Witam!
W czasach kiedy niemal każdy może wydać napisaną przez siebie książkę, dobry pisarz jest na wagę złota. Dobry pisarz potrafi swoją prozą przenieść nas w zupełnie inny świat i sprawić, iż będziemy chcieli więcej i więcej. Osobiście uwielbiam tę chwilę, kiedy czytam jakiś wyjątkowo emocjonujący fragment powieści i już wydaje mi się, że wiem jakie jest rozwiązanie zagadki jednak nagle okazuje się, że chodziło o coś zupełnie innego. Ten moment kiedy opisywany jest najzwyklejszy w świecie przedmiot, a ma się wrażenie jakby była mowa o zaginionym, magicznym artefakcie. Słowa mają ogromną moc. Potrafią nas zranić tylko po to by zaraz potem podnieść na duchu. Czarują nas swoim pięknem i sprawiają, iż każde kolejne pokolenie nie jest w stanie bez nich żyć. Co jednak, kiedy tego piękna jest zbyt dużo? Co kiedy zaczyna dominować nienaturalność a przesadny opis goni przesadny opis? Zapraszam was do zapoznania się z powieścią Antonii Michaelis pt."Dopóki śpiewa słowik".
Polska wersja okładki książki
Osiemnastoletni Jari Cizek postanawia na czas wakacji opuścić swój rodzinny dom by udać się na kilkutygodniową podróż w góry. Chłopak zostawił w rodzinnych stronach swojego najlepszego przyjaciela Mattiego, niepoprawnego romantyka, oraz warsztat stolarski ojca, który miał w przyszłości odziedziczyć i prowadzić.
Jari od zawsze miał kompleksy w jednej kwestii, a mianowicie nie radził sobie w kontaktach z dziewczynami. Rozmowa z jakąkolwiek przedstawicielką płci pięknej była dla niego szczególnym wyzwaniem, nie mówiąc już o czymś więcej ( ͡° ͜ʖ ͡°). Dlatego podczas swojej wędrówki przez góry, gdy nastolatek spotkał Jaschę w galerii obrazów, nie wiedział co powiedzieć. Powodów było kilka:
A) Jari nie umiał prowadzić inteligentnej konwersacji z dziewczynami;
B) Jascha była wyjątkowo brzydka;
C) Może był zmęczony po podróży pociągiem?
Ach ta Jascha- nie wiadomo co o tym dziewczęciu myśleć. Jakim cudem, ktoś tak brzydki może mieć taki cudowny śmiech? Jakim cudem ktoś kto ma zdeformowaną twarz, krzywe nogi i garba może mieć głos niemal jak anioł?
Jascha proponuje zmęczonemu chłopakowi, iż pomoże mu przeprawić się przez góry. Nieco onieśmielony ale jednak pewny swego, Jari zgadza się na jej propozycję. Jak się później okazuje, Jascha jest zupełnie inną osobą niż wydawała się być na początku. Las w którym grasuje stado zabijających ludzi wilków jest jeszcze bardziej niebezpieczny niż głoszą plotki jednak mimo to, Jari postanawia poznać jego tajemnice.
Oryginalna wersja okładki
Już wcześniej miałam styczność z twórczością pani Antonii Michaelis a mianowicie z "Baśniarzem", którego poleciła mi moja przyjaciółka. Niestety ale nie doczytałam tej książki do końca. Najprawdopodobniej miałam jeszcze kilka innych w kolejce.
"Dopóki śpiewa słowik" jest jedną z najbardziej absurdalnych książek jakie w życiu czytałam! Główny bohater niby jest wytrwały i pracowity ale to wszystko nie ma sensu w obliczu jego niezaspokojenia... no chyba domyślacie się jakiego... Miałam wrażenie jakby przez całą powieść wszystko kręciło się wokół TEJ jednej rzeczy! Ja rozumiem kiedy TE sceny pojawiają się co jakiś czas i zaistniały one w wyniku jakichś głębszych uczuć ale kiedy główny bohater myśli o TYM prawie cały czas... Nosz coś mnie trafia na samą myśl! Jak przeczytacie tę książkę to dowiecie się o co mi chodzi bo nie chcę tutaj spoilerować.
Jari nazywany był przez Jaschę Czyżykiem. To dlatego, iż tak tłumaczy się jego nazwisko. Cizek to po czesku czyżyk. Jest to jedna z kluczowych informacji ponieważ to przezwisko przewija się przez niemal całą książkę. Mówię to byście nie zdziwili się, kiedy główny bohater zacznie sam siebie tak nazywać. Wiecie, ja nic nie mam do tych co gadają do siebie ponieważ jestem dziwna i lubię dziwaków, ale to w jaki poetycki sposób mówił sam do siebie Jari, momentami zaczynało mnie niepokoić.
Jak na samym początku wspominałam, bardzo lubię kiedy jakiś zwyczajny przedmiot bądź też zwyczajna czynność, opisywana jest jakby miała ona coś wspólnego z magią. Styl autorki jest dosyć osobliwy więc takie opisy pojawiały się niemal cały czas. Na samym początku niezwykle mnie to intrygowało. Niestety, im bardziej brnęłam w nieznane, tym bardziej te opisy zaczynały mnie irytować.
Moim (nie)skromnym zdaniem, ta książka jest "udziwniana" na siłę. Zarówno bohaterowie jak i akcja spowici są tajemnicą i kiedy już wszystko ma się wydać, kiedy prawda ma zostać odkryta, wszystko robi się jeszcze bardziej niejasne. W kryminałach jest to zabieg wyjątkowo pożądany, jednak w przypadku tej powieści, to "udziwnianie" wyszło tylko na niekorzyść całego wizerunku. Bezsensowne komplikacje które zdają się zmuszać nas do myślenia, zapędzają nas tylko w kozi róg a ciągłe ataki tym wszechobecnym erotyzmem i dziwactwami, sprawiają iż mamy ochotę rozpłakać się jak dziecko i błagać o litość. Dobra książka nie powinna wyzwalać w nas tak negatywnych emocji.
Antonia Michaelis
Jeny, zauważyłam że zawsze kiedy piszę o książkach które niezbyt mi się podobały, robię się niesamowicie ironiczna i chamska! Ja nie wiem skąd to się bierze! Musicie wiedzieć że na żywo wcale taka nie jestem.
Podsumowując, jeżeli chcesz po raz pierwszy sięgnąć po prozę pani Antonii Michaelis, za nic w świecie nie sięgaj po tę książkę! Po co się zniechęcać już na starcie?
Gdyby nie ta niepotrzebna ilość komplikacji, "Dopóki śpiewa słowik" mogłaby być naprawdę dobrą książką!
Moja ocena 4/10
See you
Kamila :3
Bardzo dobrze, że taka się stajesz, bo ta recenzja jest wspaniale napisana, a książkę mam ochotę przeczytać. Z czystej ciekawości.
OdpowiedzUsuńmelomol.blogspot.com
Mam dokładnie tak samo! Gdy jakaś książka mi się nie podoba to też robię się strasznie chamska. Jak dodam "Felixa, Neta i Nikę" to zobaczycie xd
OdpowiedzUsuńNaprawdę dobra recenzja! ;))
OdpowiedzUsuńRecenzja udana! Uśmiałam się do łez, uwielbiam ludzi, którzy dobrze używają ironii! Aż z ciekawości mam ochotę przeczytać tę książkę! Pozdrawiam,
OdpowiedzUsuńsubiektywne-recenzje.blogspot.com