Strony

30 grudnia 2016

Druga szansa- recenzja filmu pt."The Silenced"

Hejka!
   Niektóre filmy należy obejrzeć co najmniej dwa razy, aby np. lepiej zrozumieć poszczególne elementy fabuły, lub by poczuć klimat historii. Kiedy kilka miesięcy temu oglądnęłam film pt."The Silenced", nie wywarł on na mnie dobrego wrażenia. Postanowiłam jednak dać mu drugą szansę i przekonałam się, że było warto! Zapraszam!


Informacje ogólne
Produkcja: Korea Południowa
Czas trwania: 99 min.
Gatunek: dramat, horror, fantasy, tajemnice
Rok produkcji: 2015

   Po tym, jak w 1910 roku, Korea została formalnie zaanektowana przez Japonię, obowiązkami każdego Koreańczyka stały się znajomość języka japońskiego oraz respektowanie nowych władz. W 1938 roku, do zamkniętej szkoły żeńskiej trafia Joo-Ran Cha, nazywana także swoim japońskim imieniem- Shizuko. Nastolatka już pierwszego dnia pobytu spotyka się z brakiem akceptacji ze strony rówieśniczek, a to wszystko za sprawą swojej choroby oraz... imienia. Jakiś czas wcześniej, jedna z najlepszych uczennic - Shizuko - zniknęła w tajemniczych okolicznościach ze szkoły, z czym wciąż nie mogą pogodzić się jej najbliższe przyjaciółki. Jedynie Yeon Duk nie ulega presji koleżanek i postanawia zbliżyć się do Joo-Ran. Dziewczęta szybko odnajdują między sobą nić porozumienia, jednakże ich sielanka nie trwa zbyt długo. W szkole zaczyna ginąć coraz więcej uczennic i jedynie główna bohaterka jest świadkiem ich niepokojącego zachowania zaraz przed zniknięciem. Nikt nie wierzy jednak w jej słowa, a już szczególnie Yeon Duk, która niespodziewanie odsuwa się od przyjaciółki. W pewnym momencie dziewczęta poznają powód, dla jakiego zniknęły ich rówieśniczki, a Yeon Duk wyznaje przerażającą prawdę na temat zaginionej Shizuko. 
   Aby zrozumieć realia, jakie przedstawiono w tym filmie, musiałam podać wam na początku opisu fabuły kilka informacji, dotyczących tamtego okresu w historii Korei. Kiedy po raz pierwszy oglądałam ten film, cięgle zastanawiałam się, dlaczego jego bohaterki raz używały języka koreańskiego, a po chwili przechodziły na japoński. Dlatego, aby oszczędzić wam podobnej konsternacji podczas oglądania, postanowiłam zaserwować wam krótkie przypomnienie z historii Azji. Swoją drogą, polecam wam zapoznać się z tematem ludności, która zamieszkiwała tereny okupowane przez Japończyków. W pewnym momencie można dojść do wniosku, że to, co działo się w "The Silenced" mogłyby mieć miejsce w rzeczywistości. Oczywiście nie wyglądałoby to dokładnie tak jak w filmie, ale byłoby wielce prawdopodobne. 


Joo-Ran oraz dyrektorka szkoły

   Kiedy oglądnęłam ten film pierwszy raz, uznałam go za kompletną porażkę. Klimat wydawał mi się nijaki, fabuła nudna i przeciętna, nie wspominając już o licznych dziurach, które muszę przyznać, są widoczne i to nawet dla średnio spostrzegawczego widza. O jakich dziurach mowa? Najczęściej dotyczyły one kwestii typu: skąd dany bohater wiedział, że w tym a tym miejscu spotka inną postać? Sama końcówka filmu też jest niejasna. Wolałabym, aby przedstawiono widzowi, jak akcja potoczyła się dalej. SPOILER Kiedy cała szkoła zostaje zniszczona, czy ktoś jakoś reaguje w tej sprawie? Co się stało z ocalałymi uczennicami? Właśnie to, chciałabym wiedzieć. KONIEC SPOILERU.
    Nie wiem, czym była spowodowana moja niechęć do tej produkcji. Najprawdopodobniej, wtedy gdy ją oglądałam, nie byłam w humorze na horrory i stąd ta moja niepochlebna opinia. W każdy razie, kilka dni temu naszła mnie ochota na film z dreszczykiem i przypomniałam sobie o "The Silenced". Jejku, byłam wręcz urzeczona! Czułam się, jakbym miała do czynienia z tą historią pierwszy raz. Dziury fabularne wciąż raziły mnie po oczach, jednakże akcja wydała mi się o wiele bardziej wciągająca, a klimat? Za sam klimat dałabym 10/10. Muzyka, ubiory postaci, wystroje wnętrz oraz lokacje- wszystko to idealnie się ze sobą komponowało i dało naprawdę wspaniały efekt. Udało mi się poczuć tę atmosferę dawnych szkół dla dziewcząt oraz, nawet jeśli znałam już cały przebieg fabuły, czułam ciągłe napięcie podczas oglądania i nie mogłam oderwać się od ekranu. 


