08 października 2016

Inna rzeczywistość- recenzja dramy pt."W - Two Worlds"

Hejka!
   Jednym z moich najulubieńszych motywów w filmie i literaturze, są podróże między równoległymi światami. Kocham historie, w których główny bohater/bohaterka przedostaje się do odległej rzeczywistości np. za pomocą książki (fani Fushigi Yuugi- łączymy się!) lub innego przedmiotu. Kiedy tylko dowiedziałam się, że drama "W - Two worlds" należy właśnie do tego gatunku, bez większego zastanowienia zabrałam się za oglądanie. Zapraszam! 


Informacje ogólne
Produkcja: Korea Południowa
Ilość odcinków: 16
Gatunek: thriller, romans, dramat, fantasy
Czas emisji: 20.07-22.09.2016 

   Trzydziestoletnia Oh Yeon Joo pracuje w jednym ze szpitali jako kardiochirurg. Pewnego dnia, w tajemniczych okolicznościach, znika jej ojciec- autor słynnego komiksu "W". Stworzona przez niego historia opowiada o losach młodego mężczyzny, który został niesłusznie oskarżony o morderstwo swojej rodziny i teraz stara się odszukać prawdziwego sprawcę tej zbrodni. Podczas przeszukiwania pracowni ojca, Yeon Joo nagle przenosi się w zupełnie inne miejsce; jak się później okazało, do jednej ze scen z komiksu. Kobieta spotyka tam głównego bohatera kryminału - Kang Chula - który znajduje się na skraju życia i śmierci. Po tym jak udaje jej się uratować konającego mężczyznę, Yeon Joo z powrotem pojawia się w pracowni ojca. Jakiś czas później kobieta dowiaduje się, że go grona postaci "W" dołączyła nowa, zagadkowa bohaterka. Yeon Joo przeżywa szok, gdy przekonuje się, że jest nią ona sama. 
   Chyba nie przesadzę ze stwierdzeniem, że fabuła tej dramy to istny majstersztyk! W każdym odcinku dzieje się coś ciekawego, więc nie można się nudzić podczas oglądania. Twórcom udało się idealnie odnaleźć złoty środek pomiędzy romansem a thrillerem, w efekcie czego widz nie powinien doświadczyć uczuć takich jak przesyt lub niedosyt. Każdy, nawet najbardziej skomplikowany wątek miał swoje logiczne uzasadnienie, a historia sama w sobie przebiegała bardzo płynnie, bez zbędnych dłużyzn. Ups! Tutaj niestety muszę lekko spuścić z tonu, gdyż tak jak podczas oglądania całej dramy, wszystkie wątki przedstawiono w jasny i klarowny sposób, tak podczas ostatniego odcinka odniosłam wrażenie, że wiele z nich potraktowano w nieco lekceważący sposób. Nie powiem, mocno mnie to rozczarowało, ale to, jak skończyła para głównych bohaterów zadowoliło mnie na tyle, że jestem w stanie wybaczyć twórcom ten pośpiech, z jakim powstało zakończenie. Gdyby "W" miało jeszcze ten jeden odcinek więcej, wydaje mi się, że wtedy ekipa zdołałaby się ze wszystkim wyrobić. 


Główni bohaterowie w komiksowej wersji

   Pod względem kreacji bohaterów, "W - Two Worlds" wypada całkiem przyzwoicie. Cóż, po oglądnięciu "Cheese in the Trap", gdzie każdy z bohaterów zachwycił mnie swoją indywidualnością i realizmem, spodziewałam się po tej dramie naprawdę wiele. Zostałam zadowolona, lecz oczekiwałam po tak głośnej produkcji zdecydowanie więcej. Najbardziej wiarygodną i zarazem rozbudowaną postacią, był dla mnie ojciec głównej bohaterki- Oh Sung Moo. Wiecznie byłam ciekawa jego motywów, stale mnie zaskakiwał swoimi poczynaniami i ciągle czekałam na jakąś scenę z nim w roli głównej. Zaraz obok głównego bohatera "W", on urzekł mnie najbardziej. 
   Co do samej Oh Yeon Joo, miałam do niej przez dłuższy czas mieszane uczucia. Chociaż z drugiej strony, potrafię sobie wyobrazić co musiała czuć, kiedy wbrew własnej woli została przeniesiona do świata komiksu. Spotkanie człowieka, który istniał dla ciebie dotychczas tylko na papierze, pokonanie barier pomiędzy światami, wspólna ucieczka przed czyhającym na was mordercą- w takich sytuacjach jednak ma się prawo czuć konsternację i niepewność. Kiedy wyobraziłam sobie, że znalazłam się na miejscu Yeon Joo, zrozumiałam jej wahanie i brak pewności w wielu sytuacjach. 
   Jak przystało na koreański romans, nie brakowało tutaj nieco głupawych, sztampowych sytuacji. Pojawiło się wspólne kupowanie ubrań w sklepie, było też gotowanie oraz wiele innych. Chyba nie było tylko zanoszenia głównej bohaterki do domu na barana, kiedy ta była kompletnie pijana. Szkoda, pominąć taki klasyk! 


