Witam!
Muszę przeprosić was za moją dłuższą nieobecność, jednak mam już gotowe wytłumaczenie: brałam udział w pierwszej części wymiany polsko-niemieckiej organizowanej przez moje liceum! Od 5.09 do 12.09 gościliśmy w naszych domach Niemców ze szkoły Gesamschule Raischof i przez cały tydzień zwiedziliśmy razem wiele ciekawych miejsc!
W tym roku, całe to przedsięwzięcie zaczęło się dosyć szybko, dlatego bardzo ciężko było znaleźć chętnych. Ostatecznie uzbierała się 15-osobowa grupa i dokładnie tyle samo osób przyjechało do nas z Niemiec (+ jeszcze dwie opiekunki). Byli to całkiem ciekawi ludzie ^^ Dwóch chłopaków miało bardzo podobnie na imię a mianowicie byli to LenarT i LenarD. Ten pierwszy wyglądał zupełnie jak Kudłaty ze Scooby-Doo a drugi nigdy nie rozstawał się ze swoją czapką z daszkiem.
Znalazły się także trzy wytapetowane blondyny, które zadawały się tylko z tą popularniejszą częścią naszej polskiej grupy. Gdyby nie nasza szkolna bibliotekarka (i organizatorka wymiany), nie wiedziałabym, jak one się w ogóle nazywają!
Jeden z chłopaków o imieniu Phil przypominał mi trochę Bukę z "Muminków" a taki Max, który był najniższy ze wszystkich, miał najdojrzalszy głos i podobno pił najwięcej na imprezach. On był niewiele niższy ode mnie a na dodatek wyglądał trochę jak dziecko z podstawówki! W zasadzie, takie myślenie o nim jest nieco płytkie, ale w momencie kiedy dowiedziałam się o tym piciu, przestałam myśleć o nim dobrze...
Zastanawiałam się nad opisaniem tutaj każdego dnia z naszej wymiany ale chyba zakatowałabym was moją pisaniną na śmierć, więc postaram się powiedzieć tylko o tych najciekawszych rzeczach.
W sobotę 5.09, kiedy zakwaterowaliśmy się już w hostelu w Krakowie i przyjęliśmy Niemców, odbyła się oficjalna powitalna kolacja. Jak się wcześniej okazało, tego dnia wypadały 18 urodziny jednego z Niemców- Jana-Philipa, więc nasza opiekunka kupiła: ogromną kartkę z napisem "To twoje 18 urodziny! Jesteś już dorosły!" (każdy miał się na niej podpisać), dwa czekoladowe torciki wedlowskie i dwa opakowania z jakimiś żelkami (to te, co wyglądają jak połówki pomarańczy i są w okrągłym opakowaniu). Po kolacji nastąpiło uroczyste wręczenie prezentów. Mi w udziale przypadło trzymanie dwóch zapalonych świeczek (1 i 8 dla niekumatych) a mojej koleżance- Emilce, wręczenie kartki urodzinowej. Pamiętam, że jak zaczęliśmy śpiewać "Happy Birthday..." to chłopak był nieźle zdziwiony (miejmy nadzieję, że pozytywnie!).
Muszę napomknąć o wyglądzie miejsca w którym odbyła się ta mała niespodzianka. Kiedy zobaczyliśmy je po raz pierwszy nie byliśmy zbyt zadowoleni... Była to dosyć obskurna stołówka znajdująca się w piwnicy starej kamienicy (nie czuję, że rymuję). Wszędzie śmierdziało wilgocią a na domiar złego, chyba tamtejsza podłoga dawno nie widziała mopa a stoły ścierki! I jeszcze te nagie, ceglane ściany! Jakbyśmy byli w jakimś bunkrze! Wolę nie wiedzieć, co pomyśleli sobie wtedy ci Niemcy...