Yeon-Duk

   Moimi ulubionymi elementami w tym filmie były zdecydowanie barwne lokacje oraz muzyka. Przy recenzowaniu filmu pt. "Real" (recenzję znajdziecie TUTAJ) zdradziłam wam, że uwielbiam opuszczone miejsca, ruiny oraz stare budynki. Jeżeli, tak jak w moim przypadku, zwraca to waszą uwagę, znajdziecie pełno takich elementów w "The Silenced". Co do muzyki, to bardzo żałuję, ale niestety nie wstawię tutaj żadnego z utworów z OST, gdyż nie udało mi się ich znaleźć na YT. Jednakże uwierzcie mi- gdyby nie one, ten film straciłby swoją magię. 
   Podczas oglądania "The Silenced", zwróciłam szczególną uwagę na aktorkę Park Bo-Young, która wcieliła się tutaj w postać Joo-Ran. Inną produkcją, gdzie przypadła jej rola głównej bohaterki, jest zrecenzowany przeze mnie "A Werewolf Boy". Gra aktorska Bo-Young nie cechuje się co prawda zbytnią pasją oraz w moim odczuciu jest dosyć przeciętna, jednakże to, co przykuło mój wzrok, jest jej niebywała uroda oraz delikatność, z jaką się porusza. Naprawdę, dla samej Park Bo-Young mogłabym oglądnąć jakąkolwiek dramę. 



Wspólna sypialnia dziewcząt

   Bardzo żałuję, że miałam dotychczas tak złe zdanie na temat tego filmu. Cieszę się, że postanowiłam go oglądnąć kolejny raz i ostatecznie udało mi się dostrzec jego urok. Mam nadzieję, że tak jak i mnie, urzeknie was jego klimat oraz będziecie chętnie do niego powracać. 
   Film jest dostępny na TEJ stronie. Aby go jednak obejrzeć, musicie być na niej zalogowani!

Moja ocena 7,5/10

See you
Kamila

18 grudnia 2016

Próba wytrwałości- recenzja książki pt."Za kwietnymi polami"

Hejka!
   Wiek XIX był dla Japonii przełomowym okresem. Po ponad 200 latach izolacji, kraj w końcu otworzył się na wpływy obcych kultur i doszło do całkowitej transformacji państwa. W owym okresie, zaczęła się budzić w kobietach chęć niezależności i zdobycia wykształcenia. Jedną z największych prekursorek ruchu na rzecz kobiet w Japonii była Ginko Ogino- pierwsza tamtejsza lekarka. Pragnę przedstawić wam dzisiaj biografię tej niesamowitej Japonki. Zapraszam!


Informacje ogólne
Oryginalny tytuł: Beyond the Blossoming Fields
Tłumaczenie: Ludwik Stawowy
Wydawca: Prószyński i S-ka
Liczba stron: 327
Rok wydania: 2009