   "W - Two Worlds" prezentuje się fenomenalnie od strony graficznej. Sceny, w których główni bohaterowie są przedstawiani jako rysunkowe postaci, zostały wykonane z ogromną precyzją i zwracają na siebie uwagę widza. Estetyka w tej dramie jest naprawdę bardzo widoczna. Wszystko było doskonale wykadrowane, nie mogę też nic zarzucić świetnemu montażowi. Odcinki kończyły się w najbardziej emocjonujących momentach, co niewątpliwie zmusiło wielu do oglądnięcia następnych epizodów. Sama przyznam, że ta drama wciągnęła mnie do tego stopnia, że kiedyś oglądnęłam aż 5 odcinków z rzędu (5 godzin oglądania, zarwana nocka i głębokie na kilometr podkowy następnego ranka... ale było warto!). 
   Tak jak spodziewałam się po koreańskiej dramie- aktorzy spisali się na medal. I w tym miejscu kolejny raz muszę nawiązać do postaci ojca głównej bohaterki, gdyż aktor występujący w roli tego bohatera, zachwycił mnie swoją grą. W niektórych momentach wypadał tak przekonująco, że aż brakowało mi słów. Na drugim miejscu umieściłabym Lee Jong Suka, który wcielił się w postać Kang Chula. Świetnie poradził sobie z tą rolą, chociaż muszę powiedzieć, że te jego zalotne uśmieszki skierowane do Yeon Joo, zaczęły mnie w pewnym momencie nieco irytować (potem przerodziło się to w śmiech, bo wyglądał wtedy naprawdę dziwnie, kojarzył mi się trochę z takim Johnnym Bravo XD).  
   Tak jak piosenki z tej dramy średnio przypadły mi do gustu, tak muzyka z tła wprost podbiła moje serce. Różnorodna i dopasowana do sytuacji- od razu zwróciła moją uwagę. Oto mój ulubiony utwór z "W...". Kiedy leciał on w tle wiadomo było, że trzeba przygotować chusteczki. 


   "W - Two Worlds" śmiało może się ubiegać o tytuł dramy roku, gdyż tej produkcji niewiele brakuje do ideału. Każdy odcinek przynosił ze sobą nowe rewelacje i warto poświęcić temu swój czas i uwagę. Jeżeli tak jak ja kochacie historie, które dotyczą innych światów/wymiarów, koniecznie sięgnijcie po tę dramę! 
   Jeżeli zachęciłam was do oglądania, zaglądnijcie na  stronę, gdzie znajdziecie wszystkie odcinki tej dramy. Pamiętajcie tylko, aby się tam zalogować!


Moja ocena 9/10

See you
Kamila
PS Planowałam opublikować ten wpis tydzień temu, ale powstrzymał mnie wyjazd na pielgrzymkę maturzystów na Jasną Górę. Ktoś z was też tam był? 
UDOSTĘPNIJ TEN POST

10 komentarzy :

  1. Ciągle Ci piszę, że zacznę w końcu oglądać dramy, które polecasz ale nie mogę znaleźć czasu. A ta wydaje się taka piękna, totalnie zachwycają mnie gify, które dodałaś do recenzji <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Nie znam i nic o tym nie słyszałam :)

    Zapraszam http://ispossiblee.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Fabuła wydaje mi się ciekawa, też lubię motyw podróży między światami :D Te sceny z rysunkowymi postaciami wyglądają super! Pozdrawiam ciepło! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Słyszałam o tej dramie, ale jeszcze się za nią nie zabrałam. Jednak kiedyś na pewno to zrobię! :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Jeszcze nigdy w życiu nie oglądałam koreańskiego serialu. Może to będzie jakaś alternatywa dla japońskich anime, których ostatnio wcale nie chce mi się oglądać :)
    Pozdrawiam,
    http://tamczytam.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Całkowicie nie mój klimat, ale recenzja naprawdę porządna :D
    Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  7. Muszę się za nią zabrać, nadrobić zaległości. :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Hej, nominowałam Cię do Babeczkowej wyliczanki :)
    Więcej informacji tutaj:
    http://sunny-snowflake.blogspot.com/2016/10/babeczkowa-wyliczanka.html

    OdpowiedzUsuń
  9. Rzadko kiedy mam okazje oglądać kinematografię z Korei, kiedyś miałam taki okres że obejrzałam kilka ich "hitów kinowych" bardzo ,bardzo długie filmy dzieliłam je po dwie godziny na jeden dzień :-)
    Obejrzę ten serial bo zapowiada się bardzo oryginalnie, a dziś ciężko o to gdy zalewają nas "klony filmowe" z ameryki :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja z "W" miałam problem. O ile na początku oglądałam na bieżąco, tak przestałam gdzieś po 6. odcinku. Nudziła mnie ta drama i nie mogła przy sobie utrzymać. Jak się za nią w końcu wzięłam pod koniec roku, to poszła mi bardzo szybko, ale dopiero jak przeszłam 9. odcinek. Baaardzo długo się dla mnie rozkręcała. Muszę przyznać, że komiksowe rysunki były jednym z ciekawszych elementów serii, a i zgodzę się, że pan grający autora komiksu odwalił tu kawał świetnej roboty.

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.