Jeszcze tego samego wieczoru wybraliśmy się wszyscy na rynek na spokojną przechadzkę. Poznałam wtedy dziewczynę, którą wybrałam sobie jako moją partnerkę w wymianie. Jej imię brzmi Vivien. Wiedziałam o niej tylko tyle, że nie jada mięsa, uwielbia Harrego Pottera i jest bardzo spokojna i miła. Od mojego kolegi z jej szkoły, który brał udział w wymianie w zeszłym roku i poznał mnie na balu szkolnym, dowiedziałam się, że tak jak ja, jest wielką fanką zespołu Muse. "Kurczę, ale mam szczęście"- pomyślałam sobie wtedy.
Podczas naszej wspólnej rozmowy okazało się, że "Map Of The Problematique" jest naszą ulubioną piosenką Muse'u, naszym ulubionym anime jest "InuYasha" i mamy tego samego ulubionego bohatera z tego anime! WOOOW! Jakbym znalazła siostrę normalnie XD
Przez całą wymianę genialnie się dogadywałyśmy. Jej angielski był nieco gorszy niż mój, ale i tak zawsze byłam w stanie ją zrozumieć. Jeden z wolnych wieczorów spędziłyśmy śpiewając piosenki Muse'u w wersji karaoke i oglądając śmieszne filmiki na internecie zaś inny, oglądając film-anime "Howl's Moving Castle" ("Ruchomy Zamek Hauru") z angielskimi napisami. Cieszę się, że trafiłam na kogoś o tak podobnych zainteresowaniach i tak sympatycznym charakterze!
Często bawiłyśmy się w pewną grę: ja mówiłam coś po polsku i tłumaczyłam to na angielski a następnie ona mówiła to po niemiecku i musiałyśmy powtórzyć to słowo w obcym dla siebie języku. Pamiętam, że Vivien miała straszne trudności ze słowami "wrzesień" i "ciecierzyca" XD Kurde! Teraz mi się przypomniało, że zapomniałam ją poprosić aby powiedziała "W Szczebrzeszynie chrząszcz brzmi w trzcinie". Nosz kurde no...
Moi rodzice bardzo polubili Vivien i codziennie pytają mnie, czy nie napisała do mnie jakiegoś e-maila! Dzięki niej, zaczęłam też słuchać AURORY- genialnej, młodej piosenkarki z Norwegii. Bardzo polecam wam jej piosenki!
Jak wyglądał plan naszej wymiany:
- 5.09- wyjazd do Krakowa z przystanku Polskiego Busa w Rzeszowie, zakwaterowanie w hostelu w Krakowie, kolacja i wieczorny spacer po rynku;
- 6.09- zwiedzanie Krakowa i powrót do Rzeszowa;
- 7.09- oficjalnie rozpoczęcie wymiany, wolne popołudnie;
- 8.09- spacer nad zaporą w Solinie i zdobycie szczytu Połoniny Wetlińskiej;
- 9.09- warsztaty przygotowujące do zwiedzania Auschwitz (podział na grupę polską i niemiecką);
- 10.09- zwiedzanie Auschwitz i warsztaty w grupach (najpierw oddzielne a później łączne);
- 11.09- zwiedzanie Uniwersytetu Rzeszowskiego oraz warsztaty pt. "Love your life";
- 12.09- oficjalne pożegnanie Niemców w Pizzeri XD
- 13.09- odjazd Niemców do Krakowa z przystanku Polskiego Busa w Rzeszowie.
To był tydzień pełen wrażeń i gdybym miała opowiedzieć wam o wszystkim ze szczegółami, ten wpis ciągnąłby się w nieskończoność!
Vivien (po lewej) i ja + mój pies- Bonus <3
Ja (po lewej), Vivien ( z prawej) i mój pies
Bardzo serdecznie zachęcam was do udziału w wymianach zagranicznych! Dzięki nim poznałam mojego dobrego kolegę i nową, wspaniałą koleżankę! Możecie doszlifować swój angielski i poznać nieco kulturę, język i obyczaje obcego dla was państwa!