    W XIX wieku życie kobiet prezentowało się zupełnie inaczej niż dzisiaj. Ginko Ogino już od najmłodszych lat musiała podporządkować się woli rodziców i żyć zgodnie z zasadami panującymi w jej rodzie. Niedługo po tym, jak została wydana za mąż w wieku szesnastu lat, zaraziła się od swojego małżonka rzeżączką. Osłabiona chorobą i pokryta wstydem oraz hańbą, dziewczyna wraca po dwóch latach do rodzinnego domu i żąda natychmiastowego rozwodu. Rodzina próbuje odwieść Ginko od tej decyzji, gdyż w owych czasach bycie kobietą po rozwodzie równało się z wieczną samotnością i byciem wykluczoną ze społeczeństwa. Dziewczyna za nic ma przestrogi bliskich, gdyż po tym, co zrobił jej mąż, już nigdy nie chce związać się z żadnym mężczyzną, a życie w samotności uważa za skuteczną ucieczkę przed plotkami na temat jej choroby. 
   Gdy stan Ginko nie ulega poprawie, dziewczyna zostaje wysłana do jednego z najlepszych szpitali w Tokio, gdzie pierwszy raz spotyka się z zachodnimi sposobami leczenia. Jeden z nich zakładał dokładne zbadanie chorego miejsca u pacjenta, co nie było nigdy szerzej stosowane w znanej dotychczas medycynie wschodniej. Moment, w którym Ginko musi rozebrać się przy grupie medyków i dać im zbadać jej chore narządy, staje się jej największą życiową traumą. Upokorzenie, z jakim musiała się zmierzyć Ginko, przeradza się wkrótce w nienawiść. Dziewczyna przez bardzo długi czas nie może się pogodzić z tym, że to właśnie mężczyźni muszą zajmować się takimi wstydliwymi chorobami, a nie mają do tego prawa kobiety. W pewnym momencie w jej życiu następuje przełom, bowiem w Ginko rodzi się pragnienie zostania pierwszą lekarką w Japonii. 
   Szlachetność celu zachęca dziewczynę do nauki, jednakże na swojej drodze spotyka ją wiele przeszkód, a są nimi: dyskryminacja ze strony mężczyzn, brak wsparcia części rodziny oraz niewystarczająca ilość pieniędzy na najpilniejsze potrzeby. Ostatecznie po wielu latach ciężkiej pracyi wyrzeczeń, w 1885 roku Ginko otrzymuje dyplom upoważniający ją do uprawiana zawodu lekarza. Swoim czynem pokazała całej Japonii, iż skończyła się już era, w której jedynymi zajęciami kobiet, były opieka nad dziećmi i domem. Zakończyła się era, w które kobiety nie miały prawa głosu. 


Fotografia Ginko Ogino

     Jestem naprawdę pełna podziwu dla determinacji Ginko. Niemal wszyscy rzucali jej kłody pod nogi i utrudniali dojście do sukcesu, a to wszystko za sprawą mentalności japońskiego społeczeństwa. Gdyby nie ta nieliczna grupka osób, które wspierały ją finansowo oraz wstawiały się za nią u państwowych urzędników, świat nigdy nie usłyszałby o jej wielkim dokonaniu. Jedyne do czego miałam zastrzeżenia podczas czytania, to fakt, iż przez bardzo długi czas motorem napędowym Ginko była nienawiść do mężczyzn. Sama kiedyś uważałam, że gniew i złość mogą wpłynąć na naszą chęć działania, ale nienawiść nie jest stabilną podstawą. Ten ogień, który nagle w Tobie zapłonie, szybko się wypala. Dlatego cieszę się, że w pewnym momencie Ginko przyznaje się do tego błędu. Nienawiść nigdy nie jest dobra, pamiętajcie o tym. 
   Przyznam, że byłam bardzo zaskoczona tym, jaki stosunek mieli do Ginko mężczyźni, którzy uczęszczali razem z nią do Szkoły Medycznej Kojuin. Ja rozumiem, że kobieta nie miała prawa bytu w takiej placówce i chciano się jej stamtąd jak najszybciej pozbyć, ale to, co oni tam wyrabiali, przeszło wszelkie moje oczekiwania! Ci "mężczyźni" (w sumie bardziej pasuje tutaj określenie "osobniki płci męskiej") zachowywali się przy niej gorzej niż napalone zwierzęta- wyzywali ją, obrażali publicznie oraz zaczepiali na każdy możliwy sposób. Kiedy to czytałam pomyślałam sobie, że oni zachowywali się gorzej niż jakieś gimbusy! Ja wiem, że w niektórych gimnazjach zdarzają się naprawdę dziwne przypadki, ale u mnie na przykład nie pisano po ścianach ubikacji, że ktośtam ma okres albo nie próbowano nikogo zgwałcić za szkołą... Cóż... A wiecie, co w tym wszystkim było najlepsze? To, że jej nauczyciel kompletnie nie potępiał ich zachowania. Ciemnota totalna! 


