05 grudnia 2015

Geneza szaleństwa- recenzja filmu "Makbet"

Hejka!
   Jakiś czas temu wybrałam się wraz z moją klasą do kina. Z racji tego, iż ostatnio do kin wszedł film nakręcony na podstawie lektury, którą czytaliśmy w zeszłym roku szkolnym, postanowiliśmy go zobaczyć (cóż, wątpię czy komukolwiek z mojej klasy przyświecał taki cel idąc do kina, bardziej chodziło o to, by opuścić lekcję :v). Postanowiłam poświęcić mu trochę więcej uwagi. Zapraszam! 

Plakaty reklamujące film

   Zakładam, że znacie fabułę dramatu. Przypomnę ją jednak tym nieco zapominalskim: Makbet po zwycięskiej bitwie wraca wraz ze swym przyjacielem Bankiem do rannych żołnierzy. Na ich drodze jednak spotykają kilka tajemniczych kobiet, które przepowiadają dwóm wojownikom przyszłość; Makbetowi mają przypaść zaszczyty tana Kawdoru oraz królewski tron zaś Bankowi władza królewska jego synom i wnukom. Ku wielkiemu zdumieniu Makbeta wkrótce spełnia się pierwsza część przepowiedni: za schwytanie zdrajcy podczas bitwy, została mu przekazana władza w Kawdorze. Makbet opowiada o wszystkim swojej żonie, która później namawia go do przejęcia władzy podstępem. Nadarza się ku temu sposobność, gdyż tego samego dnia, ma ich odwiedzić król Szkocji- Duncan. Makbet zakrada się nocą do sypialni króla po czym go zabija. Wina za ten haniebny czyn spada później na dwóch pijanych strażników. Tym oto sposobem Makbet przyczynia się do spełnienia drugiej części przepowiedni- zasiada na tronie Szkocji. Z czasem jednak zaczynają dręczyć go obawy- a co jak straci władzę? A co jak nie pozostawi po sobie potomka? Przecież to właśnie synowie Banka mają przejąć po nim koronę! W głowie Makbeta zaczyna szaleć mordercza burza, która wkrótce pochłonie nie tylko jego ale i jego krnąbrną żonę. 


Makbet z żoną

   Pierwsza rzecz, która zdecydowanie najbardziej rzuciła mi się w oczy, ty były piękne szkockie krajobrazy; takie zimne i jałowe, tak idealnie pasujące do posępnego klimatu tej mrocznej historii. Należy też wspomnieć tutaj o ciekawie i oryginalnie wyglądających pomieszczeniach i budynkach takich jak zamek króla Szkocji oraz niewielka biedna wieś, w której mieszkał wcześniej Makbet wraz z żoną. 
   Tajemnicza oraz momentami niepokojąca muzyka, potrafi wprawić widza w stan lęku oraz nerwowego oczekiwania na kolejne wydarzenia. Nie mam także zastrzeżeń co do makijażu oraz strojów. Mężczyźni powracający z wojny wyglądali wyjątkowo wiarygodnie a wszelakie stroje niewątpliwie pasowały do ówczesnej epoki. 
   Część osób z mojej klasy bardzo skarżyła się na momentami zbytnie przeciąganie scen i ich monotonność. Cóż, co do przedłużania scen muszę przyznać im rację- było kilka takich momentów, kiedy to mogłam na dłuższą chwilę odwrócić swoją uwagę od filmu, a i tak wciąż nadążałam za fabułą. Jednak za te sceny należy się ogromny szacunek aktorom; wytrwać w swojej roli przez tak długi czas i to bez zająknięcia się- szacunek. 
   Uważam, iż aktorzy zostali dobrze dobrani do ról oraz świetnie się w nich sprawili. Muszę pogratulować także autorowi scenariusza ponieważ zamiast stworzyć "Makbeto-podobne-coś" trzymał się on oryginału i nie namieszał zbytnio w fabule. Co prawda kilka rzeczy zostało zmienionych, jednakże z korzyścią dla filmu. Jedna taka zamiana wyjątkowo przykuła moją uwagę, gdyż pozwala ona widzowi lepiej zrozumieć okoliczności danego wydarzenia (SPOILER: chodzi mi tutaj o moment, kiedy żona Makbeta popada w obłęd. Obejrzycie, to sami przekonacie się czemu). 
   Szczerze współczuję tym, którzy wybrali się na seans bez wcześniejszego zapoznania się z dramatem Szekspira. To musiała być dla nich katorga! Byliśmy na spektaklu z napisami więc nie było mowy o swobodnym słuchaniu i relaksie- skupienie skupienie i jeszcze raz skupienie (wyjątkami są te bardzo długie sceny, o których wcześniej wam wspomniałam). Do tego, tekst pojawiający się na ekranie był niemal żywcem wzięty z książki. Ci co czytają lektury wiedzą jak to jest- czytasz jedną stronę 50 razy a i tak nic z niej nie wiesz. Dokładnie tak samo było i w tym przypadku; nawet jeżeli znam cały zarys fabuły, to kompletnie nie wiedziałam, o czym w danej chwili toczyła się rozmowa! 


