Hejka!
Jeżeli czytacie tego bloga od dłuższego czasu, to na pewno wiecie, że jestem ogromną fanką romansów, choćby i tych niezbyt ambitnych. Jednakże nawet największy fan tego gatunku potrzebuje w pewnym momencie drobnej odmiany. W moim przypadku wybór padł na dosyć nieszablonowy film pt."Real". Co jest w nim takiego wyjątkowego? Zaraz się przekonacie. Zapraszam!
Informacje ogólne
Produkcja: Japonia
Czas trwania: 127 min.
Gatunek: dramat, romans, science-fiction
Rok produkcji: 2013
Kiedy dziewczyna Koichiego zapada w śpiączkę po nieudanej próbie samobójczej, centrum medyczne daje mężczyźnie szansę, aby ten skontaktował się z nią telepatycznie. Dzięki nowoczesnej maszynie, świadomość Koichiego przenosi się do umysłu Atsumi i stara się nawiązać z nią kontakt. Podczas jednej z telepatycznych sesji, kobieta twierdzi, iż nie pamięta nic sprzed okresu, kiedy zaczęła tworzyć mangi i prosi mężczyznę, aby ten znalazł jej stary rysunek przedstawiający plezjozaura. Atsumi uważa, iż jest on kluczem do odzyskania jej wspomnień i do wybudzenia się ze śpiączki. Mężczyzna rozpoczyna żmudną podróż do głębin swojego dzieciństwa i odkrywa, iż świat w którym dotychczas żył jest tylko ułudą.
Historia przedstawiona w tym filmie jest naprawdę nietypowa, więc nie zdziwię się, jeżeli nie do końca was ona zainteresuje. Klimat całej produkcji także jest specyficzny. Mam wrażenie, że gdybym bardziej próbowała się w niego wczuć, zapadłabym w hipnozę (tak, taki ten film był dziwny). Jednakże niewiele by brakowało, a zaczęłabym szukać czegoś innego do oglądania. Już od pierwszych minut filmu zostałam wrzucona w istny wir wydarzeń i gdybym nie przeczytała wcześniej opisu filmu, nie byłabym w stanie pojąć co zaszło i w jakim momencie fabuły się znajduję. Znacznie bardziej wolę, gdy akcja rozwija się na początku powoli, a dopiero później, stopniowo nabiera tempa. W przypadku "Real", początek jest dosyć niejasny i zrobiony na szybko, później wszystko zwalnia i dopiero przy końcu zaczyna dziać się coś ciekawego.
Para głównych bohaterów
Nawet jeżeli "Real" było nieco przydługie i momentami nudne, całkiem nieźle bawiłam się podczas oglądania. Twórcy dokonali świetnych wyborów jeżeli chodzi o lokacje, co już od pierwszych scen rzuciło mi się w oczy. Miejsca takie jak ruiny, stare budynki, składziki pełne starych przedmiotów, pusta plaża czy nawet dżungla- wszystkie opuszczone miejsca bardzo rozbudzają moją wyobraźnię i umilają mi oglądanie.
Muzyka nie pojawiała się w zbyt wielu scenach, bohaterom towarzyszyła zazwyczaj głucha cisza. Jeżeli jednak dało się już usłyszeć jakąś melodię w tle, swoim klimatem bardzo wpasowywała się w atmosferę filmu. Chętnie posłuchałabym jej jeszcze raz, gdyż była ona na swój sposób relaksująca, tajemnicza, a nawet lekko niepokojąca.
Z swoich recenzjach japońskich produkcji, bardzo często narzekam na nieudolną grę aktorów. Nie wiem czym jest to spowodowane, ale jednak Koreańczycy lepiej wypadają w swoich rolach: umiejętniej potrafią wczuć się w odgrywane przez nich postacie. Jeżeli chodzi o "Real", mam tutaj mieszane uczucia. Z jednej strony aktorzy grali trochę bez emocji, ale z drugiej, ten bijący od nich chłód miał w sobie coś specyficznego, magnetyzującego. Nie wiem jak to ująć, ale pomimo braku ekspresji na ich twarzach, i tak potrafiłam wyczuć ich emocje.
Lubię tę aktorkę :) Znam ją z dramy "Never Let Me Go", którą swoją drogą polecam!
W filmie pojawiło się kilka scen, które były kręcone w green roomie. O ile większość z nich wyglądała całkiem przyzwoicie, o tyle te, w których główny bohater jechał autem, wyglądały wręcz komicznie. To wyglądało tak, jakby twórcy wybrali się na przejażdżkę po wybojach i z kaprysu reżysera nagrali tę przejażdżkę w lekko brązowym filtrze. Gdy jednak zorientowali się, że nie wygląda to zbyt realistycznie, i tak dodali to do filmu, bo nie mieli zbyt dużo czasu na nakręcenie czegoś nowego. Jest jeszcze możliwość, że ten zabieg nie był przypadkowy i miał on jedynie na celu pokazać, że świat w którym żyje nasz główny bohater nie jest realny i tylko on tego nie zauważa. Kto wie?