Druga część naszej wymiany będzie miała miejsce w czerwcu. Będzie to dla mnie zarówno pierwsza wizyta w Niemczech jak i za granicą. Nie mogę się doczekać <3
A czy wy braliście kiedyś udział w wymianie bądź też poznaliście bliżej kogoś zza granicy? Piszcie w komentarzach :D
See you
Kamila
To na pewno było niesamowite przeżycie! :D Z wielką chęcią wzięłabym udział w czymś takim, ale jednak nie mam na to możliwości i okazji :__:
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lucy z Cmentarza zapomianych książek
Niestety nie brałam udziału w żadnej wymianie, gdyż zwyczajnie nie miałabym gdzie przyjąć gościa zza granicy (moje mieszkanie jest ZDECYDOWANIE za małe). A szkoda. Zdaję sobie sprawę, że to niesamowite wydarzenie i zazdroszczę wielu osobom, które mogły to przeżyć. ;_; Cieszę się, że miałaś okazję poznać tak sympatyczną osobę, jaką jest Vivien. ^^
OdpowiedzUsuńBo kocham czytać!
Ciekawe doświadczenie. Kusiły mnie wymiany, ale w żadnej nie brałam udziału. :)
OdpowiedzUsuńP.S. Berneńczyk? Cudne pieski, sama mam. :D
Bonus jest kundlem :P Jego matka była Owczarkiem Podhalańskim ale za to ojciec był Berneńczykiem.
UsuńMogłam brać udział w wymianie, ale nie chciałam. Teraz trochę żałuję, bo osoby, które się zgłosiły, świetnie spędziły czas.
OdpowiedzUsuńVivien to cudowne imię! *-*
P.S. Przejrzałam kilka Twoich postów i zdecydowałam, że dołączę do grona obserwatorów :)
Cieszymy się, że wróciłaś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam.
Między Stronami
Ja również nigdy nie brałam udziału w wymianie szkolnej, a szkoda, bo to wydaje się być świetnym doświadczeniem. U mnie w szkole są organizowane wymiany z Francją. Słyszałam najróżniejsze opowieści z takich wymian, dobrych jak i złych i szczerze mówiąc chyba wolałabym wymiany z jakimś innym państwem :D
OdpowiedzUsuńIch perspektywy
Zazdroszczę. Ale z tego co mi wiadomo to w liceum, do którego się wybieram, są organizowane takie
OdpowiedzUsuńwymiany. A przynajmniej były...
Masz śliczny kolor włosów. Skojarzyłaś mi się z Ginny, z Harry'ego Pottera (pozdrawiam Vivien za gust książkowy ^^).
W moim regionie obcokrajowców jest mało, więc raczej nie mam możliwości nawiązania z nimi większego kontaktu (są obcokrajowcy ze wschodniej granicy, ale to raczej dorośli ludzie).
Pojechałabym chętnie za granicę. Żeby zobaczyć świat z innej perspektywy. Chociaż u mnie wyjazd do Krakowa czy Warszawy, to podróż to innych światów.
Pozdrawiam.
Taka wymiana musi by świetna, poznaje się tyle nowych osób :)
OdpowiedzUsuńSuper zdjęcia, pozdrawiam! :D
Mój blog - klik ^^
Totalnie zazdroszczę! uwielbiam ten kraj! :)
OdpowiedzUsuńhttps://typical-writers.blogspot.com
O! Ja w przyszłym roku wybieram się na wymianę. Słyszałam już od wielu osób, że to niesamowite przeżycie. Widać, że i Ty świetnie się bawiłaś. Fajne zdjęcia i kochany piesioo. ;**
OdpowiedzUsuńMój zwariowany świat: KLIK
Wow! Super, cieszę się że udało ci się zdobyć nową koleżankę ;) Mam nadzieję że też kiedyś pojadę na wymianę... Masz śliczne włosy, kochanego piesia i coś czuję że cudowny talent do blogowania :))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
atkasblog.blogspot.com
Ja niestety nie miałam okazji nigdy brać udziału w wymianie. Chciałabym ale moja szkoła nie prowadzi już czegoś takiego bo projekt się już skończył. Jednak fajnie by było poznać kogoś z innej kultury.
OdpowiedzUsuńhttp://take-a-pencil-and-draw-world-of-races.blogspot.com/