Kadr z filmu

   Zdania na temat tego filmu są wyjątkowo podzielone w mojej klasie. Tak jak po "Karbali" niemal wszyscy jednogłośnie stwierdzili, iż było warto zapłacić za obejrzenie tej produkcji, tak w przypadku "Makbeta" połowa żałuje wydanych na ten seans pieniędzy. Wszystko zależy od gustu- ja należę do tej drugiej frakcji, która jest wyjątkowo zadowolona po obejrzeniu filmu. W przypadku każdej ekranizacji, szczerze zachęcam was do bliższego zapoznania się z jej oryginałem. 


Kadr z filmu

   Czy byliście już w kinie na tym filmie? A może planuje cię się dopiero na niego wybrać? Mam nadzieję, iż zachęciłam was do obejrzenia tej produkcji. 

Moja ocena 8/10

See you
Kamila
UDOSTĘPNIJ TEN POST

14 komentarzy :

  1. Dlaczego tego nie ma w moim kinie !?!
    A po za tym i tak tego nie czytałam wiec jak przeczytam to poszukam,
    powstrzymałam się nawet przed czytaniem twojego spojleru :)
    Pozdrawiam,
    pozeram-ksiazki-jak-ciasteczka.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Pamiętam, że narzekałam na "Makbeta" podczas czytania i przerabiania go, ale im dalej od omawiania tej lektury w szkole, tym bardziej zaczynam doceniać historię stworzoną przez Szekspira. Oto właśnie dowód na to, że przerabianie w szkole potrafi zniechęcić nawet do najlepszych książek! Z chęcią poszłabym na filmowego "Makbeta". Jestem zachwycona strojami i krajobrazami, które widziałam w trailerach czy na kadrach filmu. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie miałam okazji być na tym w kinie.Niezbyt dobrze wspominam tą lekturę, zdecydowanie wolę klimat Dziadów. Nie jestem fanką Szekspira, ponieważ nie wydaje mi się ciekawa. Za to bardziej pasuje mi literatura romantyczna więc prędzej pójdę na coś innego do kina.

    Mój kawałek internetu

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja właśnie teraz w szkole przerabiam "Dziady cz. III". II część była jeszcze w porządku, nawet mi się podobała ale ta III? Beznadzieja :(

      Usuń
  4. O matko! Skoro to się dzieje w Szkocji to muszę zobaczyć ten film. Mam kręćka. Książkę czytałam dawno i chyba mi ten szczegół umknął. A poza tym, słyszałam bardzo dobre opinie o filmie. Może uda mi się jeszcze pójść do kina :-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie oglądałam Makbeta, ale skoro piszesz, że Ci co nie czytali by się w tym średnio połapali, to chyba nawet dobrze, że jeszcze nie widziałam tego filmu :) Ta książka będzie moją lekturą dopiero w styczniu, ale opisałaś to tak, że aż zaczyna mnie ona ciekawić. Uwielbiam dramaty, a motyw szaleństwa zawsze nadaje sztuce tajemniczości. Pozdrawiam :)

    callmeanthony.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  6. Hejka,my z bloga FreeNagers<3
    Bardzo dziękujemy,że wpadłaś:)
    Nawet nie wiesz jak my się cieszymy takimi komami*-*
    Dopiero zaczełyśmy go prowadzić:D





    Pozdrawiamy ~Adminki bloga FreeNagers

    Nasz blog http://freenagers.blogspot.com/


    Ps.Świetny Blog :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Hahah tym razem to ja, Mai. Z moją klasą też tylko żeby wyrwać się z lekcji :P Ale ostatnio wyszliśmy w sobotę :c Ale ja jej nie straciłam bo byłam choora :) Pozdrawiam a link do naszego bloge gdzieś jest tam w komentarzach XDD
    ~Mai^^

    OdpowiedzUsuń
  8. Zaintrygowałaś mnie. Twój blog jest śliczny i oryginalny. Wydajesz się być fajną osobom, będę tu wpadać. ^^
    PS: Fajny post!

    zakuta-lancuchami-wspomnien.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Ostatnio nie miałam szczęścia na wypad do kina, ale może szczęście mi poświeci w oczy i obejrzę ten film. Spiszę go sobie do zaplanowanych filmów na jesień :)
    Zapraszam do mnie w wolną chwilę :)

    OdpowiedzUsuń

Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.