywanie vlogów jest o wiele wygodniejsze, co jest niewątpliwie pierwszym z czynników. Drugim jest moim zdaniem obawa przed systematycznością. Wydaje mi się, że niektórzy myślą, że jak już zaczynają pisać dziennik to rutyna jest czymś obowiązkowym i muszą pisać co określony czas np. co tydzień. Przyznaję się, sama mam czasami wyrzuty sumienia, gdy nie piszę w dzienniku od dłuższego czasu, ale nigdy nie ustalam sobie jakichś konkretnych terminów, kiedy powinnam do niego zajrzeć. To zabija całą radość z pisania.
   Zastanawia mnie też, dlaczego prowadzenie dziennika jest swego rodzaju "małym tabu". Znam jedynie dwie lub trzy osoby, które przyznały mi się do tego, że prowadzą lub prowadziły dziennik, a spotkałam już na swojej drodze życiowej całą masę ludzi. Odnoszę pewne wrażenie, że ci, którzy takowy posiadają, uważani są za przesadnie wrażliwych, sentymentalnych i miękkich (może nawet zdziecinniałych?). Kiedy mówię innym, że prowadzę dziennik, ich reakcje są bardzo różne: od zainteresowania, po lekki cynizm. Pamiętajcie, że to są tylko moje odczucia. Może w waszych środowiskach prowadzenie dzienników nie jest niczym wstydliwym i ludzie mówią o tym w otwarty sposób?


Mój aktualny dziennik

   Rozumiem ludzi, którzy nie mają ochoty prowadzić dzienników, lub porzucili je ze względu na to, że pisanie przestało sprawiać im radość. Jeżeli nie czuje się takiej potrzeby, lub nie widzi się w tym nic przyjemnego, to po co? Jeżeli jednak są tutaj ci, którzy kiedyś zastanawiali się, nad założeniem własnego dziennika, gorąco zachęcam! On nic od ciebie nie wymaga- jedynie cierpliwie czeka, aż do niego zaglądniesz.
   Bardzo się cieszę, że udało mi się podjąć ten temat. Kocham dzienniki i wszystko co jest z nimi związane, dlatego uznałam, że z chęcią się tym z wami podzielę. Jestem dumna z tego, że prowadzę je już tak długi czas i że stały się one istotną częścią mojego życia. Ciekawa jestem jak zareaguję, kiedy powrócę do nich za kilka dekad? Ciekawe...



  Czy prowadziliście kiedyś dziennik lub zastanawialiście się, czy powinniście zacząć? Co sądzicie o tym, że dzienniki nie cieszą się zbytnią popularnością w dzisiejszych czasach? Chętnie poznam waszą opinię!

See you
Kamila
PS Zmieniłam nieco playlistę na blogu. Koniecznie ją sprawdźcie! 
UDOSTĘPNIJ TEN POST

11 komentarzy :

  1. Kiedyś, chyba w 3 gimnazjum prowadziłam dziennik. Ale go podarłam i wyrzuciłam w obawie przed tym, że ktoś go przeczyta. Teraz trochę żałuję, ale zaczęłam prowadzić nowy a, że i gimnazjum nie było zbyt miłym okresem w moim życiu to jednak chyba dobrze, że się go pozbyłam bo by mi tylko przypominał o tej męczarni.
    Fajnie jednak jest coś takiego poczytać kilka lat później.
    Pozdrawiam :)
    http://life-ishappiness.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam ogromny problem z systematycznością. Zaczynam prowadzić dziennik i porzucam go po dosłownie kilku stronach. Ostatecznie zdecydowałam się na powyjmowanie tych pojedynczych stron z różnych zeszytów i notatników i powkładanie ich do segregatora, chronologicznie. Od początku tego roku prowadzę kolejny dziennik, w zeszycie - mam dopiero trzy wpisy, ale to nic. Uwielbiam mieć taki zeszycik, któremu w każdej chwili mogę się zwierzyć. Daje mi to swego rodzaju poczucie bezpieczeństwa, jest też pamiątką na lata, no i pozwala mi dojrzeć też, jak pewna sprawa rozwijała się (i, niestety, nadal rozwija) w moim umyśle. W pewnym sensie dziennik to taka autoterapia. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja kiedyś prowadziłam dzienniki, ale tak rzeczywiście codziennie tam pisałam :) Było to wtedy kiedy zaczynałam z rysowaniem i oprócz tego, że codziennie pisałam to też codziennie przyklejałam jakiś swój rysunek. Niestety nie zachowały się do dnia dzisiejszego, spaliłam je :( Moim zdaniem fajne hobby :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Podziwiam! Nigdy nie pisałam dziennika, choć wielokrotnie próbowałam. Niestety słomiany zapał, brak motywacji zwyciężyły. A szkoda, fajnie byłoby wrócić po latach do zapisków z przeszłości. Była by z tego kupa śmiechu.
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja lubie zbierac potrzebne i niepotrzebne rzeczy bo jakis mam taki sentyment :) Super post wyszedł ,3

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com/2017/02/souvre-internationale-kosmetyki-nowej.html

    OdpowiedzUsuń
  6. Przypomniałaś mi o moich pamiętnikach z podstawówki i aż łezka w oku się kręci :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak każdy gdy byłam młodsza próbowałam prowadzić dziennik.
    Niestety zabrakło mi wtedy wytrwałości :-D

    Tylkotowszystkoijeszczetroche.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja nigdy nie umiem pisać kalendarzy i dzienników stale, zawsze znajduję coś ciekawszego do roboty, po czym odkładam to i już najczęściej po to nie sięgam. Jednak mam stary pamiętnik, do którego chętnie wracam aby zobaczyć stare przemyślenia. Super sprawa :)
    Obserwuję :)
    Miłego dnia! Diamentowe myśli - klik

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetna sprawa, sama kiedyś pisałam :)
    Cudowne wspomnienia... może pora do tego wrócić, do tej cudownej radości płynącej z tak wielu banalnych spraw :)
    http://zatrzymacchwileulotne.blog.pl/

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja do dzisiaj prowadzę dziennik, lecz na nieszczęście nie ma on ,,zabezpieczenia", więc lękam się o to, czy ktoś mi go nie przeczyta. Ogółem pisanie jest moją pasją od niepamiętnych lat, więc dzienniki są moim zdaniem OK., a może nawet więcej niż OK. ^,^

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam dzienniki, choć prowadzę je z bardzo różną systematycznością. Czasem piszę codziennie po stronie, czasem raz w miesiącu nawet z kilkanaście kartek, ale nie wyobrażam sobie życia bez nich. To świetny sposób na oczyszczenie się z najróżniejszych myśli, jak i zapisanie wspomnień, które po paru latach mogłyby ulecieć - i strasznie teraz żałuję, że sporo z nich, szczególnie tych wcześniejszych, wyrzuciłam. Chociaż z drugiej strony, może to i lepiej... ;)
    medycy nie gesi

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.