Bardzo podobały mi się fragmenty, kiedy to Koichi przenosił się swoją świadomością do umysłu Atsumi. Na samym początku słychać było szumy i obraz był lekko zakłócony, zupełnie, jakby główny bohater wszedł do telewizora. Czymś co jeszcze zwróciło moją uwagę, był wygląd maszyny, która umożliwiała telepatyczną rozmowę. Ciekawi mnie, czy wynalezienie czegoś takiego jest możliwe...
Wyżej wspomniana maszyna
"Real" zdecydowanie nie jest typem produkcji, która posiada rzeszę fanów i figuruje na samych szczytach list z najlepszymi tytułami. "Real" jest przeznaczone dla tych, którzy nie boją się wejść głębiej we własną świadomość i fascynują ich nietypowe zjawiska jak telepatia czy wizje niczym ze snów. Jak dla mnie, ten film jest niesamowicie specyficzny (czuję, że chyba nadużyłam już dzisiaj tego słowa) i wywarł na mnie spore wrażenie. Jeżeli są wśród was fani science - fiction, gorąco zachęcam was do oglądania.
Jeżeli zainteresował was ten film, znajdziecie go na TEJ stronie. Aby go jednak obejrzeć, musicie być zalogowani.
Moja ocena 7/10
See you
Kamila
PS Mam nadzieję, że wy też poczuliście się skonfundowani w związku z tym plezjozaurem. Jak to przeczytałam, pomyślałam sobie "Czy twórcy musieli AŻ TAK udziwnić tę historię?"
Nie przepadam za romansami, a jak już zobaczyłam, że to japoński... Jednak masz coś w sobie, co zachęca mimo wszystko! ;) Zapisałam i z chłopakiem obejrzymy w następny weekend, dziękuję! ;) Pozdrawiam serdecznie! ;**
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję za tak miły komplement :D
UsuńCiekawi mnie ta specyficzność, zapisuję tytuł :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam,
www.lekturia.blogspot.com
Też lubię romanse i przyznam, że zainteresował mnie ten tytuł swoją nietypowością, wydaje się być całkiem ciekawy. Może kiedyś oglądnę, jak nie zapomnę :) Fajna recenzja, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńLubię produkcje, które nie są takie "pospolite". Muszę przyznać, że zaciekawił mnie ten film i coś czuję, że szybko się za niego wezmę.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3
http://aleksa01.blogspot.com/
Oglądałam film i... nic z niego nie pamiętam oprócz tego, że miał ładne ujęcia XD
OdpowiedzUsuńW sumie film wydaje się być bardzo zachęcający :D
OdpowiedzUsuńLubię oglądać romanse, a ten jest dosyć inny, co jeszcze bardziej kusi do obejrzenia.
Uwielbiam czytać Twoje recenzję. Są rozbudowane, a przy tym nie posiadają żadnych spojlerów :)
Pozdrawiam,
http://my-little-world-olimpia.blogspot.com/
Dopiero pierwszy raz odwiedzam Twoego bloga, ale ja tez jestem wielbicielką romansów, nawet tych nakbardziej sztampowych ! :) Film wydaje się fajny, chociaż nie obejrzałabym go aby się rozerwać :)
OdpowiedzUsuńMimo fenomenalnej recenzji jestem przekonana, że mi chyba by się ten film nie spodobał ;)
OdpowiedzUsuńHahahhahaahha dzięki za tego plejozaura w PS ^^ Tak twórcy mogli mu kazać szukać Godzilli, ale w sumie nie wiem co byłoby dziwniejsze ;>
OdpowiedzUsuńKadry z filmu wyglądają bardzo ładnie :)
Z japońskich filmów, to oglądam jedynie horrory, dlatego romans kompletnie odpada w moim przypadku.
OdpowiedzUsuńNawet wyprodukowany w Polsce. Nie jestem fanką tego gatunku.
Ale trzeba przyznać, że historia niezwykle wzruszająca.
Pozdrawiam,
http://tamczytam.blogspot.com
Filmu nie oglądałam i też pierwszy raz o nim słyszę nie wiem czy kiedyś go obejrzę bo moja lista już jest bardzo długa :)
OdpowiedzUsuńBlog o książkach
Erm, plejozaur - tak, mnie też to skonsternowało :P
OdpowiedzUsuńI w ogóle uważam, że Japończycy mają trochę nie tego w głowach i tylko oni mogą wpadać na takie pomysły zwłaszcza, jak w moich zawodzie na lekcjach oglądamy czasem japońskie reklamy - ekhm, to są jakieś pojebane reklamy :D I filmy nie wydają mi się wcale lepsze....
Brzmi dość ciekawie, chociaż jeszcze nie wiem, czy obejrzę - ostatnio jakoś ciężko mi się wkręcić w filmy. No i trochę obawiam się tych nudniejszych momentów. ;)
OdpowiedzUsuńJapończycy mają talent do udziwniania :D
OdpowiedzUsuńAle jak to jest, że to co jest nawet nie do pomyślenia w naszej kinematografii, u nich wchodzi bez mrugnięcia okiem? :D To właśnie sprawia, że co i raz warto przysiąść do azjatyckich filmów i zobaczyć, że tylko zachód, ale i wschód ma wiele do zaoferowania :D
Choć sci-fi... no wątpię, bym obejrzała :D