Grób Ginko Ogino

   Pomimo dosyć trudnej tematyki, jaką podejmuje ta książka, jest ona jak najbardziej warta przeczytania. Żałuję jednak, że w momencie, gdy Ginko zdobywa ten upragniony dyplom i otwiera swoją klinikę w Tokio, emocje opadają i historia traci swoje dotychczasowe tempo. Gdy czytałam o przeszkodach, jakim musiała stawić czoło Ginko, czułam przejęcie oraz ciągle zastanawiałam się, jak uda jej się dość do sukcesu. W momencie, kiedy wszystko zaczęło iść gładko i kobieta stała się jedną z najsłynniejszych osób w Japonii, moje zainteresowanie historią stopniowo spadało, aby zatrzymać się na poziomie "No fajnie, fajnie... To ile jeszcze do końca?". Jednakże tym z was, którym nie przeszkadza brak wartkiej akcji i kultura Japonii jest bliska sercu, ta książka powinna przypaść do gustu. 

Moja ocena 7/10

See you
Kamila
PS Przepraszam, że piszę teraz co dwa tygodnie, a nie tak jak wcześniej, czyli co tydzień. Związane jest to z brakiem czasu i przygotowaniem do matury. Wybaczcie i życzcie mi powodzenia :D 

03 grudnia 2016

Moje ulubione endingi anime

Hejka!
    W dzisiejszym wpisie czeka na was kolejna porcja muzyki, gdyż postanowiłam powrócić do tematu piosenek z anime. Tym razem jednak, wezmę pod lupę moje ulubione endingi. Zapraszam!

Soul Eater- ending 3


   Piosenka z tego endingu jest kompletnie nie w moim stylu i sama jestem zaskoczona tym, że tak chętnie do niej powracam. Widać natrafiłam na swego rodzaju perełkę.
   Podobnie jak w przypadku openingów z tej serii, bardzo podoba mi się sposób, w jaki przedstawiono tutaj główną bohaterkę - Makę Albarn. Dziewczyna nie boi się żadnego niebezpieczeństwa, jest silna i gotowa do walki, czym zawsze ogromnie mi imponuje. Eh... Gdyby tylko było więcej takich bohaterek w anime...

Ouran High School Host Club


   Szczerze- to outro ma jedną z najlepszych piosenek, jaką kiedykolwiek słyszałam. Jest ona dokładnie w moim guście- lekka, rockowa i przede wszystkim wpadająca w ucho. Powodem, dla którego ten ending znajduje się dopiero na przedostatnim miejscu tego notowania, jest dosyć przeciętna animacja. Niby jest ona tematyczna, ale chyba po tak świetnym anime oczekiwałam czegoś więcej. 

Akatsuki no Yona


   Na samym początku niezbyt przepadałam za wykorzystanym tutaj utworem; dopiero po pewnym czasie udało mi się do niego przekonać. Animacja też mogłaby być nieco bogatsza, ale i tak nie jest najgorzej. Podobają mi się za to ostatnie sceny, kiedy pojawiają się podobizny bohaterów. O matko, ale oni tam świetnie wyglądają! Zwłaszcza ostatnia scena z główną bohaterką jest niesamowita! Uwielbiam to jej odważne spojrzenie.
PS Cy ktoś coś wie na temat kontynuacji tego anime? Bardzo chętnie bym je oglądnęła. 

Death Note


   Nie wiem dlaczego, ale wyjątkowo bawią mnie momenty, w których jednemu z bohaterów tego anime dzwoni nagle telefon i jako dzwonek ma ustawiony akurat ten utwór. Jeżeli moje życie byłoby serialem, to jego aktualnym endingiem byłoby "Sugar Cube" Porcelain and the Tramps. A jak jest z wami? 

Paradise Kiss


   Należę chyba do tej mniejszości, która od najbardziej kultowego tytułu Ai Yazawy - "Nany" - woli jej mniej znaną serię, a mianowicie "Paradise Kiss". Klimat zespołów rockowo-metalowych średnio przypadł mi do gustu; o wiele lepiej wczułam się w atmosferę świata mody. 
   Gdyby nie opening "Higashi no Eden", nie poznałabym tak szybko zespołu Oasis, a dzięki endingowi "Paradise Kiss", zaczęłam słuchać grupy Franz Ferdinand. Oglądanie anime pozwoliło mi poznać naprawdę wiele ciekawych piosenek oraz twórców i mam nadzieję, że z czasem pojawi się ich jeszcze więcej. 
Fushigi Yuugi


   Jejku... Kiedy słyszę pierwsze nuty piosenki "Tokimeki no Doukasen", momentalnie przypomina mi się Boże Narodzenie 2011 i czasy pierwszej klasy gimnazjum. Szczerze mówiąc, był to chyba najlepszy rok szkolny w całym moim życiu- do żadnego innego tak chętnie nie wracam. 
   Nadal mam w swojej biblioteczce mangę "Fushigi Yuugi" i co jakiś czas sięgam po nią przed snem. Endingu słucham raczej sporadycznie ponieważ boję się, że gdy zacznę robić to zbyt często, straci on swój urok. Jednak mam do niego naprawdę ogromną nostalgię. 

Hanasakeru Seishounen


   Jestem właśnie w trakcie oglądania tego anime i muszę przyznać, że jestem bardzo pozytywnie zaskoczona. Po opisie fabuły spodziewałam się najgorszego, naprawdę: młoda (zaledwie czternastoletnia) dziewczyna z bogatego domu, w ramach układu zawartego z ojcem, poznaje trzech różnych mężczyzn, z których jeden z nich ma w przyszłości zostać jej mężem. Yyy... To brzmi moim zdaniem naprawdę sztampowo, ale gdy zacznie się to oglądać, to wszystko nabiera zupełnie innego wydźwięku. Ta historia jest ogromnie rozbudowana, a jej główna bohaterka wcale nie jest zadufaną w sobie córeczką tatusia, za jaką wcześniej ją uważałam. Pozory mylą! 
   Wykorzystany do tego endingu utwór jest idealny na karaoke- bardzo łatwo i przyjemnie się go śpiewa. Chyba dodam go na playlistę, która jest na blogu. Może ktoś się skusi na śpiewanie w przerwie od czytania XD

Nana


   Uwielbiam tę piosenkę- jest taka melancholijna i spokojna. Lubię jej posłuchać, kiedy jestem w odpowiednim nastroju. Z tego co mówiła mi moja przyjaciółka, to naprawdę pasuje ona do klimatu całego anime. Niestety, ale ja odpadłam po kilku odcinkach, ale wierzę jej na słowo. 

Bokura ga Ita


   Pamiętam, jak oglądnęłam "Bokura ga Ita" w niemal jeden wieczór! Pomimo okropnej kreski i mocno schematycznej budowy całej fabuły (jejku, ten schemat typowego shoujo momentami aż raził w oczy), gorąco polecam wam ten tytuł. Chyba jego największym plusem jest to, że ukazano w nim młodzieńczą miłość w naprawdę autentyczny, może i czasami okrutny, sposób. Pod tym jednym względem, to anime może śmiało konkurować z wieloma historiami jousei. Co do samego outro- no po prostu finezja! 


Honorable mentions:

InuYasha- ending 4


   Ile wspomnień! Lata mijają, poznaję coraz to nowe produkcje, ale jak dotąd nie natknęłam się jeszcze na ending, który spodobałby mi się bardziej, od tego. Uwielbiam głos wokalistki, która go śpiewa, a oprawa graficzna też jest niczego sobie (tak nawiasem mówiąc, jedna z piosenek tej artystki, a mianowicie "Duvet", jest openingiem anime "Serial Experiments Lain"). Uwielbiam "InuYashę" pod niemal każdym względem, jednakże to właśnie jego romantyczna strona, której klimat idealnie oddaje ten ending, jest mi zdecydowanie najbliższa. 


Bardzo podoba mi się ten obrazek :D 

   Czy znacie któryś z tych endingów? Czy znalazł się może wśród nich wasz ulubiony? Czekam na komentarze.

See you
Kamila
Szablon stworzony przez Blokotka. Wszelkie prawa zastrzeżone.